[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie znasz Tisdale a Simmsa! Kiedy skończy z Natem, nie zostawi ani kawałka dlaskarbówki! Jak myślisz, w jaki sposób oni to robili? Masz ochotę na deser? O Boże, tak. Myślę, że kiedy ludzie wpłacali depozyt na rzecz kupna samochodu, dawali Natowiczek na pięćset lub tysiąc dolarów.Firma nazywa się  Zwiat Samochodów Simmsa , prawda? Tak. Zatem Nat bierze od klienta czek wypisany jedynie na Simmsa, bez reszty nazwy, i przekazuje go Charlene.A Charlene przelewa pieniądze na specjalne konto, z któregoopłacają pokoje hotelowe, wakacje, operacje plastyczne i tak dalej.Oczy Rebeki błyszczały z zaskoczenia. Chyba zjem placek.Reszta posiłku upłynęła wśród komentarzy takich jak: Naprawdę myślisz, że Nat jest oszustem? I: Jak sądzisz, co oni robili w sklepie z zabawkami dla dorosłych?Ale przede wszystkim Rebeka powtarzała bez końca: Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć minę Nata, kiedy wszyscy się dowiedzą, jakimjest zboczonym, narcystycznym kłamcą i podłym sukinsynem.A ja odpowiadałam: Nie bądz zaskoczona, jeśli uzna, że to cała reszta świata się myli.:Była prawie piąta, gdy wróciłyśmy na Pawleys, bo kupiłyśmy jeszcze lampy i półki naksiążki u Morrisa Sokola i rozwiozłyśmy wezwania.Podrzuciłam Rebekę do domu ipojechałam do siebie, zobaczyć, jakie piekło rozpętała Daphne.Na podjezdzie przed moimdomem stały samochody Byrona i Hueya.Czyżby Huey przyjechał, żeby odegrać rolękapitana w operacji Porządek?Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam, był zapach farby i dzwięki muzyki z latsześćdziesiątych.Gdy podeszłam do tylnych drzwi, poczułam leciutką ochotę, żeby zatańczyćMówię  leciutką , bo, bądzmy szczerzy, minęły wieki od czasów, gdy ktoś mógł mnienazwać  roztańczoną dziewczyną.Wszystkie drzwi i okna stały otworem i nawet z kuchni widziałam sterty mebli, któreciągnęły się aż do werandy.Urządzili przyjęcie beze mnie. Już jestem!  zawołałam, oczekując odpowiedzi i szukając drogi w labiryncie rupieci.%7ładnej odpowiedzi, tylko dwa niezestrojone męskie głosy, śpiewające  Under theBoardwalk z wielkim zaangażowaniem.Zajrzałam do pokoju, dawnej świątyni moichrodziców, i wybuchnęłam śmiechem na widok tego, co tam zobaczyłam.Ujrzałam Hueya iByrona, ubranych w białe kombinezony malarskie i białe czapki, z twarzami pokrytymicętkami farby.Huey malował wałkiem ściany, a Byron na drabinie  sufit.Daphne, wwielkiej koszuli narzuconej na ubranie, malowała na czworakach listewki.Każdy kąt pokojuzalepiony był farbą malarską, a podłogę pokrywała folia ochronna. Wielkie nieba!  zawołałam. Szkoda, że nie mam aparatu! Dzięki Bogu, że zdecydowałaś się zrobić to w poniedziałek! Kurczę blade, czuję się jakTom Sawyer!  powiedział Huey i podszedł, żeby pocałować mnie w policzek.Zrobiłam krok w tył, nie chcąc ubrudzić się farbą. Ależ jesteś umazany, Hueyu Valentine.Wyglądasz, jakbyś miał kremową różyczkę. Naprawdę? Na niebiosa! Byronie, daj mi, proszę, jakąś ściereczkę z terpentyną.A takprzy okazji, to głęboki kremowy, Benjamin Moore*[Benjamin Moare  firma produkująca farby]. Oczywiście  przytaknęłam i potrząsnęłam głową. Byronie!  ponaglił Huey.Byron spojrzał w dół z wysokości drabiny i powiedział:  Chcesz, żebym zszedł na dół tylko po to, by podać ci ścierkę? Chyba żartujesz.Czyżbym nie był trochę zajęty? Hmm?  I wrócił do malowania, ignorując Hueya.Byron miał rację, Huey zachowywał się jak rozkapryszone dziecko.Uwielbiałam, kiedyByron przywoływał go do porządku. Ja ci przyniosę, najdroższy  zaoferowałam i rozejrzałam się po pokoju za jakąś ścierką. Ta farba jest na wodzie  powiedziała Daphne, wstając, żeby się przeciągnąć i zrobićsobie przerwę. Niech ją pan po prostu zmyje!  poradziła Hueyowi, po czym zwróciła się domnie:  I co pani myśli?Huey wydął wargi. Umyj twarz! Umyj twarz! Zaraz każesz mi wyszorować zęby! Och, Huey!  powiedziałam i wytarłam mu twarz, po czym rozejrzałam się po pokoju,który nabrał zupełnie innego charakteru.Wyglądał czysto, świeżo i optymistycznie.Zciany,sufit i listewki były kremowe i ciepłe.Nawet bez mebli pokój wydawał się bardzo przyjazny. Będzie piękny  powiedziałam. Jak mogę wam wszystkim podziękować?Odpowiedziały mi szerokie i pełne satysfakcji uśmiechy malarzy. Możesz nas nakarmić  zaproponował Huey. Umieram z głodu!Obiecałam, że zadzwonię do Louisa po dania na wynos, i przebrałam się, żeby im pomóc.Wszyscy chcieliśmy skończyć jeszcze dzisiaj i chociaż nie miałam pojęcia, jak mielibyśmytego dokonać, nie spierałam się z nimi.O dziesiątej wieczorem, po pikniku złożonym z ryby,frytek, surówki i ciasta cytrynowego, usiedliśmy z kubkami parującej kawy w dłoniach, żebypodziwiać nasze dzieło. Jutro zerwiemy taśmę i usuniemy folię z podłogi.Poprawkimożemy zrobić, jak już ustawimy meble  powiedział Huey, pukając tu i tam palcem wścianę, żeby sprawdzić, czy farba wyschła. Nie pracowałem tak ciężko od stu lat. A może nigdy?  zapytał Byron, otwierając szeroko oczy w udanym osłupieniu.Huey zjeżył się i zaczął dziwnie chrząkać. Cicho bądz!  nakazała bratu Daphne, przewracając oczami. Niech pan nie zwraca naniego uwagi, panie V Uśmiechnęłam się, a Huey ciężko westchnął.Pózniej, gdy próbowałam zasnąć, wciąż mając świadomość, że góra rupieci nadal będziesię piętrzyła pod drzwiami mojej sypialni o poranku, rozmyślałam o wielkoduszności.Tendzień był dla mnie punktem zwrotnym pod wieloma względami.Pojawienie się Daphnewprowadziło wiele zmian i pomimo że gdy tylko mogłam, unikałam zmian, jej determinacja,żeby uporządkować mój dom i doprowadzić do stanu, w którym będę mogła pokazać goświatu, otworzyła mi oczy.Może ta stara sypialnia posłuży mi za biuro tylko do tej jednejrozprawy, a może znajdę dla niej jakieś inne zastosowanie.W tej chwili to nie miałoznaczenia.Liczyły się tylko wielkie serca Daphne, Byrona i Hueya, które leciutko przesunęłyoś mojego życia, a to maleńkie przesunięcie wystarczyło, by zmienić moje poglądy na wielespraw [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed