[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to nie będzie łatwe ze statystyką twojej postaci.Bez obrazy.– Dość już o tych statystykach.– Przepraszam.Lepiej zacznę.– Będę ci patrzył przez ramię, dopóki nie znajdę tego, czego szukam.– A czego szukasz?– Będę wiedział, kiedy to zobaczę – odpowiadam.Jestem wyszkolony do przetwarzania ogromnych ilości danych wizualnych, klasyfikowania ich, segregowania i porównywania danych z różnymi hipotezami.Jeżeli odpowiedź kryje się w grze, wierzę, że będę ją potrafił dostrzec.– Możesz grać, kiedy ktoś ci się przygląda? – pytam.– Żartujesz? Widziałeś kiedyś turniej gier?– Nie miałem tej przyjemności.– No to teraz zobaczysz – oznajmia Howard.– Nadchodzi Fro-Fro, żeby wymiatać.„Fro-Fro”.Tak mnie nazywa Goji.– Pamiętam – mówię.Przygryza wargę i ze skupieniem na twarzy klika pierwszy scenariusz, PLANOWANIE, w który grałem swojej pierwszej nocy w obozie.Pojawia się plan obozu i oglądam rozwijający się na ekranie atak agentów ATF.– Zarąbiste – mówi Howard.W odróżnieniu ode mnie zupełnie swobodnie radzi sobie z kontrolerem, poleceniami wewnętrznymi, manewrowaniem postacią w grze.Jak gdyby biegle znał drugi język, gładko adaptując się w tym świecie za pomocą paru kliknięć.– No i proszę – mówi.– A teraz sunę.Pędzi przez główny plac w grze i w jakiś sposób udaje mu się przetrwać cało masakrę urządzoną przez ATF, uzyskać dostęp do budynku i bezpiecznie się tam schronić.Kilka sekund później pierwszy scenariusz się kończy, Howard triumfuje, a statystyki Daniela X znacząco się poprawiają.– Było całkiem nieźle – uznaje Howard.– Następny poziom.Prostuje kark i przechyla się, a potem wraca do gry.Przez następne dwadzieścia minut Howard gra jak natchniony, a ja przyglądam się tej specyficznej wycieczce przez filozofię przyświecającą Camp Liberty.Widzę strategie defensywne i ofensywne, różne sposoby atakowania infrastruktury na świecie.Jeden ze scenariuszy jest podzielony na wiele części, z których jedna rozgrywa się w sztucznej sieci internetowej, gdzie postać Daniela X zostaje przeobrażona w cyfrowy pakiet danych, który Howard musi niepostrzeżenie przeprowadzić przez liczne zagraniczne serwery, by w końcu móc się przedostać przez firewall dużego komercyjnego banku.Obserwuję to wszystko, myśląc o Lee, i porównuję to, co widzę, z tym, co – jak sądzę – wiem o nim, o jego chęci bycia zauważonym, o potrzebie przewyższenia ojca.Wreszcie Howard rozpoczyna piąty scenariusz.Atak ogniowy Już coś w tytule sugeruje, że mógłby być atrakcyjny dla Lee.Howard otwiera mapę gry.To szereg wysokich budynków stojących blisko siebie, centrum jakiegoś miasta.Howard znów przygryza wargę, studiując mapę, którą oglądam, patrząc mu przez ramię.– Gdzie to się dzieje? – pyta.– Zobaczmy… Pędzi drogą jakimś pojazdem.– Zatrzymaj ten samochód.– Nie mogę się zatrzymywać – protestuje.– Widzisz GPS na desce rozdzielczej?– Po prostu stań.Hamuje z piskiem opon i zjeżdża na bok drogi.– Teraz wysiądź i przejdź się kawałek.Proszę.Howard otwiera drzwi samochodu na ekranie.Wysiada i idzie kilka kroków ulicą.Budynki rzucają na jezdnię długie cienie z zachodu na wschód.Właśnie zachodzi słońce.– Zrób coś dla mnie.Odwróć się i popatrz na samochód.Jego postać się obraca.To nie jest zwykły samochód.To biała furgonetka.Z napisem NORTHEAST ELECTRIC na boku.– To tu – mówię.– Co to za miasto?Howard każe swojej postaci rozejrzeć się w okolicy i przejść do rogu, z którego ma lepszy widok.Przyglądam się konfiguracji zabudowań centrum.Jeden z budynków wydaje mi się znajomy.Przeglądam bazę danych budynków w mojej głowie.– Prudential Tower – mówię.– To w Bostonie – zauważa Howard.– Co oni robią w Bostonie?Howard odkłada kontroler na stół.Przechyla się do tyłu i przeciera oczy.– Próbuję sobie coś przypomnieć – mówi.– Coś się miało wydarzyć w Bostonie w tym tygodniu.Przypominam sobie swoją niedzielną wizytę w centrum handlowym.Siedziałem w księgarni Barnes & Noble, czytając bieżące wiadomości w czasopismach.Przy wyjściu mijałem stojak z gazetami i rzuciłem na nie okiem.Był wśród nich „Boston Globe”.Odtwarzam w pamięci tę scenę, próbując sobie przypomnieć nagłówek, który wtedy widziałem.Nagle mnie oświeca.– Nowy budynek federalny imienia Kennedy’ego – mówię.– Dzisiaj jest otwarcie.TO MIAŁ BYĆ SYMBOL SIŁY.Przebudowany plac wokół budynku federalnego imienia Kennedy’ego w centrum rządowym.Park publiczny, hołd dla ofiar, nowa nadzieja dla miasta.Tam znajdę Lee.Wiozę Howarda z powrotem do Holiday Inn w Manchesterze.W drodze milczy, pogrążony w myślach.Wkrótce zatrzymuję się na parkingu.– Musimy ich powstrzymać – mówi Howard.– Ja muszę – poprawiam go.– Chcę jechać z tobą.– Już zrobiłeś, co do ciebie należało.Nawet więcej.Patrzy na mnie, jak gdyby chciał się kłócić.– Pakuj wszystko i zmywaj się stąd.Nie jedź od razu do Nowego Jorku.Musiałbyś jechać przez Boston, a to zbyt niebezpieczne.Wsiądź do pociągu na zachód do Albany czy dokąd masz ochotę jechać.Za jakiś tydzień będziesz mógł wrócić do domu.– Skąd będę wiedział, że jesteś bezpieczny?– Zadzwonię.– Dobra – mówi.– Tymczasem popracuję nad tym, o czym gadaliśmy.Sprawą twojego ojca.– Na razie to zostaw.Po prostu jedź się gdzieś schronić.O sprawie ojca możemy pogadać później.Rozumiesz?Kiwa głową.– Dzięki, Daniel.– Co ty, przecież to ty ocaliłeś mnie przed krzesłem tortur, pamiętasz?Wyciąga ręce i mnie obejmuje.Pozwalam na to.Może nawet trochę odwzajemniam ten uścisk.Otwiera drzwi pikapa, ale jeszcze nie wysiada.– Kiedy spotkamy się następnym razem, będziesz miał inne imię – mówi.– To prawda.– Ale to ciągle będziesz ty.– Będę.– I będziesz o mnie pamiętał?– Przyrzekam.– Bądź ostrożny – mówi i wysiada z samochodu.DO BOSTONU JEDZIE SIĘ PROSTO JAK STRZELIŁ.Cały czas pędzę drogą numer 93 na południe, wyciskając z wozu, ile się da, zwalniając tylko po to, żeby uniknąć radarów.Mam niezły czas.Przyjeżdżam na miejsce wczesnym wieczorem, gdy w centrum Bostonu kończą się godziny szczytu po dniu pracy.Zmierzam w przeciwną stronę niż większość samochodów, do centrum, kierując się w stronę nowego, ulepszonego budynku imienia JFK.Zastanawiam się, co mogę tam znaleźć.W każdej budowli federalnej wzniesionej po jedenastym września są drzwi przeciwwybuchowe, wzmocniona stal i zewnętrzne bariery.Nie ma takiej możliwości, żeby mały konwój białych furgonetek podjechał i zaparkował obok budynku.Bez względu na to, co planuje Lee, będzie to musiał zrobić od wewnątrz.Co więcej, zamach bombowy na budynek federalny stanie się ważną wiadomością, ale niestety niezbyt oryginalną.Próbuję zajrzeć do głowy Lee.Pełen złości chłopak, który chce pokazać ojcu i światu, na co go stać.Atak ogniowy.Nie potrafię tego na razie rozgryźć, ale budynek federalny to zbyt kuszący cel.Właśnie tam jadę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]