[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stałasię nie tyle daleka, co obojętna, była jak fotografia Eve Coudert, uprzejma,posłuszna i milcząca.Wieczorami, gdy wydostawała się z domu przez małą furtkę,spieszyła przez miasto do teatru Alcazar z dziką, niemal obłędną żądząoczekując na moment, gdy zapuka do drzwi garderoby.Musiała zmagaćsię z oddechem i walczyć o to, by głos brzmiał w miarę normalnie.Spotykała Alaina prawie ubranego do wyjścia w drugim akcie, przy czymkamizelka angielskiego dżentelmena oraz marynarka, które niezmienniesłużyły mu w czasie występów, raczej wisiały teraz na wieszaku niżspoczywały rzucone na oparcie krzesła.Ani razu Eve nie odważyła się wyjść z domu przed dziesiątą, wtedybowiem rodzice gasili lampę gazową.Drugi występ Alaina zaczynał siętuż przed jedenastą, jako ostatni numer w programie.Nawet pokonującbiegiem dystans z domu do teatru, Eve nie mogła dotrzeć tam szybciej niżw ciągu kwadransa.Każdego wieczoru mogli więc spędzić razemnajwyżej pół godziny.Wprawdzie lekką ręką ożywione widmomademoiselle Gabrielle, zamykającej drzwi o północy, było w równymstopniu koszmarem dla Eve, co przeszkodą dla Alaina, ale dziewczynatrzymała się swego, wiedziona tym samym instynktem, który kazał jejwymyślić zjawę.* * *Pani Chantal Coudert przeczytała list od siostry i z zagadkowymwyrazem twarzy podała go mężowi. - Popatrz na to, kochanie - powiedziała.Doktor Coudert przeczytał izwrócił list żonie.- Brzmi wspaniale.Mogę wygospodarować trochę czasu.Asystentprzejmie pracę w szpitalu, a wizyty przełożę.Nikt jeszcze nie umarł nawątrobę w tydzień.Myślę, że dobrze będzie, jeśli się ruszymy.Przykromi, że na prawdziwe wakacje masz męża nieodpowiedniego rodzaju, alekilka dni na pewno uda mi się wykroić.- Może i tak, ale pomyśl o Eve.- Jest zaproszona, więc na czym polega kłopot?- Po prostu za dużo komplikacji - Chantal Coudert wydęła wargi.Przede wszystkim Eve nie ma stroju na jazdę do Deauville.Wszystkie jejubrania szyje madame Clotilde, która wyjechała i wróci dopiero wewrześniu.A zresztą już i tak nie zdążyłoby się niczego zrobić.Przebiegła wzrokiem stroniczki listu z rosnącym rozczarowaniem.- Nawet gdyby Eve miała odpowiedni strój - westchnęła - to niesądzę, żebyśmy mogli rozważać wzięcie jej ze sobą.Marie-France pisze,że grupa składa się wyłącznie z ludzi w naszym wieku.To bardzouprzejmie z jej strony, że włączyła Eve, ale nic tak nie psuje przyjęcia jakkonieczność pamiętania, że dookoła pęta się młoda dziewczyna zotwartymi na wszystko uszami.Dżentelmeni nie wiedzą, jak z niąrozmawiać, albo mówią nie to co trzeba, a panie lubią sobie w spokojupoplotkować.Eve nie pasowałaby do towarzystwa.Doskonale o tymwiem.Gdyby mieli tam być inni młodzi ludzie.ale nie, nie możemyjechać.- Z posępną miną odłożyła list do koperty.- Moim zdaniem nie masz racji, kochanie.Niech Eve zostanie zLouise.Zdaje się, że ma w planach grę w tenisa i jakieś pikniki.Dlaczego mielibyśmy tracić kilka dni świeżego nadmorskiego powietrza z powodu,dziewczyny, która wkrótce nie będzie zajęta niczym innym poza wizytamii nowymi strojami.- To może sprawić jej przykrość - powiedziała bez przekonania paniCoudert.- Nonsens.Zaraz odpisz, że przyjedziemy jutro.Natychmiastzarezerwuję miejsca w pociągu do Deauville.- Jak uważasz, Didier.- Uważam właśnie tak i już - pocałował ją i w znakomitym nastrojuwłożył automobilowe rękawice.Takie skrupuły, bez wątpienia typowe dlaChantal, były po prostu niezbyt mądre.Szczęśliwie doktor Coudert zawszelubił niemądre kobiety.Po dniu wyczerpującej pracy stanowiły osłodężycia, jakiej nie można oczekiwać od kobiet roztropnych.* * *- Dziś wieczorem nie muszę się spieszyć do domu - oświadczyłatriumfująco Eve, wchodząc do garderoby Alaina.- Czyżby ten stary krokodyl miał wypadek i udusił się nadmiaremświętości? - spytał Alain.- Czy też uznałaś w końcu, że zmęczyła cię rolakopciuszka?- Nic z tych rzeczy.Mademoiselle Gabrielle pojechała na kilka dnido siostry.Zostawiła mi klucz.Nie mogę za pózno przychodzić, bosąsiedzi mogliby zauważyć i donieść jej, gdy wróci, ale przynajmniej niktnie zamknie drzwi o północy.- Eve radośnie pokazała mu klucz do furtkiprzy Rue Buffon.Alain spojrzał na przedmiot, pełne sceptycyzmu oczy spochmurniały.Mimo zręczności Eve w tworzeniu postaci mademoiselle Gabrielle, wątpił w każde słowo tej historyjki.Rozmawiali przecież co wieczór, toteższybko zorientował się, że Eve nie jest osobą, za którą chce uchodzić.Tego wieczoru po raz pierwszy od pojawienia się za kulisami Eve nosiłanowy kapelusz, płaski, z szerokim rondem, zrobiony z ładnych, jasnychsłomek i przybrany wąskim paskiem czarnego aksamitu dookoła.Pożyczyła go sobie, gdy tylko matka wyjechała do Normandii.Alainpomyślał, że tym kapeluszem nieświadomie potwierdziła jegowcześniejsze podejrzenia.Nie miał wątpliwości, że Eve jest dobrze sytuowana, upewnił go otym jej sposób wyrażania i inne mimowolnie okazywane oznaki edukacji atakże postawa osoby przygotowywanej do przywilejów, chociaż wszystkoto starannie ukrywała.Należała do klasy wyższej i z własnych powodównie chciała tego przyznać, teraz jednak  gdy włożyła kosztowny kapelusz,pod którym rysowała się prześlicznie zarumieniona twarz, wygląd jązdradzał.Jeśli cokolwiek łączyło Eve ze sklepem z butami, to wyłączniedoświadczenia klientki, dla której robi się obuwie na miarę, pomyślał.Nie wypytywał jednak i nadal nie zamierzał tego robić.Niech Evezachowa sekrety dla siebie, tak jest lepiej.Najbardziej bał się wplątania wcodzienne życie kobiet.Tego za wszelką cenę unikał.Nigdy nie pozwalałswoim zdobyczom opowiadać o prawdziwych problemach, o mężach idzieciach, bo już samo słuchanie groziło wpadnięciem w potrzask [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed