[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemamy czasu ani miejsca na pomyłki i dlatego musimy trzymać się usta-lonej procedury.Sfilmujemy zeznania dzieci jako dokument dla sądu.Ostatnie dane wskazują na to, że dzieci mówią prawdę. Tym razem nasali rozległ się jeszcze głośniejszy chichot, a kilka osób wybuchło gło-śnym śmiechem.Joanna uniosła rękę. Wiem, wiem dodała. Mówiętylko to, co sugerują nasze dane.Przeanalizujemy dokładnie ich zezna-nia, bo mogą okazać się ważnym tropem.Rozmawiałam też z korone-rem: możemy wszcząć dochodzenie, a chłopiec zostanie pochowanyzaraz po odszukaniu jego rodziny. Zamilkła, a po chwili nieco ściszo-nym głosem rzekła: Jego matka na pewno gdzieś jest.A my, poza wszystkim innym, jesteśmy pewni, że mamy do czynie-nia z morderstwem dodała.Przerwała i znów zajrzała do swoich notatek. Nadal próbujemy ustalić, skąd pochodził sygnet, ale na razie nieudało nam się skontaktować z Robinem Leechem ani z jego matką, GillLeech.Widocznie wyjechali z domu na długi weekend, ale kiedy wrócą,pamiętajcie o tym, żeby zachować szczególną ostrożność.Ashford Leechbył politykiem, który lubił głośno wyrażać swoje opinie.Jego żona i synsą członkami jakichś ugrupowań mniejszościowych i też mają wiele dopowiedzenia.Rodzina Leechów zna swoje prawa i w razie jakiegokol-wiek odstępstwa od procedury z naszej strony będą ostro protestować.Zamilkła. Czy są jakieś pytania?Siedzący z tyłu policjant podniósł rękę. Czy ci dwaj żołnierze, którzy znalezli zwłoki, też są na liście po-dejrzanych?Joanna skinęła głową.73 Ci dwaj młodzi szeregowcy. zamyśliła się. Tak. Odwróciłasię do tablicy, na której wisiało powiększone zdjęcie palców Deana.Na pewno zauważyliście te tatuaże.Szeregowy Gary Swinton ma takiesame.Widocznie robiła im je ta sama osoba.Aktualnie badamy prze-szłość Swintona i gdy tylko czegoś się dowiemy, natychmiast was poin-formujemy.Bardzo potrzebne są nam informacje o tych młodych żoł-nierzach, a dokładnie: gdzie byli tamtej nocy i jakie mają alibi.No iprzede wszystkim musimy się dowiedzieć, czy Swinton znał Deana.Uśmiechnęła się do policjanta. Dobre pytanie.Przebiegła wzrokiem po sali. Czy ktoś chciałby jeszcze coś dodać?Wtedy odezwał się Roger Farthing. Byłem w sklepie sportowym zaczął, dodając, że sprzedawca niebył pewien co do ilości posiadanego towaru. Po powrocie ciągnąłpowoli sprawdziłem tego Keitha Latosa i okazało się, że był notowanyza nagabywanie małych chłopców.Raz przyłapano go nawet w publicz-nej toalecie z nieletnim. Usiadł i zarumienił się. Pomyślałem sobie,że to ważna informacja dodał.Joanna pokiwała głową. W takim razie rzekła mamy kolejnego podejrzanego.Będzie-my mieli go na oku przez najbliższe kilka dni. Zerknęła na Rogera.Powiedział, że policzy te buty? Tak. Zajrzymy tam jeszcze dziś.Mike?Sierżant Korpanski skinął głową. I pojedziemy tam razem.Jeśli zauważymy coś podejrzanego, zdo-będziemy nakaz i przeszukamy jego mieszkanie.Gdy policjanci wyszli z sali, Mike dotknął ramienia Joanny. A co słychać u doktora Levina? Pisał do ciebie?Joanna pokręciła głową.Mike zrobił lekko ironiczną minę. Jak to? Nawet pocztówki ci nie przysłał? Mówiłam ci przecież odparła szorstko. Wyjechał na urlop zrodziną. No tak, rzeczywiście. Popatrzył na nią swymi ciemnymi, nie-przeniknionymi oczami. Wyjechał z rodziną.*74Weszli do sklepu w chwili, gdy Keith Latos gasił światła.Przestraszyłsię na ich widok.Bardzo powoli otworzył drzwi i posłał im wymuszonyuśmiech. Wiedziałem, że przyjdziecie rzucił.Wtedy odezwał się Mike: Chcieliśmy zapytać, czy zdążył pan już przeprowadzić remanent,panie Latos.Keith Latos cofnął się o krok. Tak się składa, że zdążyłem odparł. W sklepie był mały ruch.Zauważyłem, że brakuje mi jednej pary butów.Pytaliście o numer sie-dem, prawda? No i gdzie się podziały te buty? Joanna rozejrzała się po sklepie,zastanawiając się, czy to właśnie tu zginął Dean, czy może na piętrze. Sam.nie wiem wyjąkał, oblizując wargi. Zamyka pan? spytała Joanna niewinnym tonem. To może wej-dziemy i pomożemy panu przejrzeć księgi?Latos otworzył usta jak ryba.Mike uśmiechnął się. Chętnie napilibyśmy się też herbaty zasugerował.Na piętrze nad sklepem mieściło się niewielkie mieszkanie.Przezuchylone drzwi Joanna spostrzegła łóżko z ciemną pościelą, przykrytąkołdrą.Po boku była biała łazienka, wyłożona zawiniętym na krawę-dziach linoleum, a na wprost mieścił się kwadratowy pokój gościnny zmałą wnęką kuchenną.Miejsce to bardzo różniło się od ekskluzywnegosklepu na parterze. %7ładen luksus krzyknął do nich Keith ale dla mnie wystarczy.Wejdzcie i usiądzcie, a ja nastawię wodę na herbatę.Gdy Latos zniknął w kuchni, Joanna i Mike weszli do małego pokoju,urządzonego w beżu i brązie, którego sporą część zajmował telewizor imagnetowid.Obejrzeli pokój, ale nie znalezli nic prócz sterty magazy-nów dla gejów.Wtedy wszedł Keith, niosąc trzy filiżanki gorącej herba-ty. Zaraz przyniosę księgi.Księgi były prowadzone niedbale, pokreślone i pomazane korekto-rem, ale w spisie towaru rzeczywiście brakowało jednej pary butów.Jednak ostatni remanent przeprowadzony był jakieś trzy miesiące temu,co oznaczało, że buty zginęły w ciągu ostatnich dwunastu tygodni.75Joanna zamknęła księgę i spojrzała na Latosa. Czy mógłby pan nam powiedzieć, kiedy dokładnie skradziono tebuty? spytała. Kiedy to wystawił je pan w koszu przed sklepem?Tu, niestety, nie okazał się zbyt pomocny. Chyba jakiś miesiąc temu odrzekł. Tak mi się wydaje dodał,oglądając sobie paznokcie. Przyznaję, nie jestem zbyt skrupulatny. Panie Latos. Wystarczy Keith. Keith zaczęła Joanna stanowczym głosem. Czy znał pan tegozamordowanego chłopca? Nazywał się Dean Tunstall.Mike podsunął mu pod nos fotografię dziecka. Keith dodała Joanna łagodnym tonem. Wiemy, że był pan kie-dyś zamieszany w kontakty.z nieletnimi.Na twarzy Latosa pojawiła się panika. Przysięgam, że nic o nim nie wiem.Zrozumcie mnie. popatrzyłna nich błagalnie, żeby mu uwierzyli. Mam już stałego partnera.To tenkolega, z którym byłem w Buxton.Jesteśmy sobie wierni.Ja nigdy.Janaprawdę nie zrobiłbym nic takiego, co mogłoby rozbić nasz związek.Joanna i Mike dopili herbatę i wyszli.Gdy siedzieli już w samochodzie, Joanna spojrzała na Mike'a. No i co? spytała. Co o nim myślisz? Robi wszystko, żeby nam się przypodobać. Daj spokój, Mike żachnęła się. Wiesz, jacy oni są.Boją się, żeprzymkniemy ich za każde przestępstwo sugerujące jakąś dewiację.Najego miejscu sam pewnie zrobiłbyś wszystko, żeby się przypodobać.Odwrócił głowę i popatrzył na nią. Nigdy nie będę na jego miejscu odrzekł. Zauważ lepiej, Jo, żemamy tu wyrazny zbieg okoliczności.Buty zginęły z jego sklepu, Deanbył wykorzystywany seksualnie, a tego faceta oskarżono kiedyś o naga-bywanie chłopców. Ale to wciąż za mało, żeby dostać nakaz rewizji odparła. Ma-my tylko poszlaki i nic więcej.Niestety. Zamilkła, przygryzając war-gę.Mike odwiózł ją na komendę, gdzie stał jej rower. A może masz ochotę na drinka? zaproponował.76Zmarszczyła czoło. Muszę wracać.Dziś mam ochotę pobyć sama.A poza tym.uśmiechnęła się szeroko .czeka mnie jeszcze ciężka droga do domu.7
[ Pobierz całość w formacie PDF ]