[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Należy zaznaczyć, iż obajduchowni mieszkali wówczas razem w jednym, ogrodzonym budynku.Jakieżbyło jednak zdziwienie i wściekłość wikarego gdy, otwarta zazwyczaj furtka,okazała się zamknięta na klucz.Trudno skrobać się przez ogrodzenie mającparę promilli alkoholu we krwi.Kiedy młody kapłan powrócił do kompanów od kielicha" i opowiedział o jawnym zamachu na jego wolność i księżowskieprawo do kilku godzin snu przed ranną Mszą, w swoim łóżku na plebanii -wśród podchmielonych chłopów zawrzało.Jeszcze tej samej nocy urządziligłośną pikietę przed rezydencją proboszcza.Rankiem dołączyli do nich innistronnicy wikarego.Proboszcza wywleczono siłą z plebanii i na taczkachwywieziono do granic parafii.Ks.Kałuziak został zgodnie okrzyknięty jegonastępcą.Przez kilka lat sprawował rząd dusz w Ruścu.W tym czasie naplebanii urządzał pijackie imprezy i orgie.Miał swoich żołnierzy", którzymieszkali razem z nim w budynku, aby pilnować swojego guru i dotrzymywaćmu towarzystwa.Wybrał też sobie jedną z wiejskich dziewczyn na gosposię",która wkrótce zaszła w ciążę i urodziła mu udanego syna.Emisariusze kuriibiskupiej przyjeżdżali aby załagodzić sytuację (m.in.biskup i kanclerz).Bylijednak znieważani, obrzucani jajami i siłą wyrzucani z parafii.Stopniowo, zupływem lat, wielu ludziom zaczęły otwierać się oczy.Zrozumieli wreszcie, żeich nowy, samozwańczy proboszcz to zwykły pijak i rozpustnik.Przy całymtym bałaganie jakoś umknęła mu praca duszpasterska: odprawianie Mszy,sprawowanie Sakramentów itp.Ludzie rusieccy zaczęli dzielić się na prawicę" tj.prawowiernych i lewicę" - popierającą ciągle Kałuziaka.Na tletego rozdwojenia doszło nawet do regularnych bitew i potyczek, podczasktórych interweniowała milicja.W końcu jednak prawica" zwyciężyła, asamozwańczy proboszcz podzielił los obalonego poprzednika.Podobnowyjechał pózniej do Stanów Zjednoczonych i do dziś pracuje jako.taksówkarz w Nowym Yorku.Zdegradowany proboszcz Kaleta zmarł wkrótcepod brzemieniem doznanych upokorzeń.W Ruścu długo jeszcze lewicawalczyła z prawicą.Wyrzucono siłą kilku proboszczów przysłanych przezkurię.Jednego z nich więziono przez kilka dni w piwnicy.Innemu, którysprowadził się pod osłoną nocy - zrzucono z piętra plebanii wszystkie meble.Wtym czasie prawica modliła się przed drzwiami zamkniętego Kościoła.Dopierokilka tragicznych, śmiertelnych przypadków, które dotknęły lewicowychprowodyrów, przyniosły strach i opamiętanie.Jednego zabił piorun, inny sięutopił, a jeszcze inny pochował syna.Uznano to za palec Boży i zaprzestanobuntu.Do dzisiaj jednak istnieją nienawiści i spory, mające swoje zródło wtamtych wydarzeniach.Tylko syn ks.Kałuziaka, mieszkający ciągle z matką wewsi, wydaje się nie przejmować swoim rodowodem.Jego ciotka jestgospodynią u ks.Jasia, ale od niego nic jej nie grozi.Powrócę teraz do moich kontaktów z proboszczem.Przez kilka pierwszych dnipo moim przyjezdzie był on najwspanialszym człowiekiem na świecie.Widaćbyło, że naprawdę cieszy się z nowego wikariusza.Sam wcale tego nieukrywał.Przy każdej okazji wyrażał się niepochlebnie o moim poprzedniku, atakże o wszystkich swoich byłych podopiecznych.Zaczynało mnie powolidenerwować to jego ciągłe narzekanie i obwinianie innych ludzi Wśród jegobyłych wikariuszy był jeden, który miał nieposzlakowaną opinię i żył w opiniiświętości".Miałem coraz mniej wątpliwości, że i na mnie będzie kiedyświeszał psy", choćbym nie wiem jak się starał.Tymczasem w pierwszymtygodniu naszej znajomości nic na to nie wskazywało.Wręcz przeciwnie.Jasiubył troskliwy, opiekuńczy i nad wyraz serdeczny.Audziłem się, że takpozostanie, niestety - to była tylko gra wstępna przed mającym nastąpićrozstrzygnięciem.Stało się to pod koniec pierwszego tygodnia mojego pobytu w Ruścu.Ponieważnie miałem jeszcze swojego telewizora - Jasiu zapraszał mnie na dzienniki ifilmy do siebie.Pamiętnego wieczoru, od razu kazał mi usiąść obok siebie nakanapie, a nie jak zwykle - w osobnym fotelu.Wyczułem, iż jest tym razemwyraznie czymś podekscytowany.Odsuwałem od siebie myśl, że topodniecenie.Niestety - Jasiu wyraznie miał na mnie chęć.Mówił coś nerwowoi nieskładnie, jednocześnie przysuwając się coraz bardziej w moją stronę.Kiedy dotknął mnie swoim biodrem, zadrżał na całym ciele i chwycił mojąrękę.Odsunąłem się gwałtownie, ale on otoczył mnie drugim ramieniem imocno przytrzymał.Wiedziałem o co mu chodzi, postanowiłem jednak nachwilę spasować i wyrwać się natychmiast, gdy Jasiu posunie się o krok dalej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]