[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roza rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ na samo wspomnienie.- Lubisz Davida, prawda? - spytaÅ‚a, kiedy w koÅ„cu przestali sięśmiać.-Jest moim Dad.OczywiÅ›cie, że go lubiÄ™.- Daisy też lubiÅ‚eÅ›?- OczywiÅ›cie.Już chciaÅ‚ dodać, że Daisy byÅ‚a jego Mum, ale nie zrobiÅ‚ tego.WiedziaÅ‚, że nie to Roza pragnie usÅ‚yszeć.Ze nie dlatego zadajemu te wszystkie pytania.- Tak, lubiÅ‚em Daisy - powiedziaÅ‚.- I jeÅ›li chcesz wiedzieć, czylubiÄ™ dziadka, to tak, jego też lubiÄ™.Dziadka Harta.- KiedyÅ› mnie też lubiÅ‚eÅ› - uÅ›miechnęła siÄ™ Roza.- Ale nie bójsiÄ™.Nie zamierzam zmuszać ciÄ™ do jakichkolwiek deklaracji.Zbyt dÅ‚ugo siÄ™ nie widzie-151liÅ›my - westchnęła.- Może w ogóle nie powinniÅ›my do tegowracać? To byÅ‚o tak dawno temu.Co ci z tego przyjdzie? NiechcÄ™, żebyÅ› zmieniÅ‚ o nas zdanie.- Tajemnice majÄ… to do siebie, że zawsze wychodzÄ… na jaw.WczeÅ›niej czy pózniej, ale wychodzÄ….Roza zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy Anders po prostu to czuÅ‚, czy teżwiedziaÅ‚ to z lektur.MiaÅ‚a nadziejÄ™, że nie przemawiaÅ‚o przezniego jego wÅ‚asne doÅ›wiadczenie.- Wiesz, dlaczego Margaret i David ciÄ™ przygarnÄ™li?- Ona nie powinna mieć dzieci - powiedziaÅ‚ Anders.Nagle jegotwarz zrobiÅ‚a siÄ™ pusta.Bardzo przeżyÅ‚ Å›mierć Daisy.- PamiÄ™tasz pierwsze lata w Anglii?- TrochÄ™ - powiedziaÅ‚ Anders, wzruszajÄ…c ramionami.-PamiÄ™tam gospodarstwo w Cheshire.Konie.Liama.Daisy byÅ‚a wWalii, tam urodziÅ‚a dziecko.ByÅ‚aÅ› przy niej.Ale potem niewróciÅ‚aÅ›.PamiÄ™tam, kiedy jÄ… przywiezli.Max pojechaÅ‚ po niÄ… ipo dziecko.PamiÄ™tam, że byÅ‚o to najmniejsze dziecko, jakie wżyciu widziaÅ‚em.A kiedy umarÅ‚o, to nagle wszÄ™dzie zrobiÅ‚o siÄ™cicho.Daisy pÅ‚akaÅ‚a.A David wróciÅ‚ z Norwegii.Ale ty niewróciÅ‚aÅ›.UciekÅ‚aÅ› z jakimÅ› mężczyznÄ…, z banitÄ….I wtedy OlezgodziÅ‚ siÄ™, żeby mnie przygarnÄ™li, podpisaÅ‚ jakiÅ› papier izostaÅ‚em synem Daisy i Davida.Dano mi na imiÄ™ Andrew.- To nie byÅ‚o tak - zaprotestowaÅ‚a Roza.-Nie?- W każdym razie nie dokÅ‚adnie tak.Nie wszystko pamiÄ™tasz, wkoÅ„cu byÅ‚eÅ› wtedy dzieckiem.- Ale teraz jestem dorosÅ‚y - powiedziaÅ‚ Anders.SiedziaÅ‚ naskaÅ‚ach i Å›ledziÅ‚ nurkujÄ…cego w morzugÅ‚uptaka.SiedzÄ…ce na skaÅ‚ach ptaki wyglÄ…daÅ‚y niezdarnie, alew powietrzu zamieniaÅ‚y siÄ™ w baletnice.152Zwinne i silne.I odważne.Kiedy leciaÅ‚y w dół ku wodzie, nicnie byÅ‚o w stanie ich powstrzymać.Nie byÅ‚o w nich cieniastrachu, jedynie pogarda dla Å›mierci.PrzecinaÅ‚y powierzchniÄ™wody niczym strzaÅ‚a, by po chwili pojawić siÄ™ na powierzchni ztrzepoczÄ…cÄ… w dziobie rybÄ….Anders czuÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›nie jak ta ryba.Podobnie jak ona, niczego nie rozumiaÅ‚.