[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy go znowu zobaczyła, wstała i podbiegła do niego. Topaz. Pocałował ją w policzek. Przyszłam po ciebie. Zwietny pomysł. Mogę wziąć twój neseser?Marius bardzo się zdziwił. Oczywiście, że nie. Kiedy byłam mała, a ty zacząłeś właśnie pracować, czasami czekałamtu na ciebie i pozwalałeś mi nieść swój neseser.Czułam się wtedy strasznieważna.Pamiętasz? Jasne, że pamiętam. Uśmiechnął się. Chowałaś się za drzewem,żeby mnie zaskoczyć.Ale ja i tak zawsze cię widziałem.Przez chwilę szli w milczeniu.W końcu Topaz znów się odezwała: Postanowiłam wrócić do domu.Jutro.Marius zatrzymał się i odwróciłw jej stronę. Nie będę próbował cię zatrzymać, bo i tak poświęciłaś nam mnóstwoczasu.Ale bardzo nam będzie ciebie brakować. Postaram się często przyjeżdżać  przyrzekła. Musisz często przyjeżdżać.To rozkaz.465RS Topaz od pewnego czasu odkładała tę decyzję.Pojadę do Londynu, gdyTara wróci do szkoły po przerwie wielkanocnej, postanawiała.Gdy Mariuszacznie pracować na cały etat. Dzwoniła moja matka  wyjaśniła. Aha.Stęskniła się za tobą? No wiesz! Jej partner do brydża jest chory, a jej ostatni wielbicielożenił się ze swoją sekretarką. A poza tym za dużo pije, pomyślała Topaz,przypominając sobie bełkotliwy głos Veroniki.Ale o tym Mariusowi niewspomniała. Dasz sobie radę?  zapytał, choć to raczej ona jemu powinna zadać topytanie. Jasne.Znajdę jakąś pracę. Miałem na myśli tę historię z Charliem. Och, już się do tego przyzwyczaiłam.A poza tym, Charlie jest zaoceanem i nie grozi mi, że natknę się na niego przypadkiem na ulicy. To jeszcze nie znaczy, że nie będziesz cierpieć.Wąska dróżka wiodła teraz przez las.Z perspektywy czasu i bolesnychdoświadczeń Topaz doszła do wniosku, że ten romans niewiele znaczył.%7łesprzedała się za tanio, zadowoliły ją pozory miłości. Postanowiłam dać sobie spokój z mężczyznami na jakiś czas.Za dużo znimi kłopotów.Postanowiłam, że na razie zdobędę sławę. Jak zamierzasz to osiągnąć?  Marius się uśmiechnął. Jeszcze nie wiem. Topaz wsunęła mu rękę pod ramię. Myślałam. Tak?.466RS  Myślałam, że znów zacznę organizować ludziom przyjęcia.Bardzo topolubiłam.I przyszło mi do głowy, by poprosić cię o pomoc w prowadzeniuksięgowości.Powinnam chyba prowadzić księgowość, prawda, Marius? Powinnaś  przyznał. Urząd skarbowy się ucieszy.Jasne, że cipomogę.Zrobię to z przyjemnością, tym bardziej że znam się na tym.Przez chwilę szli w milczeniu.Potem powiedział: Nie wiem, czy pamiętasz, co mi powiedziałaś parę miesięcy temu.Wtedy, gdy mnie karciłaś za to, jak traktuję Tarę. Zdaje się, że mówiłam wtedy różne rzeczy.Może lepiej, żebyś o tymzapomniał, Marius. Powiedziałaś, że wydaje ci się, iż nie zasługujesz na miłość.Czynaprawdę tak myślisz? Mówiłam o Tarze. Topaz odwróciła wzrok. Naprawdę? Powiedziałaś, że dobrze wiesz, jak się czuje ktoś, kogo nikttak naprawdę nie chce.Chcę ci uświadomić, Topaz, że jesteś w błędzie.Zebardzo się mylisz.Zanim wyjedziesz, powinnaś się dowiedzieć, że są ludzie,którzy pragną twej obecności i bardzo cię potrzebują.%7łe jesteś ogromniekochana.Przez Tarę, przez Julię, przez moją matkę.I przeze mnie.Następnego ranka Marius podwiózł Topaz do Longridge, żeby mogła siępożegnać z Julią przed wyjazdem do Londynu.Gdy usiadły w ogródku, Topaz zauważyła, że Julia kiepsko wygląda, jestzdenerwowana, blada i ma podkrążone oczy.Julia opowiedziała jej o wypadkuWilliama; mały miał głowę owiniętą bandażem i wyglądał jak Indianin. Biedactwo!  zawołała Topaz ze współczuciem. To okropne.Nicdziwnego, że jesteś roztrzęsiona.467RS Julia uśmiechnęła się niepewnie.Gdy Topaz jej wyjaśniła, że wraca doLondynu, spojrzała na nią ze zdziwieniem. No tak.Nie powinniśmy byli zatrzymywać cię tu tak długo.Będzienam cię bardzo brakowało. Sądzę, że Marius w końcu sobie z tym poradzi. Marius?  zdziwiła się Julia, jakby myślała o czymś innym. Zapewne nie tak szybko.To może potrwać długo, nawet całe lata.Onpotrafi zupełnie niezle stwarzać pozory, ale czasem widać, ile go to kosztuje.Ale sądzę, że w końcu jakoś sobie z tym poradzi.Tak jak ty sobie poradziłaśpo śmierci Willa. Will  powtórzyła Julia i jeszcze bardziej pobladła.Wstała i splotładłonie. Coś się wydarzyło  powiedziała nagle.Przygryzła sobie palce. Czysądzisz, że to możliwe:. Urwała i spojrzała na Topaz.A potem zapytałabardzo spokojnie:  Pomyślisz pewnie, że zwariowałam, ale czy sądzisz, abybyła taka możliwość, że Will jednak żyje?Topaz oniemiała.William bawił się w piaskownicy.Za płotem sąsiadkaJulii wieszała pranie.Białe prześcieradła furkotały na tle błękitnego nieba.Pokręciła głową. Nie.Nie wydaje mi się, że jest taka możliwość.Bardzo mi przykro.Julia miała nieprzytomne oczy i nie przestawała gryzć palców. A jeśli nie wypłynął na tej łodzi?Po śmierci Willa Topaz miała kilkakrotnie wrażenie, że rozpoznaje go wmetrze albo na ulicy.Dopiero po paru miesiącach pogodziła się z jegoostatecznym odejściem. Przecież ludzie go widzieli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed