[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MiaÅ‚yte wspomnienia pewnÄ… wdziÄ™cznÄ… lekkość, czuÅ‚Ä…, lecz zupeÅ‚nie nieroman-tycznÄ… wizjÄ™ chÅ‚opców, którzy gromadnie biegali i krzyczeli na tychstronicach i pomyÅ›laÅ‚am, że rodzicom na caÅ‚ym Północnym WschodziebÄ™dÄ… siÄ™ podobać.Piotr pisaÅ‚ dobrze, tak jak dobrze robiÅ‚ wszystko, doczego przyÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ i nic we wciąż rosnÄ…cym stosie kartek, który co noctrzymaÅ‚ go do pózna przy biurku, nie mogÅ‚o ranić ani zagrażać.To byÅ‚otak, jakby unoszÄ…c lekko w swym sercu owe dziesiÄ…tki chÅ‚opców, staraÅ‚ siÄ™wyegzorcyzmować ból zwiÄ…zany z tym jednym chÅ‚opcem, ciężko zalegajÄ…­cy to serce.Oboje pracowaliÅ›my bez wytchnienia.Po kilku tygodniach233 mogliÅ›my znów, jak mi siÄ™ zdaje, dobrze sypiać.Nasze życie biegÅ‚onaprzód i jeÅ›li nie mogliÅ›my dawać sobie wzajemnie ukojenia, to przynaj­mniej staliÅ›my ramiÄ™ przy ramieniu i patrzyliÅ›my przed siebie.TopomagaÅ‚o; speÅ‚niaÅ‚o swe zadanie.Ale czasem.och, czasem, przychodziÅ‚a na każde z nas chwila, gdywidzieliÅ›my przed sobÄ… pustkÄ™ i niemożność zajÄ™cia siÄ™ czymkolwiek, i gdyzatrzymywaliÅ›my siÄ™ patrzÄ…c tÄ™po w nicość i zadajÄ…c sobie pytanie: Codalej? Jaki ma być nastÄ™pny krok? Jakie ma być dalsze dziaÅ‚anie, jakanastÄ™pna myÅ›l, uczucie kogoÅ›, czyje serce nie zostaÅ‚o jeszcze wypalone dodna i bezpowrotnie zlodowaciaÅ‚e? I kiedy nadejdzie odpowiedz, że towÅ‚aÅ›nie, a nie co innego, mAmy robić.Tak byÅ‚o czÄ™sto ze mnÄ… podczas tej zimnej, ciemnej jesieni.Wiem, żez Piotrem dziaÅ‚o siÄ™ podobnie.WidziaÅ‚am to wypisane na jego twarzyi w jego postawie, tak jak i on musiaÅ‚ widzieć co siÄ™ dzieje ze mnÄ….TakminÄ…Å‚ czas do Bożego Narodzenia.Szesnastego grudnia póznym wieczorem zadzwoniÅ‚ telefon.Siedzia­Å‚am w mojej kryjówce przed kominkiem z nogami na starym poÅ‚amanym,krytym skórÄ… podnóżku.CzytaÅ‚am listÄ™ goÅ›ci szkoÅ‚y na Boże Narodzenie,w dwa dni po Festiwalu chórów kolÄ™d, odkÅ‚adajÄ…c opuszczenie maÅ‚egociepÅ‚ego pokoju, by siÄ™ przenieść na drugie piÄ™tro do naszej chÅ‚odnejciemnej sypialni.Od tygodni byÅ‚o szaro i zimno do szpiku koÅ›ci  miaÅ‚amracjÄ™ co do wczesnej zimy  ale dotychczas nie spadÅ‚ Å›nieg.To suche,ciemne, Å›ciskajÄ…ce kleszczami zimno byÅ‚o gorsze niż nasze normalne,otulone bielÄ…, zimy.Trudno nam byÅ‚o w tym roku ogrzać nasz wielki starydom.Zaczęłam siÄ™ wyplÄ…tywać z gniazda