- Teraz jestem dorosÅ‚y, Rozo.Zrozumiem.Czego wówczas niewiedziaÅ‚em? Czego mi nie powiedzieliÅ›cie?- Kiedy byÅ‚yÅ›my mÅ‚odsze, ja i Daisy byÅ‚yÅ›my trochÄ™ do siebiepodobne - powiedziaÅ‚a i niemal odruchowo dotknęła policzka.- ZwyjÄ…tkiem tego, oczywiÅ›cie.Anders nigdy siÄ™ nad tym nie zastanawiaÅ‚, ale chybarzeczywiÅ›cie tak byÅ‚o.Daisy też miaÅ‚a rude wÅ‚osy, może niecobardziej krÄ™cone niż wÅ‚osy Rozy.Roza natomiast miaÅ‚a szerszÄ…twarz niż Daisy, ale niewÄ…tpliwie byÅ‚o miÄ™dzy nimi dużepodobieÅ„stwo.Również z figury, obie byÅ‚y niskie, drobnejbudowy.- Daisy rodziÅ‚a w Kâf jorden.Dziecko umarÅ‚o.Ja i DavidodbieraliÅ›my poród.To byÅ‚o straszne.Nikt nie mógÅ‚ jej pomóc.ByÅ‚a bardzo drobna, ja mam szerokie biodra, ona byÅ‚a niezwyklewÄ…ska.Anders jest mężczyznÄ…, co on może o tym wiedzieć, pomyÅ›laÅ‚a.Daisy byÅ‚a jego Mum.Nie przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej biodrom.ByÅ‚a dlaniego matkÄ…, nie kobietÄ….- Lekarze odradzali jej kolejnÄ… ciążę.Ale ona postanowiÅ‚a daćDavidowi syna.To miaÅ‚ być jego syn.Nawet jeÅ›li ona nie byÅ‚a wstanie go urodzić.Anders sÅ‚uchaÅ‚ jej oniemiaÅ‚y.153- ZwróciÅ‚a siÄ™ z tym do mnie - mówiÅ‚a Roza dalej.- I w koÅ„cuulegÅ‚am.ZgodziÅ‚am siÄ™.ObiecaÅ‚am, że David bÄ™dzie miaÅ‚ syna.-Ale jak? - wyszeptaÅ‚ Anders.Roza spojrzaÅ‚a na niego.A jak myÅ›lisz? - mówiÅ‚ jej wzrok, alenic nie powiedziaÅ‚a.Anders zacisnÄ…Å‚ usta.Nie wierzyÅ‚ jej.To niemożliwe.Rozanigdy by czegoÅ› takiego nie zrobiÅ‚a.David też nie, ani jegoukochana Mum.Nigdy, przenigdy!- W zamian miaÅ‚a zabrać ciebie z Kâf jorden.Bardzo mi na tymzależaÅ‚o.ByÅ‚eÅ› jeszcze maÅ‚y.ChciaÅ‚am zapewnić ciwyksztaÅ‚cenie, przyszÅ‚ość.Roza zamilkÅ‚a.WpatrywaÅ‚a siÄ™ w morze, patrzyÅ‚a na ptaki,wracajÄ…c w myÅ›lach do tamtych okropnych miesiÄ™cy, kiedy tozawiodÅ‚a wszystkich swoich najbliższych, wszystkich, którzy jejkiedykolwiek zaufali.Kiedy sprzedaÅ‚a siÄ™ na wÄ…skim łóżku wzimnym pokoju.Cierpieli oboje, ona i David.Jego ból byÅ‚ takduży, że niemal siÄ™ w niej zakochaÅ‚.W ten sposób siÄ™ broniÅ‚.TÅ‚umaczyÅ‚ sobie, że nie wykorzystaÅ‚ jej, tylko jÄ… kochaÅ‚.Dla niej byÅ‚o to obojÄ™tne.Bo ona miaÅ‚a tylko jedno wyjÅ›cie, tyle że wtedy byÅ‚a zbytnaiwna, żeby to zrozumieć.Nie znaÅ‚a jeszcze Å›wiata.Dla niejistniaÅ‚ tylko Kâf jorden, i Alta, i wyspa dziadków, poÅ‚ożona jedendzieÅ„ żeglugi od brzegu.- ZaszÅ‚am w ciążę.Ja, ty i Max ruszyliÅ›my przez morze.TyzostaÅ‚eÅ› wysÅ‚any do Cheshire, mnie Daisy zostawiÅ‚a u siostryLiama, w Irlandii, sama zaÅ› wróciÅ‚a do Walii.W stosownymczasie urodziÅ‚am syna Davida.- To nie byÅ‚o tak - zaprotestowaÅ‚ Anders.- To nie mogÅ‚o takbyć.154- Za wczeÅ›nie po niego przyjechaÅ‚a.ByÅ‚ zdrowym dzieckiem.Ty byÅ‚eÅ› mniejszy, kiedy siÄ™ urodziÅ‚eÅ›.- PogrążyÅ‚a siÄ™ w żaÅ‚obie.Roza wzruszyÅ‚a ramionami.- Nic mi o tym nie wiadomo.Wiem tylko, że bardzorozpaczaÅ‚am.Dlatego zabroniÅ‚am sobie o nim myÅ›leć.Nigdy onim nie myÅ›lÄ™.Nie jako o moim synku.JeÅ›li już, to jako odziecku Daisy.Nawet bardziej jej i Davida.Bo on nigdy nie byÅ‚moim dzieckiem.To jest ta wielka tajemnica.W ten sposób zna-lazÅ‚eÅ› siÄ™ w Anglii.Tak trafiÅ‚eÅ› do Mum i Dad.- ByÅ‚o mi u nich dobrze.- CieszÄ™ siÄ™.- Nie wróciÅ‚aÅ›! - powiedziaÅ‚, wysuwajÄ…c do przodu brodÄ™, takjak ona to robiÅ‚a, kiedy byÅ‚a na kogoÅ› obrażona.Tak jak to robiLily, i Mikey.Teraz ten sam ruch rozpoznaÅ‚a u niego.I uznaÅ‚a, żeto nie w porzÄ…dku, bo przecież co on miaÅ‚ z niÄ… wspólnego?- UznaÅ‚am, że tam bÄ™dzie ci najlepiej.Jedyne, co rodzinaHartów miaÅ‚a mi do zaproponowania, tó powrót do domu.DoKafjorden.Seamus zaproponowaÅ‚ mi małżeÅ„stwo i wyjazd doAmeryki.Wybór wydaÅ‚ mi siÄ™ oczywisty.- Nie wyszÅ‚aÅ› za niego za mąż?- On byÅ‚ już żonaty - powiedziaÅ‚a Roza i w krótkich sÅ‚owachopowiedziaÅ‚a mu także i tÄ™ historiÄ™.- Do koÅ„ca jego życiaudawaliÅ›my, że jesteÅ›my mężem i żonÄ….- A teraz wyszÅ‚aÅ› za jego brata? -Tak.-1 żadne z was nie uważa, że to dość dziwna sytuacja?-Po tym co przeżyÅ‚am? - zażartowaÅ‚a, zamiast muodpowiedzieć.155- A Dad? David? Nic do niego nie czuÅ‚aÅ›?- CoÅ› może czuÅ‚am - powiedziaÅ‚a, próbujÄ…c wrócić pamiÄ™ciÄ… dowspomnieÅ„, które przecież nie zniknęły, chociaż z trudemdocieraÅ‚y na powierzchniÄ™.- ByÅ‚ przystojny.Inżynier Warren.Czarny anioÅ‚.LubiÅ‚amprzystojnych mężczyzn.Taka wtedy byÅ‚am.Tylko to, co piÄ™kne,miaÅ‚o wartość.Wszystko inne można byÅ‚o wyrzucić.JanależaÅ‚am do tej ostatniej kategorii, dlatego zawsze siÄ™ dziwiÅ‚am,jeÅ›li ktoÅ›, kto byÅ‚ przystojny i elegancki, raczyÅ‚ mnie zauważyć.- A on? - drążyÅ‚ Anders.Przed oczyma miaÅ‚ zmiażdżony kieliszek od szampana i krewna dÅ‚oni Davida.- Nie wiem - odpowiedziaÅ‚a Roza szczerze.- JeÅ›li chceszwiedzieć, spytaj jego.- Być może to zrobiÄ™.- Nie wolno ci go nienawidzić!-Trudno mi w to wszystko uwierzyć - powiedziaÅ‚ Anders,krÄ™cÄ…c gÅ‚owÄ….- Gdyby tak naprawdÄ™ byÅ‚o, to jest to obrzydliwe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]