[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Problemw tym, że gdy dotarłem do Aten, zaczęła mi drętwieć prawa ręka.- Poruszyłnią teraz, a Rose słuchała z rosnącym przerażeniem.- Drętwienie dość szybkopostępowało - dodał.Nie wspomniał o grozie i odrazie, jakie go ogarnęły, gdyjego dotychczas doskonale zdrowe ciało zaczęło go zawodzić i musiał sięliczyć z możliwością trwałego inwalidztwa.- Okazało się, że pękniętefragmenty kręgosłupa przemieściły się i uciskają kilka nerwów.Kiedy powiedział lekarzom, że nie może się jeszcze poddać operacji,gdyż ma do załatwienia ważne sprawy osobiste, oznajmili mu stanowczo, iżkażda zwłoka grozi nieodwracalnym paraliżem.SR- Najlepsza klinika chirurgiczno-rehabilitacyjna znajduje się w NowymJorku, a ponieważ nazywam się Demetrios, więc do niej trafiłem - zakończył zautoironicznym uśmieszkiem.- Byłeś w szpitalu? - zawołała Rose.Jak on może mówić o tym tak lekko? - pomyślała, usiłując jakoś ogarnąćto, co usłyszała.Mathieu wydawał się zawsze posiadać wprost nieograniczone zasobyenergii.Jego dynamizm był cechą, która od pierwszej chwili rzuciła jej się woczy - naturalnie, obok kusząco seksownego ciała i urodziwej twarzy upadłegoanioła.Ten mężczyzna emanował niepohamowaną witalnością.Jednak teraz odniosła wrażenie, że trzyma się tylko dzięki kofeinie iadrenalinie.Miał wymizerowaną, nieogoloną twarz, sińce pod oczami i nie-zdrową ziemistą cerę.Cały jego wygląd świadczył o krańcowym wyczerpaniu.- Byłeś ciężko chory! - wykrzyknęła wstrząśnięta.- Owszem, przez pewien czas - przyznał.- Andreos zaszczycił mniewizytą w klinice, choć głównie czynił mi wyrzuty, że to przeze mnie Sachazapisała się na Sorbonę, ponieważ złamałem jej serce.Rose prawie go nie słuchała.W głowie jej huczało.- A więc byłeś w szpitalu i nie zawiadomiłeś mnie o tym? I śmieszjeszcze twierdzić, że coś dla ciebie znaczę? - dodała z łkaniem.- Miałem cię zawiadomić? Nie było żadnej gwarancji, że operacja siępowiedzie.Mogłem zostać na całe życie sparaliżowanym kaleką.Nie miałemprawa prosić cię, żebyś mnie takiego zechciała.- Jak możesz tak mówić.czy myśleć choć przez chwilę, że tozmieniłoby w czymkolwiek moje uczucie do ciebie? - zaprotestowałaporywczo.- Nie chcę twojej litości - odparł dumnie.SR- Litości? - parsknęła.- Już za to jedno mogłabym cię zabić! Naprawdęsądziłeś, że to miałoby dla mnie jakiekolwiek znaczenie?- Miałoby dla mnie.Chciałem być dla ciebie pełnowartościowymmężczyzną.Proszę, nie płacz, Rose - powiedział błagalnym tonem, gładząc jąpo policzku.- Uśmiechnij się.Przez wszystkie te tygodnie marzyłem o twoimuśmiechu.Po twarzy dziewczyny płynęły łzy, a serce wezbrało jej wzruszeniem.Zachwiała się, ale Mathieu podtrzymał ją i przygarnął do piersi.Na korytarzu rozległ się przenikliwy sygnał i tupot stóp, lecz oboje niezwrócili na to uwagi.- Lubisz mój uśmiech? - spytała.- Lubię to za mało powiedziane.Westchnęła.Wciąż jeszcze nie miała odwagi uwierzyć w uczuciemalujące się na jego surowej męskiej twarzy, lecz pragnęła tego z całej duszy.- Dawniej uważałem moje życie za bogate i pełne - mówił dalej zgorzkim uśmiechem.- Nie wiązałem się z nikim, gdyż sądziłem, że potrzebaemocjonalnego związku świadczy o słabości.Lecz teraz wiem już, że jest naodwrót.Trzeba nie lada siły - choć także odrobiny szaleństwa - by troszczyćsię o drugą osobę i złożyć swój los w jej ręce.- Ujął dłoń Rose.- W takiepiękne ręce - dodał, podnosząc ją do ust i ani na moment nie odrywając wzrokuod oczu dziewczyny, w których zakręciły się łzy wzruszenia.Zamrugała, by je powstrzymać.- Potrzebujesz.mnie?- Jesteś straszliwie irytująca, nieznośnie uparta.i zachwycająca.Pokochałem cię niemal od pierwszego wejrzenia, tylko bałem się do tegoprzyznać nawet przed sobą.Mathieu mówił jej rzeczy, o których marzyła całe życie, lecz słuchała goSRz dziwną obojętnością.Spostrzegł to i przyjrzał się jej uważnie.- Wciąż nie ufasz moim motywom?- Chciałabym ci uwierzyć - wyznała.Pogładził ją po policzku.- Zanim cię spotkałem, wyobrażałem sobie arogancko, że mężczyznaświadomie wybiera obiekt miłości.- Więc kochasz mnie wbrew sobie? - spytała.- Ponieważ nie pasuję dotwojego świata?Roześmiał się i potarł dłonią nieogolony policzek.- Ty jesteś całym moim światem, Rose.Przecież o tym wiesz.Potrząsnęła głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]