[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZnikniÄ™cie stewarda niezbyt zaniepokoiÅ‚o zaÅ‚ogÄ™ i jeszcze mniej pasażerów.Kapitannie próbowaÅ‚ zawracać statku, żeby sprawdzić, czy Grivens nie wypadÅ‚ za burtÄ™.SherlockprzypuszczaÅ‚, że pewnie w maszynowni znaleziono strzÄ™py jego ubrania i że kapitan uznaÅ‚, żesteward wpadÅ‚ po pijanemu miÄ™dzy części silnika.Stopniowo Sherlock nauczyÅ‚ siÄ™ głównych stylów posÅ‚ugiwania siÄ™ smyczkiem -legato, collé, martelé, staccato, spiccato oraz sautillé - i wÅ‚aÅ›nie zaczÄ…Å‚ używać palców lewejdÅ‚oni, żeby na różne sposoby przytrzymywać cztery struny, uzyskujÄ…c w ten sposób dzwiÄ™ki iakordy.Wciąż jeszcze nie wydobyÅ‚ ze skrzypiec nic bardziej melodyjnego niż dÅ‚ugie,przeciÄ…gniÄ™te dzwiÄ™ki.Rufus Stone przywiÄ…zywaÅ‚ ogromnÄ… wagÄ™ do tego, żeby uczeÅ„, zanimzagra cokolwiek, opanowaÅ‚ odpowiedniÄ… technikÄ™ i zyskaÅ‚ sprawność, a Sherlock doceniaÅ‚jego podejÅ›cie.ByÅ‚o logiczne.MiaÅ‚o sens.- Co bÄ™dzie, kiedy dopÅ‚yniemy? - zapytaÅ‚ Sherlock pewnego dnia, pod koniecpodróży, gdy przerwali na chwilÄ™.- Ja trafiÄ™ do nowego, zachwycajÄ…cego Å›wiata mnóstwa możliwoÅ›ci i postaram siÄ™znalezć sobie zajÄ™cie jako nauczyciel muzyki, a potem, jeÅ›li dopisze mi szczęście, wyszukamjakÄ…Å› odpowiedniÄ… orkiestrÄ™, która mnie zatrudni.Ty z kolei wraz z szanownym panemCroweem i jego tajemniczo nieobecnÄ… córkÄ… zajmiecie siÄ™ tym, po co zmierzacie do NowegoJorku.PiÄ…tego dnia podróży, w przerwie miÄ™dzy niemal nieustannym ćwiczeniem gry naskrzypcach, Sherlock spÄ™dziÅ‚ jakiÅ› czas na dziobie statku, wychylajÄ…c siÄ™ przez barierkÄ™ iwpatrujÄ…c w odlegÅ‚Ä… bÅ‚Ä™kitnÄ… liniÄ™ horyzontu.Nie on jeden.Kilku innych pasażerów także staÅ‚o na dziobie, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ falom ichmurom.A może nawet wypatrujÄ…c lÄ…du, choć na to byÅ‚o stanowczo za wczeÅ›nie.Może opowieÅ›ci kapitana o wielkich sztormach i morskich potworach rozpaliÅ‚y ichwyobrazniÄ™ i wyglÄ…dali oznak czegoÅ› niezwykÅ‚ego.Zdaniem Sherlocka mogli zobaczyć conajwyżej dryfujÄ…cÄ… górÄ™ lodowÄ….Jego uwagÄ™ przyciÄ…gnÄ…Å‚ pewien mężczyzna, owiniÄ™ty w pÅ‚aszcz chroniÄ…cy go przedzimnym wiatrem.MiaÅ‚ przystrzyżonÄ… czarnÄ… brodÄ™, która krÄ™ciÅ‚a siÄ™ na koÅ„cu, iwypomadowane wÄ…sy, podwiniÄ™te ku górze.Zamiast spoglÄ…dać na ocean, odwróciÅ‚ siÄ™ doniego plecami i pisaÅ‚ coÅ› ołówkiem w notesie.PrzypatrujÄ…c mu siÄ™, Sherlock spostrzegÅ‚, że mężczyzna nie notuje, tylko szkicuje.ChÅ‚opiec zmieniÅ‚ pozycjÄ™, by dostrzec, co to takiego, ale na kartce zauważyÅ‚ jedyniecylindryczny przedmiot o spiczastych czubkach, coÅ› jakby grube cygaro.WydawaÅ‚o siÄ™, żejest podzielone wewnÄ™trznymi Å›ciankami czy przegrodami.- Ciekawi ciÄ™ mój rysunek, prawda? - zapytaÅ‚ mężczyzna, podnoszÄ…c wzrok znadnotesu.MiaÅ‚ dziwny akcent, chyba niemiecki, pomyÅ›laÅ‚ Sherlock.- Przepraszam - powiedziaÅ‚ i zarumieniÅ‚ siÄ™.- ZastanawiaÅ‚em siÄ™ tylko, dlaczego niepatrzy pan naprzód, tak jak wszyscy.- Ależ ja spoglÄ…dam naprzód - oznajmiÅ‚ tamten.- Daleko naprzód, w czasy, kiedypodróży takich jak nasza nie bÄ™dzie siÄ™ odbywać statkami, narażonymi na sztormy i fale, leczbalonem.- Balonem? - powtórzyÅ‚ Sherlock.SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… ku rysunkowi w książce.- Czy towÅ‚aÅ›nie balon?Mężczyzna spojrzaÅ‚ na niego krytycznie.- Chyba nie jesteÅ› szpiegiem przemysÅ‚owym ani wojskowym - powiedziaÅ‚.- JesteÅ› nato za mÅ‚ody.SÄ…dzÄ…c po twojej twarzy, masz otwartÄ… gÅ‚owÄ™ i bystry umysÅ‚, cechy rzadkospotykane u szpiegów.- RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™, choć byÅ‚o to raczej prychniÄ™cie niż Å›miech.- W moimkraju.zle przyjÄ™to moje pomysÅ‚y.Mam nadziejÄ™, że w Ameryce bÄ™dzie inaczej.- Nazywam siÄ™ Sherlock Holmes.- Sherlock wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™.- MiÅ‚o mi pana poznać.- A ja jestem Ferdinand Adolf Heinrich August Graf von Zeppelin - przedstawiÅ‚ siÄ™mężczyzna, kÅ‚aniajÄ…c siÄ™ sztywno, po czym uÅ›cisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ Sherlocka.- W twoim krajutytuÅ‚owano by mnie hrabiÄ… Zeppelinem.Możesz zatem mówić do mnie panie hrabio.-ObróciÅ‚ notes, tak by pokazać Sherlockowi rysunek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]