[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Podobno strasznie nienawidził Polaków, więc ten akt był dla niego szczególnieprzykry.W drodze powrotnej z Polski do Prus zatrzymał się w Morągu i tu zmarł, być może naapopleksję.Drugi duch częściej pojawia się moim gościom niż mnie.Chodzi o legendę dotyczącąBarbary Schwam, która za zabójstwo nowo narodzonego dziecka została skazana na śmierć wmęczarniach.Było to w 1749 roku.Sąd odbywał się na zamku, a wyrok wykonano na dziedzińcu.Zamęczonej dziewczynie kat obciął głowę i wystawił ją na widok publiczny na dwa tygodnie.Mniepokazuje się ona jako smutna dama ubrana na czerwono i wtedy stoi w tamtej niszy.Moipracownicy i przyjaciele widzieli, jak przechadzała się po korytarzu, dwóm osobom ukazała sięjako postać bez głowy. To potworne Blanka wzdrygnęła się. Pan w to nie wierzy? pani Larysa uważnie mi się przyglądała. Niech dane mi będzie pozostać sceptycznym wobec tego typu historii zastrzegłem się.Uznałem, że to dobry moment, żebyśmy udali się do naszego lokum.Miałem przeczucie, iżpani tego zamku szykowała mi jeszcze jakąś niespodziankę, skoro poczyniła tak wieleprzygotowań, żebym tu pozostał do rana.W sypialni Blanka ucieszyła się na widok łoża. Zmieścimy się? zapytała z zalotnym uśmiechem. Tak odparłem z ogromną pewnością w głosie, bo zajrzałem za parawan.Okazało się, że nasz apartament miał swoją łazienkę i wygodną kanapę w drugiej części, doktórej zajrzałem.Tu też była przygotowana pościel. Chcesz tu spać? Blanka zerkała przez moje ramię. Tak, martwi mnie tylko moje nieprzygotowanie do tej sytuacji.Mimo tej jej kokieterii byłem pewny, że odetchnęła z ulgą. Na szczęście byłam dość przewidująca Blanka ze swojej torby wyjęła woreczek foliowy. Kupiłam ci szczoteczkę do zębów, pidżamkę i od Wiktora masz nową świeżą, wyprasowanąkoszulę.To prezenty dodała widząc moje wahanie.Wyszedłem z pokoju na czas, kiedy Blanka szykowała się do snu.Stojąc na korytarzuzadzwoniłem do Rocha chcąc sprawdzić, czy z Michałem wszystko w porządku. Dobrze, że dzwonisz usłyszałem w słuchawce konspiracyjny szept kolegi. Czekaj,wyjdę na zewnątrz domku i spokojnie porozmawiamy.Jestem wysapał po dłuższej chwili. Tentwój młodzieniec ma kontakt z mamusią.Jestem tego pewny. Czemu? zapytałem. Kiedy chłopaki oglądali wieczorem kreskówki, zajrzałem do nich do pokoju.Chciałemsprawdzić, czy przygotowali sobie łóżka do snu i czy mają porządek.Nagle zaświecił telefonkomórkowy Michała.Ma wyłączony dzwonek i telefon tylko wibruje.Dostał sms od mamusi! I przeczytałeś go? byłem trochę oburzony, ale i zaciekawiony. Oczywiście! Wiesz, co pisała, oprócz czułości, całusków i tym podobnych? ProsiłaMichała, żeby napisał, kiedy wrócisz z wycieczki z Blanką.I co ty na to?Milczałem zdezorientowany. Jesteś tam? Roch zaniepokoił się. Jestem szybko odezwałem się. Co robią Kasztan i jego córka?75 Dziewczę śpi, a Wiktor ogląda melodramat.Cisza, spokój i wszyscy czekamy na dalszyciąg poszukiwań.Były tu też jakieś dzieciaki i pytały o ciebie? Michał mówił, że to na ich wyspiewylądowaliście w czasie burzy.Zostawiły list do ciebie. Czytaj! poprosiłem spodziewając się, że będą tam ważne informacje.W słuchawce słyszałem szelest rozrywania koperty i wyjmowania kartki papieru. Wchodzimy w to Roch przeczytał i zamilkł. A dalej? Nic.To wszystko. Dobrze, dziękuję ci.Będziemy jutro po śniadaniu.Dobrej i spokojnej nocy. Po śniadaniu usłyszałem jak Roch powtarza moje słowa. Mam nadzieję, że dobrze siębawisz. To nie zabawa tłumaczyłem się. Dobra, dobra wzdychał Roch. Dobranoc.Wyłączyłem telefon i w zamyśleniu patrzyłem na dziedziniec oświetlony blaskiem dwóchlatarni i światła księżycowego.Podświadomie czułem niepokój zerkając wzdłuż korytarza, naktórym palił się tylko jeden kinkiet.Wróciłem do pokoju.Blanka leżała już pod kołdrą którąnaciągnęła pod samą brodę.W jej oczach dostrzegałem rozbawienie, kiedy śledziła każdy mój krok.Kilka minut pózniej życzyłem jej miłych snów i ułożyłem się na kanapie.Okna mojej części sypialni wychodziły na ulicę, po której mimo nocy od czasu do czasuprzejeżdżał jakiś samochód.Słyszałem zawodzące psy i niekiedy wesołe okrzyki osób wracającychz nocnych zabaw.Po starym budynku niosły się dzwięki tykającego zegara, gdzieś zaskrobałymyszy, o szybę w oknie zaszorowały skrzydła ćmy.Nie mogłem zasnąć analizując każde słowo,które padło tego wieczoru.Na zewnątrz panował spokój zmącony nagłym biciem zegara.To byłapółnoc! Godzina duchów, które pojawiały się na zamku.Wtedy nad moją głową rozległa się seriaszybkich kroków.To nie mógł być duch, bo schorowany wielki mistrz miał przechadzać sięstawiając ciężko stopy, a nieszczęsna Schwam tylko sunęła w powietrzu.Ostrożnie, by nie zaskrzypiały sprężyny starej kanapy, wstałem i nasłuchiwałem.Nade mnązaskrzypiały jakieś zawiasy i ktoś stanął na podłodze strychu nade mną.Stąpał ostrożniesprawdzając, czy jego ruch nie wywoła hałasu.Stałem zasłuchany, wpatrzony w deski sufitu.Byłem pewny, że dostrzegłem w szparach pomiędzy nimi blask światła latarki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]