[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PodejrzewaÅ‚a, że o towÅ‚aÅ›nie Lawowi chodziÅ‚o.- Owszem, Jackson i ja jesteÅ›my zaprzyjaznieni -rzekÅ‚a.- Ale nie próbujÄ™ go chronić.Nie muszÄ™ tegorobić.Bo to nie on strzelaÅ‚.- Potrafi pani to udowodnić?- Nie.Z oddali dobiegÅ‚ ich krzyk tÅ‚umu.- Ja też nie - oznajmiÅ‚ detektyw.- Jackson ColtonbyÅ‚ obecny na przyjÄ™ciu urodzinowym stryja.ByÅ‚ obec­ny na ranczu siedem miesiÄ™cy pózniej, kiedy po razdrugi ktoÅ› usiÅ‚owaÅ‚ zabić Joego.Cheyenne miaÅ‚a wrażenie, jakby żelazna obrÄ™cz za­ciskaÅ‚a siÄ™ wokół jej klatki piersiowej.- Sama obecność nie Å›wiadczy o winie - rzekÅ‚a.- Tylko dlatego, że znajdowaÅ‚ siÄ™ w pobliżu, nie zna­czy, że! strzelaÅ‚. 130 KAREN HUGHES- To prawda - przyznaÅ‚ detektyw.Kosmyk czar­nych wÅ‚osów opadÅ‚ mu na czoÅ‚o.- Ale nikt nie widziaÅ‚go w momencie strzaÅ‚u.Taki dziwny zbieg okolicz­noÅ›ci?- WÅ‚aÅ›nie.Po prostu zbieg okolicznoÅ›ci.- Panno James, od wielu lat pracujÄ™ w policji.I z doÅ›wiadczenia wiem, że im trudniej mi uwierzyćw czyjÄ…Å› niewinność, tym wiÄ™ksze prawdopodobieÅ„­stwo, że ten ktoÅ› jest winny.- Widocznie sÅ‚abo siÄ™ pan stara.Jackson naprawdÄ™jest niewinny.- Każdy ma prawo do wÅ‚asnej opinii.- Na momentzamilkÅ‚.- Jest pani inteligentnÄ… kobietÄ…, panno James.Czyni pani wiele dobrego, pracujÄ…c z dziećmi potrze­bujÄ…cymi pomocy.Na pani miejscu zrezygnowaÅ‚bymz bliższej znajomoÅ›ci z Coltonem, przynajmniej dopó­ki nie zakoÅ„czymy Å›ledztwa.- Nie mam powodu rezygnować.- Jak pani uważa.DzwiÄ™k telefonu przerwaÅ‚ mu w pół zdania.Dete­ktyw zdjÄ…Å‚ komórkÄ™ z paska i przyÅ‚ożyÅ‚ do ucha.PrzezchwilÄ™ sÅ‚uchaÅ‚, z każdÄ… sekundÄ… coraz bardziej mar­szczÄ…c czoÅ‚o.- BÄ™dziemy w kontakcie, panno James - powie­dziaÅ‚ cicho do Cheyenne, po czym ze sÅ‚uchawkÄ… wciążprzytkniÄ™tÄ… do ucha skierowaÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ budynków.ZbliżajÄ…c siÄ™ do dÄ™bu, spod którego mieli razem wy­ruszyć na strzelnicÄ™, Jackson przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ Cheyenne.Zwrócona do niego profilem, staÅ‚a oparta ramieniem WIZJONERKA131o drzewo i wpatrywaÅ‚a siÄ™ w mÅ‚odych kowbojów, któ­rzy kilka metrów dalej usiÅ‚owali jezdzić na byku.ZerknÄ…Å‚ w bok; kilku nastolatków z Hopechest,wÅ›ród nich Johnny Collins, siedziaÅ‚o okrakiem naogrodzeniu, w tym samym miejscu co rano.NagleotworzyÅ‚y siÄ™ drzwi przegrody.Johnny wydaÅ‚ z siebiegÅ‚oÅ›ny okrzyk, majÄ…cy dodać otuchy kowbojowi, któryz trudem utrzymywaÅ‚ siÄ™ na rozjuszonym, prychajÄ…cymbyku.Jackson ponownie skierowaÅ‚ spojrzenie na drzewo,a raczej na wspartÄ… o pieÅ„ dziewczynÄ™, która corazbardziej absorbowaÅ‚a jego myÅ›li.MiaÅ‚a dÅ‚ugie nogiopiÄ™te dżinsami, ponÄ™tnie zaokrÄ…glony biust schowanypod czerwonÄ… bluzkÄ… bez rÄ™kawów, szczupÅ‚Ä… taliÄ™.W kÄ…cikach jej oczu i ust widać byÅ‚o zmarszczki, jak­by intensywnie o czyimÅ› myÅ›laÅ‚a.Kosmyki czarnychwÅ‚osów, które wysunęły siÄ™ z warkocza, muskaÅ‚y jÄ…po policzku.ByÅ‚a piÄ™kna.Jej widok zapieraÅ‚ mu dech.Jacksonnie mógÅ‚ doczekać siÄ™ wieczora.Wiele sobie obiecywaÅ‚po dzisiejszej nocy.PożądaÅ‚ Cheyenne, ale czuÅ‚ coÅ›znacznie wiÄ™cej niż samo pożądanie.CoÅ› dziwnego,coÅ›, czego nie umiaÅ‚ rozpoznać, bo nigdy dotÄ…d tegonie doÅ›wiadczyÅ‚.- Cheyenne.WciÄ…gnęła gwaÅ‚towinie powietrze, jakby zaskoczonajego obecnoÅ›ciÄ…, po czym obróciÅ‚a siÄ™.ZlÄ…kÅ‚ siÄ™, wi­dzÄ…c smutek w jej oczach.- Co siÄ™ staÅ‚o?- Jest tu detektyw Law.ZadawaÅ‚ mi pytania.Nawet 132 KAREN HUGHESnie musiaÅ‚am mu mówić, że na przyjÄ™ciu urodzinowymtwojego stryja rozmawialiÅ›my ze sobÄ….On to już wie­dziaÅ‚.Jackson zwinÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ w pięść, po czym rozprostowaÅ‚palce.MiaÅ‚ Å›wiadomość, że zÅ‚ość mu w niczym niepomoże.- StaliÅ›my na Å›rodku patia, wokół byÅ‚y setki osób.Nic dziwnego, że ktoÅ› wspomniaÅ‚ policji, że nas wi­dziaÅ‚.- Tak, ale wÄ…tpiÄ™, żeby ktokolwiek z goÅ›ci zapa­miÄ™taÅ‚, w którym dokÅ‚adnie momencie odszedÅ‚eÅ› podrinki.Tylko ja to wiem.I niestety musiaÅ‚am mu po­wiedzieć, że widziaÅ‚am ciÄ™ w drzwiach do holu parÄ™minut przed tym, gdy padÅ‚ strzaÅ‚.Jackson wziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki oddech.- Cheyenne, to byÅ‚o nieuniknione.Przecież wiesz,że prÄ™dzej czy pózniej Law by ciÄ™ przesÅ‚uchaÅ‚.UniosÅ‚a brodÄ™.PrzedzierajÄ…ce siÄ™ przez liÅ›cie pro­mienie sÅ‚oÅ„ca pokryÅ‚y jej twarz cÄ™tkami.- Nie chciaÅ‚am z nim rozmawiać.MiaÅ‚am ochotÄ™powiedzieć mu, żeby poszedÅ‚ do diabÅ‚a.- Dobrze, że tego nie zrobiÅ‚aÅ›.- PogÅ‚adziÅ‚ jÄ… poramieniu.- Tylko byÅ› sobie przysporzyÅ‚a kÅ‚opotów.Law stara siÄ™ sumiennie wykonywać swojÄ… pracÄ™.Niemasz powodu być dla niego niemiÅ‚a.- Uważa, że chciaÅ‚eÅ› zabić Joego.BÄ™dzie próbowaÅ‚siÄ™ mnÄ… posÅ‚użyć, aby udowodnić, że ma racjÄ™.- Niech próbuje.- Ale ja nie chcÄ™, żeby.- Psiakrew! Do nikogo nie strzelaÅ‚em! - wybuch- WIZJONERKA 133nÄ…Å‚ Jackson, nie mogÄ…c dÅ‚użej pohamować zÅ‚oÅ›ci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed