[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest w tym.sporo fantazji i propagandy, bo wielu dywizyjników" dostało się do niewoli.Szef sztabu dywizjipisze, że za Brodami" ukraińska jednostka straciła 7 tyś.spośród 11 tyś.żołnierzy i nie kryje, że wielu z tychstraconych dostało się do sowieckiej niewoli i trafiło do łagrów.Dywizja zatem spełniła swoją rolę hitlerowskiego mięsa armatniego, na co zresztą zwracali uwagę nawetbanderowcy.Jak w takich warunkach - zapytuje W.Poliszczuk - pogodzić słowa Wołodymyra Kubijowycza o tym, że żadeninny naród nie zaznał w ciągu ostatnich 15 lat tak straszliwych strat, jak my, Ukraińcy[.] My nie możemy samiprzykładać rąk do naszego wyniszczenia, musimy szanować naszą krew i tylko w rzeczywistej potrzebiepoświęcać ją dla ojczyzny", z tym, co on sam robił? Czy te 7 000 żołnierzy dywizji, to była ta ofiara na ołtarzuUkrainy, Ojczyzny? Nie, to były ofiary obłędnej polityki OUN-m, wykonawcą której był tenże WołodymyrKubijowycz.Co prawda, Wołodymyr Kubijowycz o przelanej krwi mówił pod adresem banderowców, którzyniejako przelewali swoją krew, walcząc przeciwko Niemcom.On nawet karcił banderowców, mówić, że antyniemiecka akcja pomaga bolszewikom".Więc jak to - Wołodymyr Kubijowycz był przeciwko przelewowikrwi w walce przeciwko Niemcom, ale nie był przeciwko przelewaniu ukraińskiej krwi w walce Niemcówprzeciwko Armii Sowieckiej, w której duży odsetek stanowili Ukraińcy? Te 7 000 to dla W.Kubijowyczaprawie nic!Gdy już wszystko się skończyło i krwawa jatka ustała, na podbrodz-kich polach i łąkach zaległa tak głębokacisza, że aż przerażała, drażniła.Pod wieczór 22 lipca odezwały się nieśmiało ptaki, które przeżyły jakimścudem brodzką Apokalipsę.Ktoś jęczał i wzywał pomocy słabym głosem, inny tylko pojękiwał, jeszcze inny zpomieszanym ze strachu umysłem wygadywał na cały głos różne głupstwa - reszta leżała nieruchomo wmajestacie śmierci, jak bezwładne snopy na zżętym ściernisku: pooranym, podziurawionym niemiłosiernie.Podrozchlastaną na strzępy brzozą na wpół leżąc tkwił w bezruchu skrwawiony, ze zwisającą bezwładnie rękąukraiński striłeć - i jakby nie zdając sobie sprawy z tego, co się z nim dzieje, na widok fizyliera - automatczyka,Rosjanina Witalija Polaka zaczął śpiewać:Tam na hori żyto, na dołyni żyto, Kraj dorohy, szyrokoji kozaka ubyto.Ubyto, ubyto, zatiahneno w żyto,Czerwonoju kitajkoju oczeńka zakryto.221Oj wstań kozacze, oj wstań mołodeńskyj, Chodyt' błudyt' po dibrowi kin twij woroneńkyj.Oj nechaj winchodyt', oj nechaj pasetsia, Zranenaja hołowońka wże ne pidwedetsia.Witalij Polak oświadczył, że śpiewak nie został dobity strzałem w skroń i bez niczyjej pomocy zmarł wkrótce -wcześniej straciwszy przytomność."W tym czasie, gdy już zaległa cisza na podbrodzkim pobojowisku, jedna czota ukraińska, której udało sięwyrwać z okrążenia, okopała się pospiesznie koło wsi Zabłodzce.Nie zagrzała tu długo miejsca; żołnierzyukraińskich dopędziły czołgi sowieckie i w ciągu kilku minut pluton przestał istnieć.Podobny los spotkał innągrupę żołnierzy ukraińskich.Po panicznej ucieczce schroniła się ona w niewielkim lesie koło Paniko-wicy, tuzostała osaczona przez żołnierzy sowieckich.Wkrótce część grupy zginęła, a część dostała się do niewoli.Ainni? Posłuchajmy relacji, mówiącej na kim dywizyjnicy" brali odwet za swoją klęskę? Sprawę opisał A.Korman na podstawie opracowania B.Tomaszewskiego i J.Węgierskiego (Zarys historii lwowskiego obszaruZWZ-AK).Wieś Siemianówka zamieszkała przez ludność polską rozciągała się na długości 4 km wzdłuż biegnącej na płd.-zachód linii kolejowej ze Lwowa do Stryja.Rankiem dnia 26 lipca 1944 roku od płd.-zachodniej strony przybyłydo Siemianówki samochodem dwie kompanie żołnierzy dywizji SS-Galizien, zapewne ocalałych z pogromu nafroncie niemiecko-sowieckim pod Brodami.Esesmani ustawili karabiny maszynowe, działka i mozdzierze, anastępnie rozeszli się po pobliskich zagrodach.Sądzono, że przygotowują obronę przed zbliżającym się frontem- wojskami Sowieckimi - i poszukują żywności.Hitlerowscy Ukraińcy zaczęli jednak wypędzać mieszkańców zich domów i rabować ich dobytek.Wypędzonych gromadzono w większe skupiska.Następnie zaczęli podpalaćbudynki mieszkalne i zabudowania gospodarcze.Zaskoczenie mieszkańców było całkowite.Spośród ujętych iwyselekcjonowanych osób, a także ratujących się ucieczką Polaków, ukraińscy esesmani zamordowali 10 osób.Zginął komendant Samoobrony podoficer Stefan Dżugaj ps.Dżem.Ponadto kilkanaście osób udusiło się wpiwnicach palących się budynków bądz zginęło w płomieniach.Ukraińscy zbrodniarze [ukraińscy nacjonaliści -E.R] wojenni spalili łącznie kilkadziesiąt gospodarstw.Po dokonaniu tego dzieła, zwolnili pozostałych przyżyciu zakładników i odjechali wraz ze zrabowanym mieniem.Było to jednak tylko rozpoznanie, a kontynuacjazbrodniczego dzieła miała nastąpić w godzinach popołudniowych.Jednakże przybyły ze Starego Siołakomendant Inspektoratu Armii Krajo-222wej kpt.Artur Feja ps. Lech" zarządził alarm, słusznie przewidując ponowienie tym razem totalnego ataku nawieś Siemianówkę od strony wschodniej, od ukraińskiej wsi Miłoszowice.%7łołnierze kompanii AK poddowództwem por. Wacława" oraz członkowie Samoobrony zajęli pozycje na przedpolu wsi nad płynącąrzeczką.Rzeczywiście, po południu tyraliera ukraińskich esesmanów ruszyła na tę część Siemianówki.Wrezultacie otwarcia silnego ognia polscy obrońcy zaczęli się wycofywać.Powstrzymał ich przybyły na linięobrony kpt. Lech" i zorganizował przeciwnatarcie.Napastnicy stawili twardy opór, lecz pomimo tegoprzeciwnatarcie rozwinęło się w natarcie i przekształciło się w pościg za uciekającymi żołnierzami dywizji SS-Galizien i striłciami UPA.Tę same wydarzenia opisał Stanisław Stempel w interesującym szkicu pt.W sprawie lwowskiej Burzy"( Kierunki" nr 31/1660, 31 VII 1988) w sposób następujący:W położonej na południe od Lwowa czysto polskiej wsi Siemianówka kwaterowały: 2 komp.26 pp por. Wacława" (Józef Biss) oraz 3 komp.40 pp por. Raszczyca" (H.Dawiskiba), które wymaszerowała do StaregoSioła 26 lipca rano; do opuszczonej przez akowców części wsi podjechały samochodami 2 kompanieukraińskich żołnierzy z SS Galizien, rozstawili karabiny maszynowe i działka, po czym zaczęli rabować,wypędzać mieszkańców z domów i podpalać budynki.Spłonęło kilkadziesiąt gospodarstw, kilkanaście osóbzginęło w płomieniach w piwnicach.Zamordowali 10 osób, w tym d-cę samoobrony Dżesa" (Stefan Dżu-gaj),reszcie darowali życie.Była to bardzo długa wieś, rozciągająca się na przestrzeni 4 km, nim więc kwaterujący w drugim końcu wsiżołnierze por. Wacława" zorientowali się, co się dzieje, napastnicy zabrali zrabowany dobytek i odjechali.Przybyły poprzedniego dnia na inspekcję kpt. Lech" (Artur Feja) zarządził alarm.Po południu ruszyła na wieśnastępna tyraliera ukraińskich żołnierzy w niemieckich mundurach.Natarcie tym razem odparto, ścigającuciekających napastników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]