[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwolniłem szybkość, każąc luzować żagle.Odtąd płynęliśmy bardzo powoli.KrwawaMary i Winnetou usiedli na dziobie i końcami wioseł sondowali wodę, wyszukując podwodnegłazy.Czarci Ostrów był już blisko.Widzieliśmy gołym okiem drzewa, trzciny przybrzeżne,piaszczystą łachę.- Tam! Tam! Na lewo! - zawołała Krwawa Mary.Między dwoma głazami leżał na boku  Swallow.Gdy zbliżyliśmy się do niego,zobaczyliśmy, że poszycie przedniego pokładu zostało zdarte, a przełamany maszt trzymał siętylko dzięki żaglowi.- A co się stało z Miss Kapitan?Zobaczyłem przerażone oczy Krwawej Mary i milady.Ale Winnetou nie okazałniepokoju.Ocenił odległość wyspy od rozbitej żaglówki i stwierdził:- Myślę, że ona jest na wyspie.Znakomicie pływa, a miała na sobie gruby kapok.Winnetou zeskoczył do wody i podpłynął do uwięzionego na skałach jachtu.Wdrapałsię na burtę i wydobył z kokpitu dwa worki ze swoimi rzeczami. Dobiliśmy do piaszczystej łachy na wyspie.- Winnetou miał rację.Ona jest tutaj - oświadczyłem, wskazując świeży ślad małejstopy odbity na piasku.Zlad kierował się w głąb wysepki, między dziko rosnące maliny.Nie musieliśmy szukać długo Miss Kapitan.Skulona z zimna, w przemoczonejodzieży siedziała na małej polance i usiłowała wysuszyć zapałki.- Czego chcesz? - odezwała się wrogo do Winnetou.- Twoje rzeczy są w worku na Swallowie , który utonął.- I rozpłakała się.-  Swallow.Mój kochany  Swallow - łzy ciekły jej po twarzy.Ona naprawdękochała ten jacht.Zrobiło mi się jej żal.Może była zła, przewrotna, ale widziałem w niej takżewspaniałego żeglarza.-  Swallow nie utonął - powiedziałem - leży rozbity na skałach.Wzięliśmy z niegorzeczy Winnetou. Swallowa można będzie wyremontować.Ma złamany maszt i rozdarteposzycie na dziobie.Zerwała się ze swego miejsca.- Gdzie on jest? Pokażcie mi go.Musicie pomóc mi ściągnąć go na wyspę.Ukryję gow krzakach, popłynę statkiem do Mikołajek, kupię tam maszt i sprowadzę tutaj szkutnika.Naprawię  Swallowa.- Zgoda - przytaknąłem.- Zciągniemy ze skał  Swallowa i zabierzemy panią doMikołajek.Na posterunek milicji.- Dobrze.Wszystko mi jedno.Ale najpierw musimy tu przyholować  Swallowa.Milady i Krwawa Mary wyjęły z jachtu naszą kuchnię gazową i zabrały się doprzyrządzania obiadu.A ja z Winnetou i Miss Kapitan dopłynęliśmy do  Swallowa ,ściągnęliśmy go ze skał i przy pomocy liny przeciągnęliśmy na płyciznę.Potem zdjęliśmyżagiel, odwróciliśmy jacht do góry dnem i przenieśliśmy go w krzaki malin, które go dobrzeukryły.Obiad zjedliśmy w milczeniu.Bo i o czym było mówić? O przestępstwachdokonanych przez Miss Kapitan? O jej kłamstwach i oszustwach?O czwartej po południu podnieśliśmy żagle na  Moby Dicku i omijając skałypodwodne popłynęliśmy na południowy zachód, bo tak życzył sobie Winnetou.Nikt z nas niepytał go, dlaczego tak postanowił.Szanowaliśmy jego tajemnicę.Po półgodzinie znalezliśmy się na trasie statków pasażerskich płynących z Pisza doMikołajek.Winnetou rozkazał zrzucić żagle.Zatrzymaliśmy się naprzeciw NiedzwiedziegoRogu z jego pięknym punktem widokowym na Zniardwy. Miss Kapitan stała na pokładzie wsparta o maszt i paliła papierosa za papierosem.Tymczasem Winnetou pogrzebał chwilę w skrzynce bosmańskiej i wyjął z niej kilkakolorowych flag międzynarodowego kodu.Wprawa, z jaką przebierał w prawie czterdziesturóżnokolorowych flagach o najróżniejszych kształtach, upewniła mnie ostatecznie, że kiedyśbył on żeglarzem.Lecz na  Moby Dicku , podczas całej naszej podróży, ani razu nie zasiadłza sterem.Wybrał sygnał dwuflagowy  EJ , który znaczył:  Czy możecie mi pomóc.Był to sygnał przeznaczony dla pasażerskiego statku, który właśnie wypłynął z jezioraSeksty i szedł ku nam.Płynął szybko, z pokładu rozchodziły się dzwięki muzyki tanecznej.Kapitan statku dojrzał  Moby Dicka , znajdującego się na jego kursie.Usłyszeliśmy długie, trwające co najmniej pięć sekund buczenie syreny okrętowej.Był to sygnał:  Baczność.Potem rozległy się dwa długie buczenia i jedno krótkie, cooznaczało, że statek zamierza skręcić i wyprzedzić nas wzdłuż prawej burty.Nagle kapitan zauważył flagi kodu sygnałowego i woda za rufą gwałtowniezawirowała.Statek przyhamował, a pózniej zatrzymał się.- Co się stało? - doszedł nas głos kapitana, zniekształcony przez tubę megafonu.- Prosimy o zabranie jednego pasażera.Kobiety.yle się czuje - krzyknął Winnetou.- Dobrze.Dobijcie do lewej burty - zahuczał głos kapitana.Chwyciliśmy za pagaje i po chwili nasz jacht zbliżył się do statku.Miss Kapitan - wmilczeniu, nie darząc nas nawet spojrzeniem - weszła na burtę jachtu.Jakiś marynarz podałjej rękę, a ona zgrabnie wskoczyła na pokład statku.A potem Winnetou gwałtownie odepchnął jacht od statku i zaczął ze wszystkich siłwiosłować, jakby pragnąc jak najszybciej znalezć się daleko od Miss Kapitan.Syrena znowu zawyła.Zapieniła się woda za rufą i stateczek powoli odpłynął, kierującsię do Mikołajek.Pasażerowie na pokładzie machali ku nam chusteczkami, bo ten incydentstanowił dla nich pewne urozmaicenie podróży.Tylko Miss Kapitan nie zrobiłanajmniejszego gestu w naszą stronę, choć - gdy statek oddalał się - odwróciła się twarzą kunam i patrzyła na nas długo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed