[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I cały ten remont przeprowadzany był tak jakoś bez sensu.Trochę tu, trochętam.I upierali się, żeby dobrą boazerię zrywać, a cieknący dach ich nie interesował.I o każdązłotówkę musiałem się z nimi szarpać.I nawet sobie pani nie wyobraża, jak ja się cieszę, żemam to już za sobą.I nie wrócę, choćby mnie nawet na kolanach prosili.Niech sobie szukająinnych frajerów.- A jak doszło - jak by to powiedzieć - do rozwodu? - zaciekawiła się Agata.-Domyślam się, że była jakaś większa awantura?- A skąd! Nic podobnego! I to jest może nawet najdziwniejsze ze wszystkiego.Zdejmowaliśmy tego krasnala z dachu, kojarzy pani? Niby złodzieja z worem?Agatka przytaknęła.- Tak między nami, to zrobiliśmy to trochę wbrew przepisom - przyznał się majster.-Spuściliśmy go po prostu z góry na dół.Oczywiście z zachowaniem środków ostrożności -zastrzegł się.- I wtedy pani Celina przeszła samą siebie, przykryła gruz styropianem, izabroniła nam sprzątać.A potem bez podania przyczyn podziękowali za współpracę.Rozumie pani coś z tego, bo ja nie.Agatce właśnie zaczynało się wydawać, że rozumie.Ale żeby zyskać pewność, musiałaprzeprowadzić małe doświadczenie z użyciem młotka.*- Jeżeli najpierw oddali krasnale, a dopiero potem dowiedzieli się, że z jakiegoś powodusą dla nich cenne, to normalne, że chcieliby je odzyskać? - dowodziła Agatka.Jola siedziała na murku basenu i moczyła nogi w wodzie.Miała ogromną ochotę trochęsobie popływać, ale znała swoją przyjaciółkę na tyle, by wiedzieć, że dzisiaj nic z tego niebędzie.- Uhm - mruknęła.- Jeżeli sprawa jest czysta, to można zwyczajnie pójść do obdarowanych i powiedzieć,co i jak.Tak się robi w cywilizowanym świecie.Ale jeśli czysta nie jest.- To się bierze samemu - dokończyła Jola.Zaczerpnęła w dłoń wody i opryskała niąnadbiegającego Rekruta.Pies uznał ten gest za zachętę do kąpieli i zanim ktokolwiek zdążyłsię zorientować, runął do wody, wzbijając wielki gejzer wody.- Ty to czasem masz pomysły! - ofuknęła ją Agatka ocierając z twarzy strugi wody.Spojrzała na Jolę i ryknęła niepohamowanym śmiechem.- Miss mokrego podkoszulka, ja niemogę.Pstryknę ci fotkę komórką i wyślę twojemu mężowi.- Pstryknij sobie psa, on jest bardziej fotogeniczny.Ja idę się przebrać.- Wyschniesz sobie na słońcu.W domu jest Bożena, a ta rozmowa nie jest przeznaczonadla jej uszu.Musimy w końcu podjąć jakąś decyzję.- To może rzucimy monetą? Jak stanie na sztorc, to bierzemy krasnala i jedziemy dolasu.- Ty sobie żartujesz, a ja myślę i właśnie przyszło mi do głowy, że byli właściciele niemają pojęcia, do kogo trafiły krasnale.Każdy brał, co chciał i ile chciał.- Na pewnozapamiętali Bożenę, bo użyczyła transportu kilku znajomym, i mogli odnieść wrażenie, że doniej właśnie trafiła większość gipsowych skrzatów.A jeśli tak, to mamy odpowiedz napytanie, co ten Krystian robił w nocy po tamtej stronie muru! - zawołała.- Pozornie to ty nawet masz rację, ale jak się zastanowić głębiej, to wcale nie masz racji- powiedziała Jola.- Jeśli, jak mówisz, namierzyli Bożenę, to dlaczego przyszli do niejdopiero wczoraj? Owszem, były wcześniejsze próby penetracji ogrodu, ale przyznali się donich nasi kaskaderzy.A przecież doszło do wielu innych aktów wandalizmu.To co, zostawiliją sobie na deser i zaczęli działać na ślepo, robiąc przy tym tyle hałasu? Ja ci mówię, to siękupy nie trzyma.Agatka nie potrafiła znalezć odpowiedniego kontrargumentu, ale nadal upierała się przyswoim pomyśle.- I dlatego musimy to zrobić jeszcze raz.Dla pewności! Gdybanie nic nam nie da.Chyba że masz jakiś lepszy pomysł, to słucham?- A jeśli znowu nie wypali? - broniła się Jola.Jakoś nie uśmiechała jej się kolejnakasacja krasnala, i to w momencie, kiedy uwaga policji zwrócona jest na ogród Bożeny i jegonajbliższą okolicę.- O to się będziemy martwić pózniej.Jola wcale nie wyglądała na przekonaną.Usiadła na trawie i skupiła się na suszeniukoszulki, pozornie poświęcając tej czynności całą swoją uwagę.- Przecież to był twój pomysł.Broniłaś go jak lwica, a teraz nagle charakter cizłagodniał? - nie dawała za wygraną Agatka.- Poprzednio wybrałyśmy niewłaściwy obiekt,ale teraz nie popełnimy podobnego błędu.Jeśli moja teoria jest słuszna, to musi być krasnal zkolekcji pani Emilii.- Dobrze - poddała się Jola.- Zrobimy to, ale na twoją odpowiedzialność.Napoleonkajuż mamy na sumieniu, na kogo kolej teraz?- Na Agatona - westchnęła Agatka.- Też jest mi ciężko, bo akurat do niego jestemprzywiązana, ale trudno.Mam stuprocentową pewność co do jego pochodzenia i dlategopadło na biedaka.- Niech będzie Agaton - zgodziła się Jola.- Trochę większy od poprzedniego, alespokojnie zmieści się do bagażnika.To zrobimy tak: ja się jednak pójdę przebrać, a tysprawdz, gdzie zostawiłyśmy młotek.Spotkamy się przy samochodzie.Kolejne porwanie udało się znakomicie, chociaż przez ułamek sekundy Agatce sięwydawało, że zostaną złapane na gorącym uczynku.Tuż przy bramie drogę zatarasował imradiowóz.Na szczęście żadnemu z policjantów nie przyszło do głowy, że dwie, być możezbyt szeroko uśmiechające się, kobiety mogą mieć coś na sumieniu.Dlatego wycofali się idali wyjeżdżającym pierwszeństwo przejazdu.Co innego, gdyby do podobnego spotkaniadoszło w środku nocy, wtedy być może, dla spokoju sumienia, zadaliby kilka pytań iskontrolowali pojazd.Ale żeby ktoś popełniał przestępstwo w biały dzień, i to na oczachwładzy, podobna bezczelność nie mieściła im się w głowach.- Uff! Mało brakowało! - zauważyła Agatka, z głośnym świstem wypuszczającpowietrze z płuc.- Aż się boję pomyśleć, co by było, gdyby zajrzeli do bagażnika.Przeztydzień byśmy się musiały tłumaczyć, a Bożena zapewne rzuciłaby na nas jakąś klątwę.- Zawsze możemy powiedzieć, że zabrałyśmy go na przejażdżkę - nerwowozachichotała Jola.- To akurat nie jest zabronione.Ważne, żeby wrócił w jednym kawałku.- Tego to akurat zagwarantować nie możemy.Zaraz za tymi brzózkami skręcamy -przypomniała.Jola zastosowała się do wskazówek i zaparkowała w pobliżu miejsca ostatniejegzekucji.- Podobno przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni - zauważyła Agatka.- Nam teżsię sprawdziło.- A po co szukać innego, kiedy to jest idealne.Cisza, spokój, o, nawet ptaszki śpiewają,idealne miejsce na zabójstwo.Wyjęła krasnala z bagażnika i postawiła na rozpostartym kocyku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]