[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W pÅ‚onÄ…cej Å‚odzi, na stosie ciaÅ‚ swoich wrogów i pod kurhanem zdecy-dowaÅ‚ Cohen. Nic nie jest za dobre dla starego UczÄ…. Ależ zapewniam, że czujÄ™ siÄ™ doskonale przekonywaÅ‚ Saveloy. Ja.tego.oj.RONALD SAVELOY?Saveloy obejrzaÅ‚ siÄ™. Aha powiedziaÅ‚. No tak.Rozumiem.ZECHCE PAN IZ ZA MN.PaÅ‚ac i orda znieruchomiaÅ‚y, a potem rozwiaÅ‚y siÄ™ niczym sen. Zabawne stwierdziÅ‚ Saveloy, podążajÄ…c za ZmierciÄ…. Nie spodziewa-Å‚em siÄ™, że tak to bÄ™dzie wyglÄ…daÅ‚o.NIEWIELU SPODZIEWA SI, %7Å‚E BDZIE TO WYGLDAAO JAKKOL-WIEK.Gruby czarny piasek zachrzęściÅ‚ pod tym, co jak Saveloy podejrzewaÅ‚ należaÅ‚o wciąż nazywać stopami. Gdzie jesteÅ›my?NA PUSTYNI.ByÅ‚a jaskrawo oÅ›wietlona, chociaż niebo nad niÄ… pozostawaÅ‚o czarne.SaveloyspojrzaÅ‚ w stronÄ™ horyzontu. Jaka jest duża?DLA NIEKTÓRYCH BARDZO DU%7Å‚A.DLA PANA HONGA, NA PRZY-KAAD, ZAWIERA WIELE ZNIECIERPLIWIONYCH DUCHÓW. Nie sÄ…dziÅ‚em, że pan Hong wierzy w duchy.TERAZ ZAPEWNE UWIERZY WIELE DUCHÓW WIERZYAO W PANAHONGA. No tak.A co siÄ™ teraz stanie? Dalej, dalej, nie mam caÅ‚ego dnia! Z życiem, chÅ‚opie!Saveloy odwróciÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ na kobietÄ™ na koniu.ByÅ‚ to wielki koÅ„, alei kobieta byÅ‚a wielka.MiaÅ‚a warkocze, heÅ‚m z rogami i napierÅ›nik, nad którym252co najmniej tydzieÅ„ musiaÅ‚ pracować doÅ›wiadczony kowal.ObrzuciÅ‚a Saveloyawzrokiem niepozbawionym życzliwoÅ›ci, ale też bardzo niecierpliwym. SÅ‚ucham? odezwaÅ‚ siÄ™ zdziwiony, bo nic nie zrozumiaÅ‚. Mam tu napisane: Ronald Saveloy odparÅ‚a. I co? Co i co? Każdy, którego zabieram wyjaÅ›niÅ‚a kobieta, wychylajÄ…c siÄ™ z siodÅ‚a nazywa siÄ™ KtoÅ› JakiÅ›.A ty jaki jesteÅ›? Przepraszam, ale. W takim razie wpiszÄ™ ciÄ™ jako Ronalda PrzepraszajÄ…cego.No już, wskakuj,wojna siÄ™ toczy, musimy lecieć. DokÄ…d? Tu stoi: żłopanie, hulanki, rzucanie toporami w warkocze mÅ‚odych kobiet.Zgadza siÄ™? Aha, no tak.Wydaje mi siÄ™, że chyba nastÄ…piÅ‚a drobna. SÅ‚uchaj no, chÅ‚opie, jedziesz czy nie?RozejrzaÅ‚ siÄ™ po czarnej pustyni.ZostaÅ‚ sam.Zmierć odszedÅ‚ do swoich pod-stawowych zajęć.Saveloy pozwoliÅ‚ wciÄ…gnąć siÄ™ na siodÅ‚o. MajÄ… tam może bibliotekÄ™? zapytaÅ‚ z nadziejÄ…, gdy wierzchowiecwzniósÅ‚ siÄ™ w nocne niebo. Nie wiem.Nikt nigdy nie pytaÅ‚. To może kursy wieczorowe? MógÅ‚bym prowadzić kursy wieczorowe? Z czego? Hm, wÅ‚aÅ›ciwie wszystko jedno.Maniery przy stole, na przykÅ‚ad.Czy todozwolone? Chyba tak.Wydaje mi siÄ™, że o to też nikt nie pytaÅ‚.Walkiria obejrzaÅ‚a siÄ™ w siodle. JesteÅ› pewien, że trafiÅ‚eÅ› na wÅ‚aÅ›ciwy tamten Å›wiat?Saveloy rozważyÅ‚ możliwoÅ›ci. Ogólnie rzecz biorÄ…c stwierdziÅ‚ myÅ›lÄ™, że warto spróbować.* * *Zebrani na placu z wolna podnosili siÄ™ na nogi.Patrzyli na wszystko, co pozostaÅ‚o z pana Honga, i na ordÄ™.Motyl i Kwiat Lotosu podbiegÅ‚y do ojca.Motyl przesunęła dÅ‚oniÄ… po armacie,badajÄ…c, na czym polega sztuczka.253 Widzicie? odezwaÅ‚ siÄ™ Dwukwiat trochÄ™ niewyraznie, ponieważ nie caÅ‚-kiem jeszcze sÅ‚yszaÅ‚ wÅ‚asny gÅ‚os. MówiÅ‚em, że jest Wielkim Magiem.Motyl stuknęła go w ramiÄ™. A co z tymi? zapytaÅ‚a.Niewielka procesja przesuwaÅ‚a siÄ™ po placu.Na jej czele Dwukwiat rozpoznaÅ‚coÅ›, co kiedyÅ› należaÅ‚o do niego. ByÅ‚ bardzo tani powiedziaÅ‚, nie zwracajÄ…c siÄ™ do nikogo konkretnego.PrawdÄ™ mówiÄ…c, od poczÄ…tku mi siÄ™ wydawaÅ‚o, że coÅ› z nim jest nie w porzÄ…dku.Za pierwszym Bagażem szedÅ‚ drugi, trochÄ™ wiÄ™kszy.A potem, w porzÄ…dkumalejÄ…cym, cztery maÅ‚e kuferki, najmniejszy rozmiarów damskiej torebki.KiedymijaÅ‚ leżącego hunghungczyka, zbyt przerażonego, by uciekać, przystanÄ…Å‚ i kop-nÄ…Å‚ go w ucho.I natychmiast pospieszyÅ‚ za resztÄ….Dwukwiat spojrzaÅ‚ niepewnie na córki. SÄ… do tego zdolne? zapytaÅ‚ zdziwiony. Do robienia nowych? MyÅ›la-Å‚em, że do tego potrzeba stolarzy. Pewnie wiele siÄ™ nauczyÅ‚ w Ankh-Morep-Orku westchnęła Motyl.Bagaże zebraÅ‚y siÄ™ razem u stóp schodów.Po czym Bagaż wÅ‚aÅ›ciwy odwróciÅ‚siÄ™, rzuciÅ‚ jedno czy dwa tÄ™skne spojrzenia czy też coÅ›, co można by uznać zaspojrzenia, gdyby miaÅ‚ oczy i odbiegÅ‚.Zanim dotarÅ‚ do drugiego koÅ„ca placu,zmieniÅ‚ siÄ™ już w rozmazanÄ… smugÄ™. Hej, czterooki!Dwukwiat obejrzaÅ‚ siÄ™.Cohen schodziÅ‚ po schodach. PamiÄ™tam ciÄ™ oÅ›wiadczyÅ‚. Znasz siÄ™ na wielkim wezyrowaniu? Nie mam o nim pojÄ™cia, panie cesarzu Cohenie. Zwietnie.Bierzesz to stanowisko.Do roboty.Przede wszystkim chcÄ™ dostaćkubek herbaty.Takiej mocnej, żeby mogÅ‚a w niej pÅ‚ywać podkowa.Trzy Å‚yżeczkicukru.Za pięć minut.Zrozumiano? Herbata w pięć minut? zdumiaÅ‚ siÄ™ Dwukwiat. Przecież nie wystarczyczasu nawet na najkrótszy z ceremoniałów.Cohen przyjaznie objÄ…Å‚ go ramieniem. Jest nowy ceremoniaÅ‚ wyjaÅ›niÅ‚. Herbaty, kochanieÅ„ki? Mleko? Cu-kier? PÄ…czka? DolewkÄ™?.I możesz powiedzieć eunuchom dodaÅ‚ że cesarzjest bardzo dosÅ‚owny i że użyÅ‚ okreÅ›lenia potoczÄ… siÄ™ gÅ‚owy.Dwukwiatowi oczy rozbÅ‚ysÅ‚y za pÄ™kniÄ™tymi okularami.JakoÅ› podobaÅ‚a musiÄ™ ta przemowa.WyglÄ…daÅ‚o na to, że przyszÅ‚o mu żyć w ciekawych czasach.Bagaże przysiadÅ‚y grzecznie i czekaÅ‚y.254* * *Los siÄ™ odsunÄ…Å‚.Bogowie odetchnÄ™li. Remis oznajmiÅ‚. No tak.Wydaje siÄ™, że istotnie zwyciężyÅ‚aÅ› w Hun-ghung, ale.straciÅ‚aÅ› swojÄ… najcenniejszÄ… figurÄ™, czyż nie? SÅ‚ucham? zdziwiÅ‚a siÄ™ Pani. Nie caÅ‚kiem rozumiem. O ile dobrze pojmujÄ™ tÄ™.fizykÄ™. mówiÅ‚ Los to nie wierzÄ™, bycokolwiek mogÅ‚o zmaterializować siÄ™ na Niewidocznym Uniwersytecie tak, byniemal natychmiast nie zginąć.Co innego trafić w zaspÄ™, a caÅ‚kiem co innegow mur. Nigdy nie poÅ›wiÄ™cam pionków zapewniÅ‚a Pani. Jak możesz liczyć na zwyciÄ™stwo, nie poÅ›wiÄ™cajÄ…c czasem pionka? Och, nigdy nie gram po to, by zwyciężyć. UÅ›miechnęła siÄ™. Ale gram,by nie przegrać.Patrz.* * *Rada Magów zgromadziÅ‚a siÄ™ w gÅ‚Ä™bi Głównego Holu i oglÄ…daÅ‚a to coÅ›, cow tej chwili pokrywaÅ‚o prawie poÅ‚owÄ™ Å›ciany. InteresujÄ…cy efekt uznaÅ‚ w koÅ„cu Ridcully. Jak myÅ›licie, jak szybkoto siÄ™ poruszaÅ‚o? Z pięćset mil na godzinÄ™ oceniÅ‚ MyÅ›lak. Wydaje mi siÄ™, że wykaza-liÅ›my odrobinÄ™ nadmierny entuzjazm.HEX mówi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]