weÅ‚nianych szalów, by odebraćprzerazliwie dzwoniÄ…cy telefon, ale usÅ‚yszaÅ‚am, że Piotr podniósÅ‚ sÅ‚uchaw­kÄ™ i z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ… zatonęłam z powrotem w okryciach.To na pewno i takdo niego; telefon zwykle dzwoniÅ‚ bez przerwy tuż przed dÅ‚ugimi waka­cjami.DrzemaÅ‚am, prawdÄ™ mówiÄ…c, nad literÄ… J, gdy usÅ‚yszaÅ‚am, że drzwi odmojej kryjówki otwierajÄ… siÄ™, a gdy nic nie mówiÅ‚, podniosÅ‚am gÅ‚owÄ™.StaÅ‚w drzwiach w swym starym kardiganie, trzymajÄ…c siÄ™ framugi, z twarzÄ…pobladÅ‚Ä… i zesztywniaÅ‚a.PoczuÅ‚am jak wargi ukÅ‚adajÄ… mi siÄ™ w sÅ‚owo: Co?,ale nie wydaÅ‚am żadnego dzwiÄ™ku. To byÅ‚a Elżbieta Potter z Bostonu  powiedziaÅ‚ cienkim i powol­nym gÅ‚osem. Amy umarÅ‚a przed godzinÄ….SÄ…dzÄ…, że to anewryzm.PowiedziaÅ‚a, że boli jÄ… gÅ‚owa, podniosÅ‚a rÄ™kÄ™ do czoÅ‚a i zaraz.upadÅ‚a.ByÅ‚amartwa, gdy Elżbieta do niej dobiegÅ‚a.Prosi żebyÅ›my przyjechali.RozpÅ‚akaÅ‚am siÄ™.PoszÅ‚am na górÄ™ i zaczęłam siÄ™ pakować, a potemzapakowaÅ‚am torbÄ™ dla Piotra, tymczasem on telefonowaÅ‚ i zaÅ‚atwiaÅ‚konieczne sprawy.ZmieniÅ‚am ubranie i usiadÅ‚am na brzegu łóżka, i gdy onprzygotowywaÅ‚ siÄ™ do wyjazdu, przez caÅ‚y czas pÅ‚akaÅ‚am.PÅ‚akaÅ‚am zapeÅ‚nÄ… życia mÅ‚odÄ… kobietÄ… z rozrzuconymi lokami i paÅ‚ajÄ…cymi policzkami,która podtrzymywaÅ‚a rnnie w moich pierwszych dniach w Zaciszu.PÅ‚akaÅ‚am za kobietÄ… o gÅ‚Ä™bokim Å›miechu, która miaÅ‚a w pózniejszychlatach niewiele powodów by siÄ™ Å›miać.PÅ‚akaÅ‚am za wysmukÅ‚Ä… siwowÅ‚osÄ… kobietÄ…, która tak czÄ™sto siadywaÅ‚a ostatnio na plaży w czerwonymkapeluszu od sÅ‚oÅ„ca i znowu Å›miaÅ‚a siÄ™ z czystej radoÅ›ci i z miÅ‚oÅ›ci do swejcórki.I pÅ‚akaÅ‚am nad sobÄ…, bo kto teraz w Zaciszu bÄ™dzie siÄ™ tak Å›miaÅ‚ zemnÄ…, kto bÄ™dzie rozumiaÅ‚ i uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ od ucha do ucha z żartów zestarych dam, które tak nieubÅ‚aganie zaanektowaÅ‚y fotele na biegunach nawerandzie jachtklubu, kto zrozumie i odpowie sekretnym uÅ›miechem, gdyniebo nad zatokÄ… Penobscot zakwitnie pÅ‚omiennym ogniem zorzy polar­nej? Amy umarÅ‚a, a z niÄ… wielki szmat moich osobistych dziejów.Piotr byÅ‚moim sercem, ale Amy to moje lata dziewczÄ™ce.Gdy czerwony mrok stanÄ…Å‚ w pÅ‚omieniach nad miastem, dojechaliÅ›mydo domu na Endicott Street, gdzie Amy z Parkerem przeprowadzili siÄ™ posprzedaży olbrzymiej rodzinnej siedziby [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed