[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A mimo to nie" wciąż nie mogło przejść jej przez gardło.Już miała odmówić zdecydowanie, ale popełniła błąd ispojrzała na Edith.W oczach ciotki błyszczała nadzieja.Elliewyobraziła sobie starszą panią, jak chodzi po pustychpokojach, w których słychać tylko echo kroków, i ogarnął jąsmutek.Przypomniała sobie wszystkie niezapowiedzianewizyty ciotki spragnionej towarzystwa.Obu będzie trudniej,kiedy wyniesie się na drugi koniec miasta.- Czuję, że długo nad tym myślałaś, Edith - usłyszała swójgłos.- Jak to sobie wyobrażasz?- Cóż, miałabyś niezależne mieszkanie na najwyższympiętrze.Jest tam łazienka i dwa spore pokoje.Wystarczymiejsca, by urządzić sobie salon albo pracownię, no i oczy-wiście sypialnię.Umeblowałabyś je po swojemu.- Mogłabym przemalować ściany i zmienić wykładzinę?- Naturalnie.Dowiadywałam się też, czy nie można by tamwstawić kabiny prysznicowej.- Wyjęła z torebki ulotki firmspecjalizujących się w przerabianiu łazienek.167- Oczywiście, potrwałoby to kilka tygodni, ale w tym czasiemogłabyś korzystać z mojej łazienki.Podała Ellie broszurki.- Siostrzeniec pani Radziewskiej z dziennego ośrodkaopieki, Staszek, jest hydraulikiem i już opracował wstępnykosztorys.Bardzo przystępne ceny i mógłby od razu wziąć siędo roboty.- Oczy jej błysnęły.- Bardzo lubi ciotkę, a ona naszczęście bardzo lubi mnie.Ellie odłożyła kartki na stół.Nie mogła ukryć rozbawienia.Najpierw Lesley, teraz Edith.Te dwie kruche, a jakżenieustraszone kobietki chyba zmówiły się dzisiaj, żeby zdzielićją obuchem po głowie.Znowu popatrzyła na ciotkę, rozpromienioną nadzieją, i niedając sobie czasu na zmianę zdania, powiedziała:- Edith, to znakomity pomysł.Starsza pani uparcie wbijała wzrok w pudding.Po chwiliEllie dała jej chusteczkę.Edith energicznie wytarła oczy idonośnie wydmuchała nos.Potem już kolacja zamieniła się wświętowanie, a Edith wyglądała, jakby ktoś znowu zapalił wniej światło.W nocy, kiedy ciotka radośnie chrapała w drugiej sypialni,Ellie analizowała swoją decyzję, utwierdzając się wprzekonaniu, że dobrze zrobiła.Zostanie w okolicy, którą lubi,a płacić będzie mniej więcej tyle samo, ile wtedy kiedywynajmowała mieszkanie w Samem.Poza tym będzie miałaoko na Edith, co odejmie jej jedno poważne zmartwienie.Delikatnie będzie kontrolować, czy ciotka dobrze się odżywia iw ogóle odpoczywa.Edith bezboleśnie zaakceptowała jej warunki.W po-niedziałek rano Ellie zadzwoni do firmy sprzątającej, by168odpicowała cały budynek.Zdążyła już też zamówić przezInternet nową kuchenkę i lodówkę.Ciotka musi tylko znalezćkogoś z miotaczem ognia do zrobienia porządków w ogródku.Sama nie wiedziała, skąd u niej ta euforia.Może dlatego, żezacznie od nowa w miejscu, które nie będzie kojarzyło się zSamem.Powiodła wzrokiem po salonie, pustych miejscach poprzedmiotach należących do Sama.Już teraz pokój wydawałsię półmartwy.Całe mieszkanie wydawało się półmartwe.Zbytdużo pozostało w nim śladów, że kiedyś żyła tutaj para.Wstała i zaczęła gasić światła.Zawsze wyobrażała sobie, że jeśli będzie się stąd wypro-wadzać, to razem z Samem, do ich wspólnego domu i że będzieto kolejny etap ich wspólnego życia.Ta myśl powinna sprawićjej ból, tymczasem właściwie nic nie odczuwała.Zamknęła za sobą drzwi salonu i przeszła do sypialni.Pora zamknąć ten etap.Bracia pewnie powiedzą, że zgłupiała.Lesley pewniepowie, że zgłupiała.Wszyscy pewnie powiedzą, że zgłupiała.Czasem jednak głupota to najrozsądniejsze, co można zrobić.Dwa tygodnie pózniej Ellie układała książki na półkachswojego nowego domu.Wzorzyste wykładziny i psycho-deliczne tapety odeszły już do przeszłości.Od załomu schodówdominowały spokojne pastelowe kolory.Tylko łazienka byłakompletnie zdemolowana, ale już pod koniec tygodniapowinna lśnić bielą.Staszek obiecał, a on169dotrzymywał słowa i terminów.Zwykle kończył nawetprzed terminem.Ellie krążyła po swoich pokojach.Nie opuszczała jejeuforia.To wszystko jej.Z nikim nie musiała negocjować, coma się znalezć na ścianach albo jakiego koloru ma być pościel.Była panią swojego światka i z dumą go podziwiała.Na dole w ogródku odpoczywało dwóch pracowników.Oparci o skrzynki, z wyciągniętymi nogami palili, czytającgazety.Spod splątanych jeżyn już prześwitywało kilka metrówkwadratowych trawnika, ale nie zanosiło się jeszcze na koniecroboty.Szkoda, że Staszek nie zajmował się ogrodami.Jużdawno wykarczowałby chaszcze i na środku byłabymalownicza sadzawka.Z bieżącą ciepłą i zimną wodą.Usłyszała skrzypienie drzwi wejściowych.Z dołu dobiegłopowitanie Edith.Wyszła na podest i wychyliła się przezbarierkę.- Cześć, Edith! Właśnie rozkładam książki!Ciotka odkrzyknęła coś, co mogło znaczyć, że wstawiaczajnik albo nie.Ellie wróciła do kojarzenia na półce D.H.Lawrence'a z Jane Austen.Roześmiała się serdecznie,wyobrażając sobie, jak ta para wyglądałaby w prawdziwymżyciu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]