[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Obudz się!  błagała przez łzy. Nie umieraj! Proszę! Będę żył  uspokoił ją cicho. Wszystko w porządku.W tym momencie czyjaś ręka gwałtownie otworzyła drzwi po jejstronie.Zobaczyli wysokiego mężczyznę w kowbojskim kapeluszu.Facetzłapał Amy za ramię i wyciągnął z auta. Co ci odbiło, dziewczyno?  spytał gniewnie. Jadę za tobą odmiasta i dziwię się, że jeszcze żyjesz.Pijana jesteś? Nie, tylko zdenerwowana.Mężczyzna popatrzył na nią ostro, ale nie widział śladów upojenia,więc rozluznił uścisk. Co ty wyprawiasz? Mogłaś przecież kogoś zabić! Ja.ja przepraszam  powiedziała, łkając. Nie powinnam była tak prowadzić.Mój pasażer jest ranny.Facet zostawił ją, wstrząsaną teraz falami płaczu i podszedł do Steve'a. Jak tam? Co panu jest? Wszystko w porządku. Steve starał się opanować drżenie rąk.Wysiadł z samochodu i błysnął kluczykami. Jeśli samochód jest nachodzie, teraz ja będę prowadził. No, dobra, mała.Lepiej nie siadaj za kierownicą w takim stanie.Twoje szczęście może się kiedyś wyczerpać. Amy drżała konwulsyjnie iposłusznie kiwała głową. Miałem dzwonić na policję, ale twój przyjacielwygląda rozsądnie. Odwrócił się do Steve'a i dodał:  Zaczekam, zobaczymy, czyruszycie.104RS Steve podziękował, ukląkł i pobieżnie obejrzał podwozie samochodu.Obszedł go dookoła, posadził Amy na miejscu pasażera i usiadł za kiero-wnicą.Silnik odpalił bez problemów, podziękował więc jeszcze raznieznajomemu i powoli wyjechał na drogę. Mieliśmy szczęście  odezwał się do Amy. Ogromne. Tym razem  szepnęła, zbyt wstrząśnięta, by powiedzieć coś więcej. Odwiozę cię do domu.Gdzie mieszkasz?Podała mu adres.Steve ruszył bez słowa.Nie był w nastroju dorozmowy.Ona najwyrazniej też nie, bo wpatrywała się tylko w drogę przednimi.Kwadrans pózniej dotarli pod wskazany adres.Zerknął, zaskoczony, na luksusową rezydencję z ogromnym basenem,i gwizdnął z uznaniem. Niezle! Ja tylko wynajmuję mieszkanie nad garażem  wyprowadziła go zbłędu. Właścicielką całości jest atrakcyjna rozwódka z córką. Tylko nie mów, że matka cię tu wpakowała! Skąd wiesz?  zdziwiła się.Wyjął kluczyki ze stacyjki, odwrócił się do niej i uważnie wpatrywałw piękną, pobladłą twarz otoczoną jedwabistymi lokami.W jej oczach po-czucie winy mieszało się z wyrazem nieprzeniknionego smutku, któryrozdzierał mu duszę. Nietrudno zgadnąć  odparł, wysiadając. Pewnie jeszcze od czasu do czasu dzwoni do właścicielki, żeby cięskontrolować. Dokładnie tak. Amy też wysiadła.Kiedy znalezli się na zewnątrz uderzyły ich dudniące dzwięki ostrej,rockowej muzyki.105RS  Skąd tu taki hałas?  zdziwił się Steve. Pewnie Kate znów siedzi nad basenem  westchnęła. Kate? A, ta córka. Skrzywił się z niesmakiem. Nastolatki tospecyficzny gatunek.Powinno się je wysyłać na inną planetę i sprowadzićdopiero wtedy, gdy dorosną. Mieszka sama z matką i jest trochę rozpuszczona  przyznała Amy.W drodze do jej mieszkania musieli przejść koło basenu.Kate leżałaleniwie wyciągnięta nad brzegiem i popijała mrożoną herbatę.W każdymrazie Amy miała nadzieję, że to herbata.Jej skąpe bikini nie zakrywało zbytwiele, ukazywało za to niezliczone kolczyki umieszczone wnajdziwniejszych miejscach na ciele.Przedziwna niebieska fryzura kiwałasię rytmicznie w takt muzyki.Piosenki składały się z ciągów przekleństw otakim natężeniu dzwięku, że ogłuszyłyby każdego w promieniu kilku mil. Ta muzyka jest przerażająca  zauważył Steve. Ona po prostu jak może, stara się zwrócić na siebie uwagę próbowała ją tłumaczyć Amy. Naprawdę? To mnie przedstaw  zaproponował spokojnie, ale jegooczy rzucały dzikie błyski. Cześć, Kate!  krzyknęła Amy, ale bez specjalnego efektu.Złożyładłonie w trąbkę i krzyknęła ile sił:  To mój przyjaciel, Steve.Kate łaskawie zerknęła i machnęła ręką w ich stronę. Słuchaj, mała  odezwał się Steve, podchodząc do niej. Mogłabyśtrochę ściszyć tę muzykę? Ja i Amy musimy porozmawiać. A co, to ona ci przyłożyła?  spytała, wskazując ranę na jego czole. Przyciszysz, czy nie?  rzucił rozzłoszczony.106RS  To mój dom  przypomniała Kate bezczelnie. Będę słuchała takgłośno, jak będę chciała.A ty nie możesz mi rozkazywać, jakbym byłatwoim dzieckiem!Nie ma sensu dalej z nią dyskutować, uznał. Chcę rozmawiać z twoją matką!Uśmiechnęła się złośliwie i uniosła szklankę w udawanym toaście. To powodzenia.Wyszła na randkę. A ciebie zostawiła samą? Gdybym był waszym sąsiadem, dawnozadzwoniłbym na policję.Chcesz do tego doprowadzić?Usta Kate wykrzywiły się ironicznie. To już nieraz się zdarzało  wtrąciła Amy.Steve podszedł dodziewczyny. Zcisz, proszę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed