[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyszedÅ‚268 z pokoju i zszedÅ‚ na dół po wyÅ‚ożonych grubym chodni­kiem schodach, pochylajÄ…c siÄ™ z uwagi na wÄ…skÄ… klatkÄ™schodowÄ….StaraÅ‚ siÄ™ jak mógÅ‚, by wymknąć siÄ™ mÅ‚odemu czÅ‚o­wiekowi z recepcji i byÅ‚ już niemal za drzwiami, kiedymÅ‚odzian zawoÅ‚aÅ‚:- Monsieur! Monsieur!George obróciÅ‚ siÄ™ z wysiÅ‚kiem.- Może przechować paÅ„ski klucz? Zazwyczaj tak ro­bimy.George podszedÅ‚ do kontuaru i podziÄ™kowaÅ‚, zaciska­jÄ…c zÄ™by.- Monsieur?- O co znów chodzi?- Pada deszcz.Parasol?- Nie.Mam czapkÄ™, dziÄ™kujÄ™.Czapka w zupeÅ‚noÅ›ciwystarczy.I George wyszedÅ‚ na wÄ…ski chodnik, grzebiÄ…c w kie­szeni w poszukiwaniu swojej tradycyjnej czapki z dasz­kiem, po czym wyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… z dumÄ….WcisnÄ…Å‚ na gÅ‚owÄ™i odwróciÅ‚ siÄ™ do drzwi, pokazujÄ…c jÄ… przez szybÄ™ recep­cjoniÅ›cie.SkrÄ™ciÅ‚ w ulicÄ™, przy której staÅ‚ hotel.Drobna mżawkasprawiaÅ‚a mu przyjemność.W przeÅ›witach miÄ™dzy bu­dynkami widziaÅ‚ bateaux-mouches, sunÄ…ce po Sekwanieze stÅ‚oczonymi wewnÄ…trz ludzmi.ZaglÄ…dajÄ…c do kilku re­stauracji i barów, dostrzegÅ‚ w jednym bÄ…dz dwóch ko­minki z otwartym paleniskiem i nisko zawieszone lampyi stwierdziÅ‚, że cieknie mu Å›linka.Na kolacjÄ™ zje apetycz­ny kawaÅ‚ steku.Pas de cheval, merci.Jeanette mówiÅ‚a, żetak siÄ™ prosi o niepodawanie koniny.Pas de cheval, po­wiedziaÅ‚, robiÄ…c unik, by nie popchnąć kobiety w Å›rednimwieku.Na chodniku wystarczaÅ‚o miejsca tylko dla jedne­go przechodnia.269 Z jaskrawo oÅ›wietlonego sklepu z zabawkami wyÅ‚oniÅ‚asiÄ™ mÅ‚oda kobieta z wózkiem spacerowym, z trudem poko­nujÄ…c stopieÅ„ dzielÄ…cy jÄ… od chodnika.George pospieszyÅ‚jej z pomocÄ…, podziÄ™kowaÅ‚a mu promiennym uÅ›miechem,wywoÅ‚ujÄ…c na jego twarzy rumieniec.Dziecko miaÅ‚o cza­peczkÄ™ wciÅ›niÄ™tÄ… na krÄ™cone wÅ‚osy i siedziaÅ‚o w kaloszachz nóżkami skrzyżowanymi dla wygody i bezpieczeÅ„stwa,w rÄ…czce trzymaÅ‚o drewnianÄ… żyrafÄ™.George ruszyÅ‚ za ni­mi, a kiedy zatrzymali siÄ™ przy maÅ‚ym parku z huÅ›tawkÄ…,zjeżdżalniÄ… i pojedynczÄ… Å‚awkÄ…, przystanÄ…Å‚ również, poczym usiadÅ‚ i przyglÄ…daÅ‚ siÄ™, jak matka huÅ›ta dziecko.Kie­dy dzieciak wybuchaÅ‚ Å›miechem, on także Å›miaÅ‚ siÄ™ na gÅ‚osi w ten sposób spÄ™dziÅ‚ radosny kwadrans.Matka zdjęładziecko z huÅ›tawki, nakÅ‚aniajÄ…c je do zejÅ›cia w paru sÅ‚o­wach; malec postawiÅ‚ kilka niepewnych kroków i puÅ›ciÅ‚ siÄ™biegiem prosto w stronÄ™ George'a.Ten wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™ce,jakby chcÄ…c zÅ‚apać dziecko, lecz ono wykonaÅ‚o zwrot i po­nownie odbiegÅ‚o.SiedziaÅ‚ z wciąż rozpostartymi ramiona­mi, skupiajÄ…c caÅ‚Ä… uwagÄ™ na maluchu, baczÄ…c, by nieupadÅ‚.GÅ‚owÄ™ podaÅ‚ do przodu, wysunÄ…Å‚ koniuszek jÄ™zykana dolnÄ… wargÄ™, napiÄ…Å‚ mięśnie Å‚ydek.Gdy matka z dziec­kiem odeszli, wstaÅ‚ i udaÅ‚ siÄ™ z powrotem do hotelu.Jan zameldowaÅ‚ siÄ™ i czekaÅ‚ w swoim pokoju.NaproÅ›bÄ™ George'a recepcjonista wybraÅ‚ numer pana DeGroota i przekazaÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™ George'owi.- Witaj, przyjacielu, myÅ›laÅ‚em, że już nigdy tu nie do­trzesz.MówiÄ™ ci, zjadÅ‚bym konia z kopytami! - MÅ‚odymężczyzna westchnÄ…Å‚ ostentacyjnie, co nie uszÅ‚o uwagiGeorge'a.- OdÅ›wież siÄ™, tak, tak, i spotkamy siÄ™ na doleza, dajmy na to, pół godziny.Znakomicie!OddaÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™ recepcjoniÅ›cie, rzucajÄ…c lakoniczne dziÄ™kujÄ™", i ruszyÅ‚ ku schodom.ByÅ‚ na drugim albotrzecim stopniu, gdy mÅ‚ody czÅ‚owiek zawoÅ‚aÅ‚:- PaÅ„ski klucz, monsieur!270 George niemal wyrwaÅ‚ mu go z rÄ™ki.- Może nastÄ™pnym razem zechce pan o tym pamiÄ™tać,zanim minÄ™ kontuar.Jestem już starym czÅ‚owiekiem, wy­Å›wiadczyÅ‚by mi pan w ten sposób przysÅ‚ugÄ™.- De rien, monsieur, proszÄ™ uprzejmie - odparÅ‚ mÅ‚odymężczyzna wesoÅ‚ym tonem, powracajÄ…c do rejestru hote­lowych goÅ›ci.Dwie kamienice dalej znajdowaÅ‚a siÄ™ restauracja z kil­koma niewielkimi salami, centralnie umiejscowionym ko­minkiem i menu wypisanym na rozstawionych dookoÅ‚atablicach, zawierajÄ…cym zaledwie dwie czy trzy propozy­cje daÅ„.George trochÄ™ krÄ™ciÅ‚ nosem.- WyglÄ…da na to, że siÄ™ nie wysilajÄ….Jan zasugerowaÅ‚, że choć wybór majÄ… niewielki, możepodajÄ… to, co potrafiÄ… przyrzÄ…dzać najlepiej.- A tak - odparÅ‚ George - może tak być, oczywiÅ›cie.- PosmarowaÅ‚ grubo masÅ‚em chrupiÄ…cÄ… buÅ‚kÄ™ i zajadaÅ‚,rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ dookoÅ‚a, a zwÅ‚aszcza strzelajÄ…c oczamiw stronÄ™ dwóch mÅ‚odych kobiet przy oknie.Restauracja szybko wypeÅ‚niaÅ‚a siÄ™ gośćmi, gÅ‚oÅ›ne roz­mowy i muzyka w tle zmuszaÅ‚y ich do pochylania siÄ™ nadblatem stoÅ‚u, żeby sÅ‚yszeć siÄ™ nawzajem.Jan zamówiÅ‚ dlaGeorge'a sÅ‚odkie biaÅ‚e niemieckie wino, a także butelkÄ™czerwonego.- Nie dam rady wypić takiej iloÅ›ci, przyjacielu.- BÄ™dÄ™ ci pomagaÅ‚.- Sporo tego wina.Spodziewasz siÄ™ towarzystwa? -George ruchem gÅ‚owy wskazaÅ‚ stolik przy oknie i kilka­krotnie uniósÅ‚ brwi.- HÄ™?Jan patrzyÅ‚, jak George rozrywa maÅ‚Ä… saszetkÄ™ cukrui wsypuje niemal caÅ‚Ä… jej zawartość do kieliszka, mieszajÄ…c271 rÄ™kojeÅ›ciÄ… noża.Pochwyciwszy spojrzenie Jana, GeorgepokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….- Za kwaÅ›ne, wszystkie te wina, robiÄ… je za kwaÅ›ne.Dlaczego nie można wyprodukować przyjemnego, sÅ‚od­kiego, tego nie pojmujÄ™.Jan skinÄ…Å‚ na kelnera i powiedziaÅ‚:- Beaumes de Venise, s'il vous plaît.- Co powiedziaÅ‚eÅ›?- Dostaniesz wino, które przypadnie ci do gustu.- Tylko nie kolejne!- Dlaczego?- Czyżby byÅ‚o tu tanio? To miejsce skojarzyÅ‚o mi siÄ™z czyimÅ› prywatnym salonem.- Po co przejmować siÄ™ pieniÄ™dzmi? Poza tym, ja sta­wiam.George potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Nie mogÄ™ na to pozwolić, przyjacielu.No a twojażonka, nie ma ci za zÅ‚e, że wypuÅ›ciÅ‚eÅ› siÄ™ na mÄ™skiweekend?Jan pociÄ…gnÄ…Å‚ haust wina, wypijajÄ…c trunek niemal dodna.Czerwone wino - jak krew [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed