[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.TrzymaÅ‚ je przed sobÄ… i dlategoAnna podejrzewaÅ‚a, że byÅ‚ skuty kajdankami.Na pewno tak nie byÅ‚o.Dwaj mundurowi zabrali Armina tylko dlatego, żeKlinkhammer nie miaÅ‚ czasu.Klinkhammer i Olgert prowadzili przesÅ‚uchanie i mielimizerne wyniki.Mężczyzna, któremu zadawali pytania, uporczywie odmawiaÅ‚odpowiedzi na choćby jedno z nich.MogÄ™ tylko zgadywać, ile razy puÅ›cili mu taÅ›mÄ™ z tym O Boże", ile razy go pytali,czy wypowiedziaÅ‚ te zdania, ile razy mu powiedzieli w twarz, że to byÅ‚ on.WiedzÄ…doskonale, bo majÄ… Å›wiadka, który sÅ‚yszaÅ‚, jak mówi wÅ‚aÅ›nie te zdania z do-kÅ‚adnietakÄ… samÄ… rozpaczÄ….Nie potrzeba wiele fantazji, żeby sobie wyobrazić, jak mu dopiekali.A on i tak byÅ‚ ukresu siÅ‚, wÅ‚asny ojciec wymyÅ›laÅ‚ mu od morderców, obwiniaÅ‚ siÄ™ o Å›mierć swojejsiostry i jej dzieci.Przepuszczali go przez caÅ‚Ä… noc przez wyżymaczkÄ™,312próbowali ostro i po dobroci.Obrabiali go do rana - jak siÄ™ wyraziÅ‚ Klinkhammer.W czasie, kiedy my gadaliÅ›my do upadÅ‚ego, oni próbowali coÅ› z niego wydobyć.Kiedy Jurgen usypiaÅ‚ pÅ‚aczÄ…c, on sie-dziaÅ‚ w ich biurze - aresztowany jakopodejrzany o popeÅ‚nie-nie czynu.A zabawne byÅ‚o w tym wszystkim, że nie mieli wrÄ™ku nic, absolutnie nic.Mieli tylko zeznanie sprzÄ…taczki, która krótko po siódmej rano 9 wrzeÅ›nia weszÅ‚a dosali chorych o numerze 205, aby wykonać swojÄ… pracÄ™.WidziaÅ‚a nowego pacjentależącego w łóżku przy oknie.Rudiego Kuhlmanna, który dzieÅ„ wcze¬Å›niej straciłżonÄ™ i dzieci!A przy nim siedziaÅ‚ pewien mÅ‚ody czÅ‚owiek.Poza tym w po¬koju nie byÅ‚o nikogo.MÅ‚ody czÅ‚owiek przyciskaÅ‚ gÅ‚owÄ™ do piersi pacjenta.PÅ‚akaÅ‚ i prosiÅ‚:- Rudi, powiedz coÅ›! Rudi, powiedzże coÅ›!WybeÅ‚kotaÅ‚:- Nic na to nie mogÅ‚em poradzić, Rudi.ChciaÅ‚em przecieżpojechać, ale Hennes mnie zatrzymaÅ‚.Rudi Kuhlmann nieruchomo wpatrywaÅ‚ siÄ™ w sufit, nie re-agowaÅ‚.Dopiero kiedymÅ‚ody czÅ‚owiek ujÄ…Å‚ oburÄ…cz jego twarz, mruknÄ…Å‚ bezgÅ‚oÅ›nie:- Zjeżdżaj, ty niedojdo.I wtedy ta kobieta usÅ‚yszaÅ‚a to pozbawione tchu Å‚kanie, usÅ‚y¬szaÅ‚a dokÅ‚adnie tesÅ‚owa, które my wszyscy sÅ‚yszeliÅ›my nie¬zliczonÄ… ilość razy:- O mój Boże.Nie mów czegoÅ› takiego.Nie wytrzymamtego.Ja już nie mogÄ™.Udo von Wirth przy łóżku swojego szwagra.O szóstej rano dali mu krótkÄ… przerwÄ™ i Å›niadanie.Potem od nowa rzucili siÄ™ naniego.MilczaÅ‚ przez dwie godziny, pa-trzyÅ‚ w okno, kiedy Klinkhammer i Olgert siÄ™zmieniali, żeby go skÅ‚onić do przyznania siÄ™.ParÄ™ minut po ósmej Udo po-wiedziaÅ‚:- ChcÄ™ rozmawiać z Arminem.MuszÄ™ mu coÅ› powiedzieć.I bÄ™dÄ™ mówiÅ‚ tylko z nim.313Dlatego Armina zabrano ze szkoÅ‚y.SiedziaÅ‚ jeszcze z Udo w biurze Klinkhammera,kiedy przybyliÅ›my.Olgert byÅ‚ w bocz¬nym pomieszczeniu, przez szczelinÄ™ wdrzwiach oddzielajÄ…cych pomieszczenia miaÅ‚ oko na wszystko.Klinkhammer staÅ‚ nakorytarzu pod drzwiami, z twarzÄ… na pół zakrytÄ… wÅ‚osami.RobiÅ‚ wrażenie niewyspanego, trzymaÅ‚ papierosa w lewej i plastikowy kubek z kawÄ…w prawej rÄ™ce.Kiedy zobaczyÅ‚, że idziemy, spróbowaÅ‚ gwaÅ‚townymi ruchami gÅ‚owyzarzucić swojÄ… rozczochranÄ… grzywÄ™ za uszy.WyglÄ…daÅ‚o to tak, jakby miaÅ‚ nerwowedrgawki.WzniósÅ‚ oczy do nieba, wrzuciÅ‚ pa-pierosa do kawy, postawiÅ‚ kubek napodÅ‚odze i powiedziaÅ‚:- Tego mi jeszcze brakowaÅ‚o.Przez parÄ™ sekund staliÅ›my w milczeniu.Jurgen patrzyÅ‚ na drzwi.SÅ‚ychać byÅ‚orozmowÄ™ za nimi, ale zrozumieć nie można byÅ‚o niczego.Jurgen upieraÅ‚ siÄ™, że chcerozmawiać z Armi-nem.- BÄ™dzie pan miaÅ‚ okazjÄ™, jak stÄ…d wyjdzie - powiedziaÅ‚Klinkhammer.W jego gÅ‚osie byÅ‚o sÅ‚ychać wyczerpanie, spoj¬rzaÅ‚ na zegarek.- Dajmy mu jeszcze dziesięć minut.PodniósÅ‚ plastikowy kubek i zapytaÅ‚:- ChcÄ… paÅ„stwo także kawy?Jurgen kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… w imieniu nas obojga.Klinkhammer otworzyÅ‚ drzwi dobocznego pomieszczenia i kazaÅ‚ Olgerto-wi przynieść trzy kubki, po uprzednimzapytaniu:-I jak?- On coÅ› krÄ™ci - powiedziaÅ‚ Olgert.Klinkhammer wÅ›ciekÅ‚y zacisnÄ…Å‚ usta.- Chyba nie myÅ›li pan na serio, że to Udo - powiedziaÅ‚Jurgen.- MogÄ™ sobie różne rzeczy wyobrazić, ale nie to.Coma pan w rÄ™ku na tego chÅ‚opaka?Klinkhammer koÅ‚ysaÅ‚ gÅ‚owÄ…, uporzÄ…dkowaÅ‚ wreszcie swo¬je wÅ‚osy i spojrzaÅ‚ wkierunku Olgerta.- Niewiele.Ale to, co mamy, pasuje.Mamy ten zegar; wisiw pokoju jego rodziców.Mamy dojarkÄ™; ona wytwarza takieodgÅ‚osy, jak te, które paÅ„stwa córka sÅ‚yszaÅ‚a przy pierwszymtelefonie i opisaÅ‚a nam.PaÅ„stwa córka powinna tego posÅ‚uchać.314- DojarkÄ™? - spytaÅ‚ poirytowany Jiirgen.Nieporozumienie szybko siÄ™ wyjaÅ›niÅ‚o.Kiedy Klinkham-mer wspomniaÅ‚ o telefonie komórkowym i wyraziÅ‚ przypusz-czenie, że za pierwszymrazem nazajutrz rano po znikniÄ™ciu Reny rozmówca mógÅ‚ telefonować z obory, obojejuż wiedzie¬liÅ›my, co miaÅ‚ na myÅ›li.Jiirgen zapadÅ‚ siÄ™ w sobie jak przekÅ‚uty balon.ZakryÅ‚ twarz rÄ™kami i jÄ™knÄ…Å‚:- O mój Boże.- To też mamy - powiedziaÅ‚ Klinkhammer z westchnieniem.- A potem jeszcze to wykwintne towarzystwo.Mogli to byćgoÅ›cie zebrani w domu rodziców Udo na pogrzeb jego siostryblizniaczki i jej dzieci.SpojrzaÅ‚ na mnie, jakby chciaÅ‚ mnie przeprosić.- Dyskretny gwar, tam na pewno nikt nie wrzeszczaÅ‚.Alekiedy ktoÅ› zostaje w pokoju, żeby jeszcze szybko zatelefono¬wać, może siÄ™ zdarzyć, że jakaÅ› kobieta zawoÅ‚a: Gdzie ty siÄ™podziewasz?" albo Co ty tam robisz?".Przykro mi.Powinie¬nem to zrozumieć wczeÅ›niej, o wiele wczeÅ›niej.Powinienemto zrozumieć już w piÄ…tek.Hennessen upieraÅ‚ siÄ™, że RenachciaÅ‚a iść do Udo.Gdybym mu zadaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwe pytania.Onwtedy naprawdÄ™ byÅ‚ na dnie.Do tej pory zdążyÅ‚ siÄ™ już po¬zbierać.Olgert wróciÅ‚ z tacÄ…, na której staÅ‚y trzy kubki z kawÄ….- Ostrożnie - powiedziaÅ‚ - gorÄ…ce.Jurgen pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…, z twarzÄ… wciąż jeszcze ukrytÄ… w dÅ‚o¬niach.Kiedy wreszcieodjÄ…Å‚ rÄ™ce, wytarÅ‚ palcami Å›lady Å‚ez pod oczami.Mnie nie byÅ‚o do pÅ‚aczu.MiaÅ‚am kluskÄ™ w gardle i myÅ›la-Å‚am, że gorÄ…ca kawa jÄ…spÅ‚ucze.Tak siÄ™ nie staÅ‚o, także od-chrzÄ…kniÄ™cie nie pomogÅ‚o mi odzyskać gÅ‚osu.Plastikowych kubków rzeczywiÅ›cie nie daÅ‚o siÄ™ prawie utrzymać w rÄ™kach.DziwiÅ‚amsiÄ™, że siÄ™ nie topiÄ… albo przy-najmniej nie deformujÄ….- Niech pani wezmie przez chustkÄ™ - poradziÅ‚ Olgert, wi¬dzÄ…c, że przekÅ‚adam kubek z rÄ™ki do rÄ™ki.Pomruk za drzwia-315mi to narastaÅ‚, to cichÅ‚.Klinkhammer znowu spojrzaÅ‚ na zega-rek.Tych dziesięćminut, o których wspomniaÅ‚, dawno minÄ™¬Å‚o.To byÅ‚o nierealistyczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]