[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdą wolną chwilę Sygryda poświęcała krosnom, sama także wyszukiwała i zbierałarośliny do barwienia przędzy.Używała przeróżnych ziół, igieł świerkowych, mchu, liśd i wielu, wielu innych.Najbardziej lubiła przytulię dającą depłą czerwonobrunatną farbę.A jeśli statki przybywały z południa, spieszyła zapytać, czy mają błękitne barwniki.Farbowaniem wełny najchętniej zajmowała się sama;pózniej rozwieszała ją starannie w deniu do wysuszenia.Wszystkie dworskie dzied omijały pasma z daleka, wiedziały bowiem, że jeśli je zabrudzą lubpopłaczą, nie znajdą wybaczenia.Po wieczerzy młodszy przybysz podszedł do krosien.Zajrzał przez ramię Sygrydy, gdyż dekaw był, co robiła.Po chwili zaczął wygłaszać zwrotkę dawnej pieśni:189. Tak, prawda to, iż na pierścień przysięgę dożył bóg Odyn.Czyż można wszak ufać słowu?To on Suttunga oszukał dla skaldowskiego miodu, a Gunlód wycisnął łzy z oczu.Poszczególne słowa wymawiał niezwykle śpiewnie; Sygryda przerwała robotę ispojrzała na niego, oczy ich się spotkały.Nigdy dotychczas nie widziała podobnych oczu, czarnych, rozmarzonych, lecz płomiennychw mrocznej głębi.Odwróciła się pospiesznie do krosien, palce jej migały prędzej niż zazwyczaj.A gdzie reszta?zapytał mężczyzna.Sygryda wyjęła i rozwinęła pierwszą część makaty, abymógł ją obejrzeć.Wodził oczami kolejno po wszystkich obrazach od czasudo czasu zerkając na Sygrydę.Nigdy nie widziałem piękniejszej roboty rzekł.Czy lubicie sagi, pani Sygrydo, skoro tkacie obrazy o skaldowskim miodzie Suttunga?Lubię pieśni o bogach odparła.Inne rzadko słyszymy w Egge, chyba że sami składamy kulawe piosnki ku własnej uciesze.Parę razy słyszałam skalda jaria Svena, zwie się Berse Skaldtorvesson, chętnie go słucham.Islandczyk niemal w okamgnieniu zaczął:Dar słów posiadłem, niewiasto, pieśń przeto d ofiaruję, za tę tkaninę wzorzystą, którąmi oczy radujesz.Zdradzona Suttunga córa w komnacie siedzi samotnie, łzy Gunlód wylewa gorzkie, boga niemoże zapomnieć.Z Odyna krzywoprzysięstwa korzyść wszak odniósł człowiek:Bólverk skaldostwa dar wielki190darował Embli rodowi.I ty się zwać możesz skaldem, bo z Gunlód łez białogłowskich jakże biegłymi palcami utkałaśpieśń kolorową.Cisza zapadła podczas wygłaszania pieśni przez Sigvata.A kiedy skończył, Olve prosił o powtórzenie jej, nie słyszał bowiem pierwszej strofy.Jednakże gdy pózniej chciał go nagrodzić, Islandczyk potrząsnął głową.Ułożę inną pieśń i jeśli d się spodoba, nagrodzisz mnie.Za tę jednak otrzymałem zapłatę z góry.Sygryda siedziała nadal przy krosnach.Lecz teraz pa trzyła na robotę inaczej; widziała ją jego oczami, wzrokiem skalda.Nazwał jej makatę barwną pieśnią!Prawdą było, iż używała barw zarówno wesołych, jak i smutnych, dężkich i lekkich,by lepiej wyrażały sagę, by oddawały uczucia ludzi, jotunów i bogów.Dotychczas jednak nikt tego nie pojął.Nazwał ją skaldem.Kim mógł być ten młokos!W każdym razie miał o sobie dobre mniemanie!Wzdrygnęła się słysząc znowu jego głos; tym razem wołał z ożywieniem:Kjartan!Stary pogromco Eskimosów, co ty u licha robisz w trondheimskim okręgu?!słowa te skierowane były do Kjartana Torkjellssona. Skald oparł prawą rękę na stole i przesadził go jednym susem, mało rogów z miodemnie poprzewracał Olve zmarszczył brwi, lecz młodzian już dopadł Kjartana i z roz machemwalił go w plecy.Kjartan zaś, który dobrze już sobie podchmielił, rżał niczym zadowolony koń.Cooooś podobnego, że też spotkałem de znowu, Sigyat, co za święto!Kjartan jąkał się lekko z podnie cenia.Co u licha słychać?Dużo rybich łbów zjadłeś ostatnio?Sigvat śmiał się na całe gardło.191. Nie, ale jeśli wiesz, gdzie można znalezć takie ryby jak w Apie, gotów jestem pojechaćnakoniec świata, byle je złowić.Czy wiesz, o czym on mówi?zapytał Olve siedzące go obok Gissura.Wiem odparł Gissur.Sigvata wychowywał Torkjell z Apy.Po czym opowiedział, iż rzekomo w tamtejszej rzece znajduje się szczególny gatunekryb: kto zje taką rybę, staje się mądry ponad miarę.Sigvat kiedyś nałowił ich sporo, jego towarzysz, Norweg, doradził mu, aby zjadał łby, aprzybę dzie mu rozumu.Sigvat pochłonął wszystkie rybie głowy i od tej pory został skaldem.Kjartan jest powinowatym Torkjella dodał Gissur i w Apie czuł się jak w domu;dlatego znają się dobrze z Sigvatcm.Tymczasem Kjartan z Sigvatem opowiadali sobie, co za szło nowego, odkąd widzielisię po raz ostatni.A gdy na chwilę gwar przycichł w sali biesiadnej, dał się słyszeć głos Sigvata, docierający donajdalszych kątów, choć mówił szeptem.A co słychać z twoim złotem, Kjartan?Kjartan chrząknął, rozejrzał się dokoła, lekko świsnął przez zęby.Wiesz przecież, że leży na wybrzeżu Winlandu.Jeszcze go nie zabrałeś!Zawiodłem się na tobie, Kjartanie, waleczny zdobywco Winlandu!Ach, żebym miał statek!odparł Kjartan.Ale nikt nie chce mnie słuchać.Gdybyś widział ten brzeg, gdzie lądowaliśmy w Winlandzie, leżały tam bryły złota jak mewiejaja, człowieku!Gdyby Torwald Eryksson mnie usłuchał, bylibyśmy bogaci, wszyscy ilu nas było napokładzie.Ale on zawsze lepiej wiedział.Mówił, że zatrzymamy się w powrot nej drodze, znalezliśmy to złoto o trzy do czterech dnidrogi od Leifu, ale nie poszedł za moją radą, nie zabrał go od razu.A potem Torwald umarł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed