[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbliżył siędo Judaha.Był o dobre dziesięć centymetrów niższy od swojego brata iwyglądał przy nim jak zadziorny napuszony kogut.Wreszcie stanęlinaprzeciwko siebie.- Pozdrowienie dla dranira Judaha! - krzyknął Cael.Jego stronnicy powtórzyli powitanie chórem.Wojownicy Judaha milczeli.- Będziemy dziś walczyć ramię w ramię, mój bracie - zaczął Cael - abypomścić naszych przodków.Sidra dotknęła ramienia Judaha, prosząc o prawo zabrania głosu.Judahskinął głową, nie odrywając wzroku od Caela.- Dzisiaj musicie wybrać, komu będziecie służyć.Głos Sidry zabrzmiał zaskakująco głośno, jakby stukrotnie wzmocniony.Docierał do uszu każdego, kto znajdował się w granicach Sanktuarium.Wieszczka podniosła dłoń i wskazała na Caela.- Czy wybierzecie Caela, syna złej czarodziejki Nusi? Jeśli tak, idzcie znim do piekła.Ten rzucił się na starą kobietę, ale Judah powstrzymał go ruchem ręki.- Czy wybierzecie dranira Judaha, syna Seany i ojca Eve, dzieckaświatłości, urodzonego przez księżniczkę Raintree dla ludu Ansarów, aby namprzynieść dar przemiany?Mercy prawie nie słyszała przekleństw Caela, tak głośno biło jej serce.Oto Sidra zdradziła jej najtajniejszy sekret, którego strzegła zarówno przedAnsarami, jak i własnymi ludzmi, a co najważniejsze, przed własnymi braćmi.Dante i Gideon spojrzeli na nią jednocześnie - pierwszy z prawdziwąwściekłością, drugi z bezgranicznym zdumieniem.- Powiedz mi, że to nieprawda - zażądał Dante.- Nie mogę.- 182 -SR - Eve jest w połowie Ansarką? Jest córką ich dranira? - zapytał Gideon.- Tak - odparła, ale nie spuszczała wzroku z Dantego.- Nie wiedziałam,kim jest, kiedy go spotkałam.- Od kiedy wiesz?- %7łe jest Ansarką? Od momentu poczęcia.- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś?Głos Sidry odbijał się echem od najdalszych gór, wiatr go roznosił i niesposób było ignorować jej słów.- Oto wasz wybór.%7łyć i umrzeć z honorem u boku waszego dranira albozostać unicestwionym razem z tym szaleńcem, który chce zdetronizowaćprawowitego władcę.W szeregach Ansarów rozległy się głośne krzyki: wojownicy deklarowaliwierność wybranej stronie.Nikt z niebiesko umundurowanych żołnierzy niewyłamał się z szeregu, ale i wśród ludzi Caela większość pozostała u bokuswego prowodyra.- Czy wieszczka Ansarów oszalała? - zapytał Dante.- Wygląda na to, żepróbuje wywołać wojnę między braćmi.- Spojrzał badawczo na siostrę.- Niesprawiasz wrażenia zaskoczonej, więc podejrzewam, że rozumiesz, co się tamdzieje i dlaczego Ansarowie wybrali ten właśnie moment na załatwienie rodzin-nych porachunków.Mercy uświadomiła sobie, że to prawda; do pewnego stopnia rozumiała,co dzieje się w szeregach nieprzyjaciela.- Bracia i ich zwolennicy będą musieli stoczyć pojedynek na śmierć iżycie.- Skąd wiesz?- To nieistotne - odparła.- Liczy się tylko to, że potem będziemy musielipokonać zwycięzcę.Parę minut pózniej Mercy musiała przyznać, że nie doceniła szaleństwaCaela.Nie podjął wyzwania, a jego wojownicy, zamiast rzucić się do- 183 -SR bratobójczej walki z własnym klanem, na rozkaz swego przywódcy zaatakowalijej ludzi.Dante był zaskoczony tylko przez chwilę.Zaczął wydawać rozkazy iprzegrupowywać swoich żołnierzy.Mercy nakazał, by wyszukiwała rannych ileczyła ich, a potem przysyłała z powrotem do boju.- Jeśli zamierzamy utrzymać Sanktuarium do przybycia posiłków, niemożemy stracić ani jednego wojownika.Mercy posłuszna temu poleceniu przemierzała pole bitwy, uzdrawiającrannych.Znalazła ich dziewięcioro.Osiem uzdrowień zakończyło sięcałkowitym powodzeniem.Intensywny wysiłek wyczerpał Mercy.Potrzebowałaodpoczynku i wielu godzin regeneracyjnego snu, ale na to nie było najmniejszejszansy.Szła po pobojowisku, z trudem powłócząc nogami.Ramiona jej ciążyły,jakby były do nich uwiązane dwudziestokilogramowe odważniki, ręce drżały.Potknęła się i osunęła na kolana.Kurczowo trzymała swój miecz, ale uściskstawał się coraz słabszy, coraz bardziej niepewny.Trzymaj miecz Anceliny! Nie wolno ci go wypuścić!Wysiłki okazały się daremne.Potrzeba wypoczynku i regeneracji byłasilniejsza niż nakazy rozumu.Upadła twarzą w trawę, a miecz wysunął się z jej odrętwiałych palców.Zoddali dochodziły odgłosy toczącej się batalii, w powietrzu wyczuwała wońśmierci.Leżała tak półprzytomna, zupełnie wyczerpana i bezbronna.Wiedziała, że musi znalezć kryjówkę.Wymacała rękojeść, chwyciła brońi poczołgała się w kierunku pobliskiej kępy drzew.Była już w połowie drogi,gdy nagle ktoś wytrącił jej miecz i przydepnął rękę.Ból zgruchotanych kościpromieniował wzdłuż ramienia, ale zapomniała o nim, gdy podniosła głowę inapotkała spojrzenie oczu jasnych i zimnych jak lód.Były to oczy Caela Ansary.- 184 -SR Podniósł nogę, uwalniając jej dłoń, chwycił ją za włosy i szarpnięciempoderwał na równe nogi.W tej chwili nie była w stanie z nim walczyć.Telepatycznie wysłała rozpaczliwe błaganie o ratunek.Cael przytrzymał ją jednym ramieniem, a drugą ręką wyjął sztylet ipomału, niemal pieszczotliwie, przesunął ostrzem po jej szyi.Czuła jegocuchnący oddech, gdy zarechotał z satysfakcją.- Piękna księżniczka Raintree.Kochanka Judaha.Mercy skuliła się wsobie.- Szkoda, że nie mamy teraz czasu.Pokazałbym ci, że pod każdymwzględem jestem lepszy od mojego brata.Gdyby tylko miała wystarczająco dużo siły, by przywołać do siebie mieczAnceliny.- Puść ją - rozległo się za nimi.Zanim Cael zdołał się odwrócić, przystawiony do gardła kobiety sztyletznalazł się na ziemi.Pojawienie się niespodziewanego wybawiciela wyrazniezaskoczyło Ansarczyka.Stracił rezon, a jego uwaga skupiła się na nowoprzybyłym.Mercy wykorzystała sprzyjającą okazję i resztką sił oswobodziła sięz mocnego uścisku.Udało jej się odskoczyć, gdy Judah przyciągnął ją do siebie i osłoniłwłasnym ciałem.Cael zaskowyczał z bezsilnej wściekłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed