[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani też, oczywiście, nie mogą zostać udostępnione w prasie, wjakiejkolwiek postaci.Nick szczeknął śmiejąc się, po czym spojrzał w dal zanim spojrzał naEthana ponownie.- Jestem dziennikarzem.Szczerze sądzisz, że się na to zgodzę?TRANSLATE_TEAMCHLOE NEILL- Oczekuję, że jeżeli się na to zgodzisz, nie będziemy musieli dalejsprawdzać, dlaczego obrano za cel tego ataku ogólnikowo Breckenridges iJamie go w szczególności.Nie będziemy mieli ku temu powodu - powiedziałEthan - do dalszego sprawdzania, dlaczego twoja rodzina tak gorliwie rzuciła sięw obronie młodego Jamie ego.Nozdrza Nick a rozszerzyły się, nawet gdybyśmy nie znali szczegółów, cośbyło nie tak z Jamie m.- Szantaż Sullivan.Ethan uśmiechnął się do Nick a pokazując zęby.- Uczę się od najlepszych Breckenridge.W pokoju zapanowała cisza.- Zgoda - powiedział Papa Breck.- Na warunkach, jakie sprecyzowałeś.Kiedy Nick otworzył usta żeby coś powiedzieć, Papa Breck uciszył gopalcem.- Zamkniemy to w końcu, Nick - powiedział.- Zamkniemy to w końcu izamkniemy to dziś.Mieszkaliśmy spokojnie w Chicago przez trzy pokolenia imimo tego, że cię kocham, nie pozwolę twojej dziennikarskiej dumie zakończyćtego tak.Tę walkę wygrywa rodzina, nie kariera.Spojrzeniem powrócił do Ethana.- Załatwione.Ethan skinął.- W takim razie, wszyscy jesteśmy świadkami ugody, jakązawarliśmy.Wszyscy w pokoju skinęli.- Zanim zamkniemy to śmieszne miłosne spotkanie - powiedział Nick zgrubym sarkazmem w głosie - moglibyśmy wrócić do meritum sprawy? Ktowysłał e-mail?Ethan spojrzał na niego.- Peter - powiedział.- Jeden ze strażników Domu.To tyle, co doprowokatora, mamy szczegółowe dowody, aczkolwiek jedyne szczegóły, jakiemamy w tym momencie, zostały spreparowane przez Celinę.- Celina? - zapytał Nick z szeroko otwartymi oczyma.Dałam mu punkt, zafakt, że rozumiał, iż posiadanie Celiny, jako wroga, było wielkim powodem dozmartwień.- Jak ona&- Została zwolniona - spokojnie zakończył Ethan.- I w świetle faktównajwyrazniej ma niedokończone sprawy.- Skierował swoją głowę w moimkierunku.- Spodziewamy się, że wróci do Chicago.Jednakże nie mamy żadnychdowodów na to, że ona żywi jakąś szczególną urazę do waszej rodziny.Wygląda na to, że zostaliście wybrani tylko dlatego, że powiedzmy, jesteściestrategicznie wygodni.TRANSLATE_TEAMKSANIE PITKOWEJ NOCY- Jaki masz dowód na to, że ona jest w to zamieszana? - zapytał Scott, jegogłowa opadła na bok z ciekawością.- E-mail został wysłany z adresu, który, jak sądzimy, jest jej pseudonimem.A poza tym Peter przyznał się do tego faktu - dodał rzeczowo.Scott zagwizdał cicho.- To nie wróży nic dobrego.Absolutnie nic dobrego.W pokoju zapanowała cisza.Morgan, zaskakująco, pozostawał cichy, alespojrzenie w jego kierunku wystarczyło, żeby zobaczyć nienormalną bladośćjego policzków.Oczy miał szeroko otwarte, wzrok intensywny iskoncentrowany na stole, tak, jakby zastanawiał się nad grobowo poważnymisprawami.Jak przypuszczam, więcej zbrodni zostało popełnionych przez jegoMistrza, wampira, który go stworzył, to były naprawdę poważne sprawy doprzemyślenia.- Cóż - powiedział Papa Breck podnosząc się z krzesła.- Jak sądzę, tozamyka te sprawę.Nick przerwał ciszę.- Czekaj, chcę coś powiedzieć.Wszyscy spojrzeliśmy na niego.- Chicago ma trzy Domy - powiedział.- Więcej niż jakiekolwiek miasto wStanach.To tutaj wampiry ogłosiły swoje istnienie światu i to miejsce stało sięcentrum wampirzej aktywności w Stanach.Chicago jest umiejscowieniem,skupieniem amerykańskich wampirów.Wiem o Techniawach - kontynuowałNick, a w pokoju zapanowała taka cisza, że było słychać upadającą szpilkę.- Może mieliście wymówkę, kiedy się jeszcze ukrywaliście, kiedy wampirybyły tylko postaciami z mitów i horrorów, może właściwym byłoby udawać, żete Techniawy były niczym innym, jak przedmiotem wybujałej wyobrazni jakiśsamotnych ludzi.Ale wszystko się zmieniło.To jest wasze miasto.Prezydiumjest tego świadome.Wampiry też.Nimfy o tym wiedzą, wróżki też.Zmienni teżo tym wiedzą - powiedział cicho z grobową powagą, poczym podniósł swojeniebieskie oczy na mnie.Nie bardzo wiem, co w nich zobaczyłam.Nie wiemczy mam odpowiednie słowa, aby to wyrazić.Ale to było nieprzeniknione -studnia doświadczenia, życia, miłości i straty.Bogactwo ludzkiej historii lub teżhistorii zmiennych i znużenie światem ukryte na samym końcu.Nick wstał i stanął przed stołem z rękoma na biodrach.- Posprzątaj swoje cholerne miasto albo ktoś inny zrobi to za ciebie.Z tym oświadczeniem, odsunął krzesło i odszedł.Papa Breck podążył zanim, wampiry zachowały spokój do czasu, aż Luc eskortował Breck ów dodrzwi i zamknął je za nimi.Ethan położył dłonie płasko na stole.TRANSLATE_TEAMCHLOE NEILL- A zatem -powiedział - sądzę, że ten konkretny kryzys doprowadziliśmydo rozwiązania.- Nie jestem pewien, jakie rozwiązanie uzyskaliśmy - powiedział Scottodpychając swoje krzesło, wstając i wracając na swoje miejsce przy stolekonferencyjnym.- Nie byłem gotowy na rundę z Trib lub z poetami i krytykami U.S., alewiadomość o Celinie, również nie jest komfortowa.Mam na myśli, to byładobra robota odkrywać to tak szybko, ale wolałbym, żeby Peter robił to nawłasną rękę.- Jednakże ja bym wolał, żeby Dom Cadogan nie służył Celinie za zródłorekrutacji - mrocznie odpowiedział Ethan.- Rozumiem twój punkt.Ja równieżproponuję żebyśmy pozostali w kontakcie, na wypadek, gdyby informacje oCelinie wróciły do Chicago - lub jakiekolwiek inne jej plany wyszły na światłodzienne.- Zgoda - powiedział Scott.- Zgoda - powiedział Noah.Wszyscy spojrzeliśmy na Morgana.On wciąż wpatrywał się nieobecnie wstół z bólem w oczach.Może w końcu dotarła do niego prawda o Celinie, ospustoszeniu, jakiego miała zamiar dokonać.To nie była łatwa pigułka dopołknięcia.- Zgoda - powiedział w końcu cicho.Ethan podniósł się i podszedł do drzwi biura, reszta wampirów poszła zanim.Otworzył drzwi i grzecznie pożegnał Noah, Scott i Morgana, i kiedy tylkoLuc, Malik i ja zostaliśmy w pokoju zwolnił nas.- Sądzę, że mieliśmy wystarczająco dużo dramatów w ciągu tych kilku dni.- powiedział Ethan.- Wezcie sobie wolną noc, zabawcie się.Pogadamy jutro oświcie.Luc, Malik i ja uśmiechnęliśmy się szeroko do Ethana.- Dzięki gospodarzu - powiedział Luc i skierował się do drzwi.- To, co powiedział - zapewniłam z ostrożnym uśmiechem i podążyłam zanim na zewnątrz.Wyszłam za róg holu, kiedy usłyszałam jak Morgan mniewoła.Stał w holu z rękoma w kieszeniach, z wyrazem gniewu i pokonania natwarzy.- Czy możemy porozmawiać?Skinęłam, mój żołądek zwinął się w oczekiwaniu na nadchodzącą bitwę.Otworzył drzwi, a ja wyszłam za nim.Różana mgiełka dobiegała z ulicy wraz zchłodną bryzą z Hyde Parku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]