[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wypiła jeszcze wiele kubków i efekty zaczynały być widoczne; mówiła coraz głośniej iobrazliwiej.Jedna z Wilczyc, którą zostawiono na straży Zagrody - strażniczki zmieniały się,żeby wszyscy mogli uczestniczyć w uczcie - podeszła do Epadoi, która z kolei wyszeptała cośdo Attaroi.- Wygląda na to, że Ardemun chce tu przyjść i przynieść podziękowania od mężczyznza ucztę - rzekła Attaroa i urągliwie się roześmiała.- Z pewnością nie są to podziękowania dlamnie, lecz dla naszego najszanowniejszego gościa.- Zwróciła się do Epadoi: - Przyprowadz tutego starucha.Strażniczka zawróciła i wkrótce Ardemun kuśtykał od drewnianej bramy w palisadziew kierunku ognia.Jondalar zdziwił się własną radością na jego widok i zdał sobie sprawę, że odczasu opuszczenia Zagrody nie widział żadnego mężczyzny.Chciał wiedzieć, jak sobie tamradzą.- A więc mężczyzni chcą mi podziękować za ucztę? - odezwała się przywódczyni.- Tak, S'Attaroa.Poprosili mnie, żebym przyszedł i ci to powiedział.- Powiedz mi, staruchu, dlaczego trudno mi w to uwierzyć? Ardemun wolał nieodpowiadać.Stał po prostu i patrzył w ziemię.- Nic niewart! Ani cienia chęci do walki.- Attaroa splunęła z obrzydzeniem.- Wszyscysą tacy.Nic niewarci.- Zwróciła się do Ayli: - Dlaczego trzymasz się tego mężczyzny - powie-działa, wskazując na Jondalara.- Nie jesteś dość silna, żeby się od niego uwolnić?Ayla poczekała, aż S'Armuna przetłumaczyła te słowa, co dało jej czas do namysłu.- Jestem z nim z własnego wyboru.Wystarczająco długo żyłam sama.- Jaką korzyść będziesz miała z niego, kiedy stanie się słaby i chwiejny jak Ardemun? -powiedziała Attaroa, rzucając pogardliwe spojrzenie na starca.- Kiedy jego narząd stanie sięzbyt wiotki, by dać ci przyjemność, będzie tak samo nic niewart jak cała reszta.Ayla znowu poczekała na przekład, chociaż zrozumiała przywódczynię.- Nikt nie pozostaje na zawsze młody.Mężczyzna to coś więcej niż jego narząd.- Powinnaś się jednak pozbyć tego tutaj.On już długo nie pociągnie.- Wskazała ręką nawysokiego mężczyznę o jasnych włosach.- Wygląda, jakby był silny, ale to tylko pozory.Niemiał siły, żeby wziąć Attaroę, a może po prostu bał się.- Roześmiała się i napiła jeszcze trochę.Potem zwróciła się do Jondalara: - To o to chodziło! Przyznaj, że się mnie boisz.Dlatego niemogłeś mnie wziąć.Jondalar również ją zrozumiał i rozgniewał się.- Jest różnica między strachem a brakiem pożądania, Attaroa.Nie możesz wymusićpożądania.Nie dzieliłem z tobą Daru Matki, bo nie chciałem ciebie. S'Armuna zerknęła na Ardemuna i skuliła się ze strachu, zanim zaczęła tłumaczyć,niemal zmuszając się do zachowania tego samego doboru słów.- To kłamstwo! - krzyknęła doprowadzona do wściekłości Attaroa.Stanęła, chwiejąc sięna nogach.- Bałeś się mnie, Zelandonii.Widziałam to.Walczyłam już z mężczyznami, a tybałeś się nawet walki ze mną.Jondalar również podniósł się, a wraz z nim Ayla.Otoczyło ich ciasno wiele kobiet.- Ci ludzie są naszymi gośćmi - ostrzegła S'Armuna, podnosząc się na nogi.- Zostalizaproszeni na ucztę.Czy zapomnieliśmy już, jak traktuje się gości?- Ach tak, oczywiście.Nasi goście - powiedziała Attaroa z szyderstwem.- Musimy byćuprzejmi i gościnni, bo ta kobieta zle sobie o nas pomyśli.Pokażę ci, ile mnie obchodzi jejopinia.Oboje odeszliście stąd bez mojego pozwolenia.Czy wiecie, co robimy ludziom, którzypróbują stąd uciec? Zabijamy ich! Tak jak ja zabiję ciebie - skrzecząc, przywódczyni rzuciła sięna Aylę z zaostrzoną kością strzałkową konia w ręce - niebezpiecznym sztyletem.Jondalar próbował zagrodzić jej drogę, ale otoczyły go Wilczyce i tak mocno wetknęłygroty oszczepów w jego piersi, brzuch i plecy, że przebiły skórę w wielu miejscach i utoczyłykrwi.Zanim zorientował się, co się dzieje, miał związane z tyłu ręce, a Attaroa przewróciłaAylę, usiadła na niej okrakiem i podniosła sztylet do jej gardła, nie wykazując teraz śladunietrzezwości.Jondalar zrozumiał, że planowała to od samego początku.Podczas kiedy onirozmawiali, starali się wymyślić sposoby na osłabienie władzy Attaroi, ona planowała, jak ichzabić.Powinien był wiedzieć.Przysiągł sobie, że ochroni Ayle.Zamiast tego patrzył bezradnie,pełen strachu, podczas gdy kobieta, którą kochał, starała się zrzucić z siebie napastnika.Dlatego wszyscy bali się Attaroi.Zabijała bez wahania i bez wyrzutów sumienia.Ayla zostałacałkowicie zaskoczona.Nie miała czasu sięgnąć po nóż czy procę, czy cokolwiek, a nie miaładoświadczenia w walce wręcz z ludzmi.W całym swoim życiu nigdy z nikim nie walczyła.AleAttaroa siedziała na niej z ostrym sztyletem w ręku i próbowała ją zabić.Ayla chwyciłaprzegub dłoni przywódczyni i starała się odepchnąć jej rękę.Ayla była silna, ale Attaroa byłazarówno silna, jak i przebiegła, i pchała w dół, mimo oporu Ayli, zbliżając ostry czubek do jejgardła.W ostatnim momencie Ayla instynktownie przetoczyła się w bok, ale sztylet zadrasnąłjej kark i zostawił czerwoną szramę, zanim wbił się w ziemię.Ayla była jednak nadalunieruchomiona przez kobietę, której szaleństwo dodawało siły.Attaroa wyrwała sztylet zziemi, uderzyła Aylę, ogłuszając ją, znowu na niej usiadła okrakiem i zamachnęła się, byznowu wbić sztylet. 14Jondalar zamknął oczy.Nie mógł patrzeć na ostatnią chwilę w życiu Ayli.Jego własneżycie nie będzie miało sensu, skoro jej zabraknie.No to dlaczego stoi tutaj, obawiając sięoszczepów, kiedy wszystko mu jedno, czy będzie żył, czy umrze? Ręce ma związane, ale noginie.Mógłby tam podbiec i może uda mu się odepchnąć Attaroę.W momencie, w którym postanowił nie zważać na oszczepy i spróbować pomóc Ayli,usłyszał zamieszanie przy bramie Zagrody.Hałas z Zagrody odwrócił uwagę jego strażniczek.Nieoczekiwanie rzucił się do przodu, odepchnął ich oszczepy i pobiegł w kierunku dwóchwalczących kobiet.Nagle szara smuga przemknęła koło patrzących ludzi, otarła się o jego nogę i skoczyłana Attaroę.Siła ataku pchnęła ją do tyłu, a ostre zęby zacisnęły się na jej gardle, rozdzierającskórę.Przywódczyni leżała teraz na ziemi na plecach i starała się zwalczyć furię składającą sięz ostrych zębów i futra.Udało jej się wbić raz sztylet w ciężkie, pokryte gęstą sierścią ciało,zanim wypadł jej z rąk, ale wywołało to tylko grozny warkot i mocniejszy uchwyt potężnychszczęk, które się zaciskały, odcinając jej dopływ powietrza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed