[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.trochę boję się zostawić cię samą.- No co ty, nic mi nie będzie.Edward pokiwał głową, lecz bez przekonania.Wiedział, że powinien już się zbierać do wyjścia, jednak jego nogi nie chciały ruszyć.- Zakupy zostawiłem w kuchni.- Och, dzięki, że je wziąłeś i.w ogóle. Izie również brakowało słów.Nagle zaczęła odczuwać zmęczenie słońcem i nerwami, które kosztowało ją dzisiejszespotkanie z chłopakiem.I choć cieszyła się, że mogli porozmawiać, chciała już zostać sama imieć czas na poukładanie sobie wszystkiego.- No dobra, to jeśli jesteś pewna, że wszystko będzie dobrze.- Tak, po prostu muszę poleżeć.- To ja się w takim razie zbieram.Iza zaczęła się powoli podnosić, aby odprowadzić chłopaka do drzwi, ale Edward szybko jąpowstrzymał.- Nie no co ty! Sam się wpuściłem, to sam się wypuszczę  mrugnął wesoło.- Och, właśnie.- Znalazłem twoje klucze w kieszeni.mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.- A, nie no.spoko.- Odłożyłem je na stół  powiedział wskazując na mały stolik obok kanapy na której leżaładziewczyna.- Jesteś niesamowity  wyszeptała Iza, tak cicho, że chłopak nie mógł tego usłyszeć.- Słuchaj.a może. zaczął Edward, kiedy był już prawie przy wyjściu.- Hmmm?Chłopak przeczesał włosy palcami i Iza zaczęła już rozpoznawać ten gest.Robił to zawszekiedy chciał zadać jakieś krępujące go pytanie, lub czymś się denerwował. Uśmiechnęła się lekko na myśl, że zaczynała go lepiej poznawać.- Odwiedz nas.może jutro? Dzisiaj powinnaś odpocząć.Albo chociaż zadzwoń do Alice.Ona się strasznie martwi.To naprawdę super dziewczyna, ma złote serce i.- Wiem.tak.powinnam ją przeprosić.Edward odetchnął i pokiwał głową.- A.może zapisz sobie mój numer.jakbyś jednak nie czuła się najlepiej. powiedział pochwili z wahaniem.- Och.okej  odpowiedziała Iza z uśmiechem, w duchu ciesząc się, że zdobędzie numerEdwarda.W sumie sama nie wiedziała pod jakim pretekstem miałaby do niego dzwonić, aledobrze było mieć do niego kontakt.- A co z twoim telefonem?  zapytał chłopak, kiedy Iza już zapisała podane przez niego cyfry. Miałaś do tej pory wyłączony?- Yyy.Tak, w ogóle to zmieniłam numer jak byłam z ojcem w mieście  dziewczynazawiesiła głos, zastanawiając się, czy chciała przyznawać się do swoich częstych wizyt wstolicy.- Aha.często tam jezdzisz  zauważył chłopak.- No tak.mam jeszcze parę spraw  wywinęła się córka komendanta od odpowiedzi.Zadzwonię jakby coś się działo, obiecuję.- Jakby nic się nie działo, też?- Też  odpowiedziała z nieśmiałym uśmiechem dziewczyna.Po tych słowach Edward wreszcie opuścił jej dom, a dziewczyna opadła na kanapę zgłębokim westchnięciem.Była pewna, że straciła dla niego głowę.-0-0-0-Po wyjściu Edwarda Iza faktycznie przespała dwie godziny.Obudziła się w świetnym humorze i przygotowała dla ojca pyszny obiad.Komendant przyglądał się córce podejrzliwie, już nie pierwszy raz zaskoczony jej nagłązmianą nastroju, jednak nie planował kwestionować jej zachowania, kiedy była takaszczęśliwa.Dziewczyna opowiedziała o tym, że odkryła sklep w Widelcach i wysłuchała kilku plotek ojego właścicielach.Kiedy skończyli posiłek, pożegnała ojca całusem w policzek, zanimpobiegła do swojego pokoju na górę, zaskakując tym gestem ich oboje.Tego dnia jednak całus, wydał jej się tak naturalny, że tylko zachichotała i wzruszyła ramionami, zanim udałasię do siebie.Przed snem, postanowiła po raz pierwszy skorzystać z nowo nabytego numeru telefonu inapisała wiadomość:Reszta dnia minęła bez zawrotów głowy.Widocznie zdarzają się tylko w twoim towarzystwie;)Zanim wysłała sms'a długo patrzyła się na ekran telefonu, zastanawiając się czy wypadało jejtak bezwstydnie flirtować z odbiorcą.Po chwili jednak stwierdziła, że po jej ostatnimzachowaniu mogło być już tylko lepiej, a w głowie dzwięczały jej słowa Edwarda mówiące,że mu się podobała i że chciał ją lepiej poznać.Dziewczyna umyślnie się nie podpisała.Coś jej mówiło, że adresat nie będzie miałproblemów z odgadnięciem nadawcy wiadomości.-0-0-0-W czwartek, po skończonym śniadaniu, goście Wilczeńca, jak zwykle w ładną pogodę,zaczęli rozjeżdżać się na wycieczki po okolicy, lub rozkładać na słońcu przy brzegu rzeki.Alice siedziała za biurkiem recepcji wypełniając i segregując dokumenty, kiedy ze swojegopokoju wyszedł jej szef z szerokim uśmiechem na ustach.- Hmmm, masz mi może coś do opowiedzenia?  zapytała dziewczyna nie podnosząc wzrokuznad papierów.Edward spojrzał na nią pytająco.Alice podniosła wzrok i uśmiechnęła się słodko. Rose.Chłopak jęknął i wywrócił oczami. Cokolwiek od niej słyszałaś, podziel to przez dwa.- Wiem, wiem, ale cokolwiek słyszałam, słyszałam od Angeli, więc plotki już obeszły całąokolicę i niewiadomo jak ewoluowały.- Jasne  wymamrotał chłopak.- No więc? Ja słyszałam, że Iza zdemolowała połowę sklepu, a ty zapłaciłeś za szkody.Edward zaczął się głośno śmiać.- Tak myślałam  westchnęła recepcjonistka.- Boże.serio. chłopak dalej nie mógł powstrzymać śmiechu.Jak to dobrze, że nikt nie zna szczegółów mojej sprawy, bo uchodziłbym tu pewnie zaseryjnego mordercę uciekającego przed wymiarem sprawiedliwości, pomyślał. - No to jak było naprawdę?- Ech.spotkaliśmy się w sklepie, Iza stłukła butelkę z sokiem, zdenerwowała się i wyszła nazewnątrz, bo Rose oczywiście zaczęła się drzeć, więc ja spakowałem jej zakupy i kazałemRose doliczyć do naszego rachunku.Tyle.- Hmmm.musisz przyznać, że moja wersja była ciekawsza  wyszczerzyła się dziewczyna.Edward ponownie się zaśmiał. No racja, nic dziwnego, że ludzie wolą wierzyć w plotki.- A co potem?Oczywiście, że Alice nie dała się tak szybko spławić.- Potem odprowadziłem ją do domu.- Aha.I normalnie z tobą rozmawiała?Edward pokiwał głową.- Czyli.generalnie żyje i ma się dobrze.tylko ze mną nie rozmawia?Chłopak od razu stracił dobry nastrój.Izabella obiecała mu, że odezwie się do Alice, ale najwyrazniej jeszcze tego nie zrobiła, a onsam nie był w stanie załagodzić tej sprawy.- Nie wiem Al.och, ale wiem dlaczego nie odbiera komórki.Jak była w mieście to podobnozmieniła numer.Może straciła telefony z poprzedniej karty i nie ma jak się z tobąskontaktować?- Może  wyszeptała Alice.- Dobra, to ja lecę na plażę.Sprawdzę czy nikt się nie topi.- Aha.Może zadzwoń po Jaspera. odpowiedziała mu z lekką drwiną dziewczyna.Blizniaczki zdaje się, właśnie się tam rozkładają.-0-0-0-Alice siedziała dalej na swoim miejscu.Niby nie miała wiele pracy i również mogła wyjść poleżeć na słońcu, ale ostatnio wolała byćciągle zajęta.Koło południa znalazła sobie ciekawy portal modowy w internecie i z zainteresowaniemzaczęła przeglądać artykuły.Po jakimś czasie usłyszała otwierające się drzwi frontowe i była pewna, że zaraz jej uszudojdzie jedno z wesołych powitań Jaspera. Właściciel stadniny, od niedzieli, kiedy je pierwszy raz zobaczył, prawie codziennie wpadał wporze plażowania, pod jakimś, zupełnie nieprzemyślanym pretekstem, aby zobaczyć się zprzyjacielem.Mężczyzni, westchnęła Alice.Już chciała, bez unoszenia wzroku, skierować przybysza prosto na plażę, kiedy zorientowałasię, że kroki zbliżające się do niej były zbyt delikatne jak na chłopaka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed