[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz robisz coś takiego? Nierozumiem, dlaczego traktujesz mnie z takim chłodem? Jeślichciałeś to zakończyć, dlaczego nie powiedziałeś tego wprost?Zostawił ją i ruszył do drzwi mieszkania.Chwyciła go zaramię i szarpnęła, zmuszając, by się do niej odwrócił.Szlochała spazmatycznie.- Ellie - tłumaczył, nie patrząc na nią.- To był błąd.Niepotrzebnie poszedłem z tobą do łóżka.Seks z koleżanką zpracy zawsze zle się kończy.Kobiety za dużo sobie wtedywyobrażają.Myślą, że poznały faceta lepiej niż reszta.-Strzepnął jej dłoń z rękawa.- Otóż, wcale mnie nie znasz, Ellie.Wiesz tylko, jaki jestem w łóżku.A tę wiedzę ma długa listakobiet.Cios był zbyt brutalny.Ellie próbowała znowu go chwycić,ale uchylił się i zaplótłszy ramiona, patrzył, jak płacze.314- Za jakiś czas ci przejdzie - odezwał się w pewnymmomencie chłodnym, rzeczowym tonem.- To w żaden sposóbnie wpływa na nasze kontakty zawodowe.Nadal uważam, żejesteś świetną copywriterką.Nie mogę zdradzać szczegółów,ale w waszym dziale szykują się spore zmiany na lepsze.Dlaciebie i Lesley.Zapracowałaś na to.- Jak? Idąc z tobą do łóżka? - wyrzuciła z gniewem.Popatrzył na nią z odrazą.- Nie zamierzam z tobą rozmawiać, Ellie, jeśli sprowadzaszwszystko do tego poziomu.Zdecydowanym krokiem ruszył do mieszkania i zatrzasnąłjej drzwi przed nosem.Kiedy kilka minut pózniej wyjrzał przez judasz, Ellie już niebyło.Następnego dnia Ellie nie przyszła do pracy, a kiedywreszcie się pojawiła, siedziała wyłącznie w pokoju.Niechciała widzieć Jacka, a już na pewno nie chciała, by dotarło doniego, że snuje się z miną zbitego psa.Nie zniosłaby jegolitości.Choć, sądząc po scenie pod jego drzwiami, tego akuratnie musiała się obawiać.Nie budziła w nim żadnych uczuć.Zwiesiła głowę i ukradkiem otarła łzy.Wersja oficjalnabrzmiała, że dopadł ją jakiś wirus albo to było przeziębienie.Właśnie z powodu wirusa albo przeziębienia" oczy miałaczerwone, dolna warga jej drżała, a do twarzy przyrósł wyrazpermanentnej boleści.315Nie mogła nawet wypłakać się Lesley.Sprawa była zbytświeża, by ubrać j ą w słowa.Rozmowa o tym nie wchodziła wrachubę.Musiała udawać w pełni sprawną istotę ludzką, choć dwapiętra niżej jej ukochany szykował się do odlotu, zostawiając jąna zawsze.Nie mogła nawet się pocieszać, że z Sama jakoś sięwyleczyła, to i z Jacka się wyleczy.To nigdy jej nie przejdzie.Po prostu.Czuła to podskórnie.Gdzieś w głębi duszy tęskniłaza nim, jeszcze zanim się pojawił, i będzie znowu tęsknić,kiedy odejdzie.Od rana zdołała napisać zaledwie dwa słowa zleconegotekstu.Niezbyt imponujący rezultat.Zwłaszcza jeśli wziąć poduwagę, że jednym było jakże oryginalne oraz przełomowe i".Lada moment Lesley zauważy, że nic nie zrobiła, i znów spyta,czy na pewno Ellie powinna była tak szybko wracać do pracy.Odłożywszy długopis, wyszła do łazienki.Tylko tam wspokoju mogła skubać kciuk i po raz enty minuta po minucieanalizować ostatnią wspólną noc z Jackiem.Czy musi stawićczoło brutalnej prawdzie, że Jack grał? Na to z pewnościąjeszcze nie była gotowa.Kiedy wróciła do pokoju, zastała w swoim fotelu lana.- Ach, Ellie, Ellie, Ellie - powitał j ą z miną chłopczyknarozrabiał i trzeba go ratować".- Jaka śliczna, czerwonabluzeczka.Idealnie pasuje do oczu.- Czego chcesz, łan? - warknęła.- Pojawił się tycieńki problemik.Miałem jechać do York-shire na wstępne rozmowy z radą miasta.Wiesz, chodzi o tenkontrakt, wspominał o nim Jack.O ten, który załatwił po316starej znajomości.- Wstał, zwalniając jej fotel, i przysiadłna brzegu biurka.- To krótki pobyt.Wyjazd jednego dnia,powrót drugiego.No i właśnie zadzwoniła do mnie żona.Wygląda, że Josh złapał ospę, a że najmłodsze jeszcze jest przypiersi, moja druga połówka odchodzi od zmysłów.Dlatego.miałabyś może ochotę na wycieczkę?Okazja spadała jej jak z nieba.Będzie mogła urwać się zagencji, jak najdalej od Jacka.- Gdzie, przypomnij, jest ten kontrakt? - spytała, dając dozrozumienia, że nazwa miasta wyleciała jej z pamięci, a nie żew ogóle nie słuchała, co mówił łan.- W Scarsdove - odparł łan, podjadając ciastko z puszki naszafce.- Malownicze miasteczko targowe między Leeds aHalifaksem.Wiesz, rodzinne strony Jacka.317Rozdział 31Scarsdove spodobało się Ellie od pierwszego wejrzenia.Nietylko dlatego, że tam się urodził i wychował Jack.Miałogłówną ulicę z dobrze zaopatrzonymi, lokalnymi sklepikami -żadnych wielkich sieciówek - a równocześnie było położonetuż przy wrzosowiskach.W polowie dzikie, w połowiecywilizowane.Trochę jak Jack.Postanowiła, że nie będzie walczyć z pokusą, by tutaj o nimmyśleć.Chciała porządnie się wypłakać, a miejsce idealnie siędo tego nadawało.Dlatego po bardzo sympatycznym iproduktywnym spotkaniu z radą miasta powłóczyła się trochępo miasteczku.Siedząc nad herbatą w kafejce z białymiobrusami i porcelanowymi filiżankami, przyłapała się na tym,że rozgląda się za wydatnymi nosami.A w tym zakątku świataich nie brakowało.Pózniej usiadła na ławce na placu,zastanawiając się, czy Jack kiedykolwiek siadał na tym samymmiejscu.Kusiło ją, żeby poszukać jego szkoły, ale wtedyzauważyła budynek biblioteki publicznej.Na pewno będąmieli tam stare gazety lokalne.Może w którejś trafi na jegozdjęcie.Tak, była beznadziejnym przypadkiem, ale przynajmniej toona zadawała sobie ból, a nie ktoś inny.318Biblioteka świeciła pustkami.Znudzonej bibliotekarcebłysnęło oko na widok Ellie.Błyskawicznie skierowała ją dodziału historii lokalnej na pierwszym piętrze, do któregoprowadziły kręte, metalowe schody.Niestety, prasa wciążznajdowała się na mikrofilmach i bibliotekarka z zapałemoferowała pomoc w poszukiwaniach.Na szczęście w drzwiachpojawił się mężczyzna z reklamówką.Bibliotekarka pobladła iczmychnęła do działu książek dla niedowidzących.Ellieskorzystała z okazji i poszła na górę, głośno stukając obcasamina stopniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]