[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdy wóztraktował tak, jakby na niego właśnie czekał.Dla każ-dego, nawet najbardziej rozklekotanego grata znalazłczas i każdemu przedłużył o parę lat okres jego żywota.Obaj Pamułowie krzątali się właśnie przy mocno zdeze-lowanej granatowej zastawie. Dzień dobry, panie Pamuła! Mężczyzni bylitak zajęci pracą, że z początku nie zwrócili uwagi nanadchodzącego dzielnicowego. A, to pan! Ojciec i syn dopiero na pozdrowie-nie Gawrońskiego przerwali na chwilę pracę. Witam,witam! Pamuła otarł ręce w szmaty i przywitał się zmilicjantem. Co pana do nas sprowadza? To, co zawsze. zaczął niepewnie Gawroński.Nigdy nie lubił wykładać od razu właściwej sprawy.Chciałem się zapytać, co słychać? Na razie nic ciekawego.Pozwoli pan, że będędalej pracował? To pilna robota.Na jutro ma być goto-wy.133 Nie szkodzi, panie Pamuła. Gawroński rozej-rzał się po stojących na podwórzu wozach. Co pan tam zobaczył? Ma pan dużo roboty, co? Nie narzeka pan? Nigdy nie narzekałem.Jak się dobrze zrobi, to iklienci ciągną.Zresztą nigdy nie narzekam na pracę.Męczy mnie jej brak. Ma pan tylko naprawy, czy są i tacy, którzy chcązmienić sobie kolorek swojej gabloty? Są i tacy.Tylko teraz z tym trochę gorzej.Niema dobrych lakierów.I nie wszystkie kolory są podręką.Gawroński nie przestawał lustrować stojących wo-zów.Nagle drgnął.W samym rogu, przy warsztacie, stałkremowy fiat 125 p. Ma pan teraz coś do przemalowania? Panie Gawroński! Coś się pan do tego malowa-nia przyczepił? Jak pan chce, to mogę panu przemalo-wać świat na różowo, bo trochę tego koloru właśnie mizostało. Ta skoda zielona tam w rogu, to do naprawy? Interesuje pana? Zapytać się nie można? Można! Tylko jeśli pan tak się dopytuje, to zna-czy, że coś pana interesuje albo czegoś pan szuka.Po-wiedz pan od razu, co jest grane? Pamuła przerwałgrzebanie w silniku i popatrzył na dzielnicowego. Bo widzi pan, interesuje mnie kremowy fiat stodwadzieścia pięć pe.A taki właśnie stoi u pana.134 A, ten! Ale skąd pan wiedział, że on jest doprzemalowania? Ja? Czy ja coś takiego powiedziałem? zdziwiłsię Gawroński. Tak wprost to nie, ale stale krąży pan przy tymtemacie.To sobie skojarzyłem. Patrz pan, panie Pamuła, jak to się różne rzeczymogą człowiekowi skojarzyć! dzielnicowy wybuchnąłśmiechem. A zatem ustaliliśmy, o co chodzi. Pamuła rów-nież roześmiał się. Teraz, panie Gawroński, spróbujęzgadnąć, co dalej. No to próbuj pan zgodził się dzielnicowy Teraz będzie pan chciał wiedzieć, jak się nazywawłaściciel tego fiata? Może niezupełnie. Co to znaczy niezupełnie ? zdziwił się1 Pa-muła. Bo mogę sobie zapisać numer rejestracyjny wo-zu. Słusznie! To na pewno zapyta pan, kiedy wózbędzie odebrany? O, to już coś ciekawszego! przytaknął Gawroń-ski. Więc kiedy? Umówiłem się z facetem za trzy dni.Szóstegowrześnia ma przyjść po odbiór. To bardzo ładnie.Dziękuję panu, panie Pamuła Gawroński zasalutował. Pan to zawsze się domyśli,co człowiekowi leży na wątrobie.A gdyby tak zgłosił135się do pana jeszcze ktoś z kremowym dużym fiatem, toda mi pan znać? Naturalnie! Dla dobrego znajomego wszystko.Pamuła podniósł rękę naśladując salutowanie. Do zobaczenia, panie Gawroński! Plutonowyzrobił kilka kroków w kierunku wyjścia.Jednak naglezatrzymał się, jakby sobie coś jeszcze przypomniał. Panie Pamuła! A tak na odchodnym.To jak na-zywa się właściciel fiata? Nie wiem.Nie znam gościa.Nie przedstawił się. To wezmy dla pewności jego wizytówkę.Gawroński wyjął z torby notatnik i zapisał numer reje-stracyjny wozu.Schował notatnik, poprawił bluzę mun-duru. To do zobaczenia! Jeszcze raz zasalutował iskierował się w stronę przystanku autobusowego.Mu-siał jeszcze odwiedzić drugi warsztat, znajdujący siękilka przystanków dalej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]