[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądała w nim wspaniale.Zmieniła teżbuty na jeszcze wyższe i z jeszcze wyższymi szpilkami, takdługimi i cienkimi, że nie wiem, jak to możliwe, że się na nichnie przewracała.Włosy, wyprostowane i lekko nabłyszczone,lśniły w świetle; ta ciężka jasna zasłona poruszała się przykażdym kroku.Lauralynn przypominała postać z jakiegośfilmu o superbohaterach.Po prostu bogini.Bez problemu rozumiałam, dlaczegomężczyzni chcieli ją czcić.Nawet kwiaty pochylałyby przednią głowy, pomyślałam.- Marcus - powiedziała do mężczyzny na progu.Przesunęła się lekko, żebym mogła go zobaczyć.Był średniego wzrostu, średniej budowy ciała, ciemnowłosy,dość przystojny, ale nie uderzająco.Miał na sobie nijakieubranie - zwyczajnie skrojone dżinsy i białą koszulę zkrótkimi rękawami, starannie wyprasowaną.Wyglądał jakktoś, kogo w każdej chwili można zamienić na jakiegokolwiekinnego mężczyznę z ulicy.Na policji trudno byłoby gorozpoznać ze stuprocentową pewnością.- Pani - odparł z szacunkiem, potem pochylił się, żebypocałować ją w rękę.- Wejdz.Z wyniosłą gracją odwróciła się do niego tyłem, a on wszedłza nią do mieszkania jak szczeniak za swoją panią.Lauralynnprzedstawiła nas sobie, a wtedy pocałował w rękę także mnie.To zachowanie zupełnie mi obce; czułam się zażenowana tympokazem uniżoności.Chciałam mu wyjaśnić, że nie jestem domme , ale wyraz twarzy Lauralynn wyraznie mówił, że mam tego nie robić.To była jej scena i musiałam przyjąć rolę,jaką mi wyznaczyła.W milczeniu poszłam z Marcusem za Lauralynn, którazatrzymała się u stóp schodów.- Na kolana - rozkazała Marcusowi, a ten natychmiastusłuchał.- I nie zaglądaj jej pod spódnicę.Został więc ustalony pewien porządek, rządziła Lauralynn,ja byłam kimś w rodzaju jej wspólniczki, a Marcus jej uległymsługą czy niewolnikiem, nie miałam jeszcze dość obycia, bydostrzec różnicę, jeśli jakaś istniała.- Usiądz, Summer.- Wskazała mi swoje ogromne łóżko,całkowicie przystrojone w czerń, co stanowiło ostry kontrast zpanującą na dole bielą.Może nie pozwala im się tu spuszczać, pomyślałam, bo wprzeciwnym wypadku trudno byłoby jej utrzymać pościel wczystości.Usiadłam.- Umyj jej stopy - poleciła Marcusowi, który ciągle klęczał zwyprostowanymi plecami, czekając na rozkazy z zapałem psa,który czeka na kość.Pochyliłam się i zaczęłam zdejmować buty.- Nie - powiedziała do mnie.- On to zrobi.Ciągle na kolanach poszedł do łazienki obok, najwyrazniejpo miskę i szmatkę.Podejrzewałam, że robił to już wcześniej.Wrócił, szurając kolanami.W rękach ostrożnie trzymałmiskę, a ściereczkę miał przerzuconą przez ramię, dośćelegancko, jak kelner.Wziął moją stopę, zdjął but i rozpoczął swoją służbę; przezcały czas staranie unikał patrzenia na mnie.Spoglądał napodłogę, nie pozwalał sobie nawet na przypadkowy rzut okapod moją spódnicę.Jego dotyk był delikatny, wyćwiczony,wprawny, zwłaszcza że robił to niemal po omacku; mógłbybyć masażystą i może nim był, w swoim drugim życiu.To było dość przyjemne, ale cała sytuacja wprawiła mnie wnieznośne zakłopotanie.Próbowałam wyglądać nausatysfakcjonowaną, nie chcąc w żaden sposób okazaćMarcusowi, że nie jestem zadowolona z jego wysiłków, choć jemu pewnie by się to spodobało.Lauralynn obserwowałamnie jak jastrząb.W tym swoim kombinezonie krążyła popokoju smukła jak pantera.Lateks błyszczał tak mocno, żemogłam przejrzeć się w nim jak w lustrze, kiedy się do mniezbliżała.W ręce trzymała szpicrutę - od czasu do czasumachała nią przed nami, co mogło być grozbą albo obietnicą.Wreszcie Marcus skończył, a ja odetchnęłam z ulgą.- Dziękuję - powiedziałam uprzejmie do mężczyzny u moichstóp.- Nie dziękuj mu - wtrąciła się Lauralynn.Wsunęłakoniuszek szpicruty pod jego brodę i delikatnie uniosła mugłowę.- Wstań.Zrobił to.- Rozbierz się.Zdjął dżinsy i koszulę, potulnie.Był naprawdę przystojny.Wszystko miał na swoim miejscu.Regularne rysy twarzy,dość szczupłe ciało.Ale w jakiś sposób nie wydawał mi się anitrochę atrakcyjny.To Lauralynn sprawiała, że brakowało mi tchu w piersi, aserce zaczynało bić mocniej.Marcus natomiast wzbudzał wemnie sprzeczne uczucia, w których dominowała odraza.Wydawał się taki bezbronny, stojąc tam bez ubrania, na jejrozkazy, bardziej niż nagi, jak lew obdarty ze skóry przezmyśliwych.Czy właśnie to widzą ludzie, którzy patrzą, jak ktoś nademną dominuje? Możliwe.Może to zależy od osobowości iupodobań patrzącego.Wyglądało na to, że ulegli mężczyzni wogóle mnie nie pociągają.Co, biorąc pod uwagę historięmoich związków, nie powinno dziwić.Inni z pewnością teżmają sobie tylko właściwe skłonności.- Na łóżko - warknęła Lauralynn.Teraz krążyła wokół niegojak kot wokół swojej ofiary.Marcus szybko wykonał rozkaz.Pochyliła się nad nim, zawiązała mu oczy i sprawdziła, czyopaska dobrze się trzyma.Zrobiła to tak pieszczotliwymgestem, jakim można uspokoić psa.- Teraz będziesz czekał, aż wrócimy. Zostawiła go na łóżku i skinęła na mnie, żebym poszła zanią do łazienki.Zamknęła drzwi, a potem kucnęła, otworzyłaszafkę pod umywalką i wyjęła dwa duże czarne sztucznepenisy z zamkniętych na zamki błyskawiczne torebek.Obabyły połączone z czymś w rodzaju uprzęży do zamocowania wpasie.Kolejna rzecz, którą widziałam w sex shopach i filmachpornograficznych, ale nigdy w prawdziwym życiu.Oczywiściezdarzało mi się widzieć akcje między kobietami w czasieorgietek, na których bywałam, ale penetracja, uświadomiłamsobie teraz, była zawsze zarezerwowana dlaheteroseksualistów.Szkoda, naprawdę - chciałabym zobaczyćdwie kobiety albo dwóch mężczyzn połączonych w takisposób.Lauralynn podała mi jeden sztuczny penis i nagle doznałamolśnienia.- Załóż go - powiedziała.- O rany, nie, nie mogę go pieprzyć!- Zdziwisz się tym, co możesz.A on uwielbia takie akcje.Wyświadczysz mu przysługę, wierz mi.- Spojrzała na mniejeszcze raz i jej twarz złagodniała.- No dobrze.Pozwolę ciwybrać.Co wolisz: tył czy przód?- Przód, proszę - odparłam, przekonana, że wolałabym tosobie w ogóle darować, ale i tak wzięłam uprząż.Byłazaskakująco ciężka i nie wyglądała na wygodną.Zanosiło sięna ciężką robotę.- Mam zdjąć ubranie?- Nie.Jemu nie wolno widzieć nagiej kobiety.Zostań wubraniu, na wypadek gdyby zsunęła mu się opaska.O co w tym wszystkim chodzi, zastanawiałam się.Pewnie tosprawiało, że Lauralynn wydawała się jeszcze bardziejnietykalna, skoro nigdy nie mógł zobaczyć odsłoniętej, nagiej,bezbronnej.Już w uprzężach wróciłyśmy do sypialni, gdzie Markuscierpliwie czekał na czworakach, oferując nam siebie, oddającnam się do dyspozycji.Przełknęłam ślinę.Nie byłam pewna,czy dam radę, ale zaszłam już tak daleko i nie chciałam zrobićz Lauralynn idiotki, nagle się wycofując.Wyglądała cudownie z przyprawionym penisem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed