[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.".W oczach Franka pojawiły się łzy radości."Nareszcie runął sojusz dwóch diabłów! A jeszcze niedawno wspólnieucztowali na trupie Rzeczpospolitej." Dowbor cieszył się z tego, że Hitler rzucił się wreszcie do gardła bolszewikom.Aszczególną przyjemność niosła mu myśl o przyszłych klęskach sowieckich hord.Cieszył się również przekonanyantykomunista Ante.Na ustach Estorziego i Langa pojawiły się wiele mówiące uśmieszki.Mogli już ostentacyjnie pokazywaćswą wrogość wobec Sowietów.Wzruszona na wieść o operacji "Barbarossa" była też Rika.- Idealny prezent na moje urodziny.- polski oficer wyszeptał przytłumionym z wrażenia głosem.- Masz dzisiaj urodziny? - spytała Rika.Potwierdzająco kiwnął głową.- Wszystkiego najlepszego! - rzuciła mu się w ramiona.Po chwili koledzy zaczęli składać mu życzenia.Wszyscy wylewnie się fraternizowali.Estorzi otworzył wino i rozlał je dokieliszków.Rozległ się toast:- Za zwycięstwo nad bolszewizmem!***Czasem zdarza się, że historię zmieniamy nie mając o tym nawet pojęcia.Tak było również w przypadku eskapadyEstorziego i Ante po papierosy.Towarzyszyli im Frank z Riką.Jadąc wojskowym Fiatem przez pełne kurzu drogi albańskiejprowincji, ubrani w mundury włoskiej armii, śpiewali radośnie Giovinezzę.W pewnym momencie Ante zauważył, żeskończyły mu się papierosy.Na skraju miasteczka, które mijali stał niepozorny, prowincjonalny sklepik.Zatrzymali auto.Chorwat i Estorzi postanowili zajrzeć do środka.Na zapleczu sklepiku, pomiędzy stertami towarów, wśród zapachu składowanego tytoniu i przypraw, odbywała się tajnanarada grupy inicjatywnej Komunistycznej Partii Albanii.Niski aparatczyk o twarzy pastuszka przekonywał z egzaltacją:- Po faszystowskiej agresji na Ojczyznę Zwiatowego Proletariatu Moskwa być może wreszcie dostrzeże naszą walkę!W porozumieniu z towarzyszami z Grecji i Jugosławii wypędzimy włoskich okupantów i zaprowadzimy tutaj nasze rządy!Nagle jeden z towarzyszy, mający "równie proletariacki" wygląd przerwał mu:- Enver, co ty pierdolisz!? Nic nam się jak dotąd nie udawało.Jesteśmy nadal, pomimo wielu lat pracy organizacyjnej,małą partyjką bez poparcia w masach.Póki Niemcy byli sprzymierzeńcami Moskwy, mieli nas w dupie! Kazali namorganizować jakieś durne akcje propagandowe zwrócone przeciwko Anglii.Tak jakby niepiśmienni chłopi spod Beratuwiedzieli, gdzie w ogóle leży ta cała Anglia.Myślę więc, że nadal Moskwa będzie nas mieć w dupie.I co więcej,podporządkuje nas organizacyjnie tym serbskim psom.- Agim! Jesteście pierdoloną trockistowską mendą! - dziecięca twarz Envera przybrała purpurowy kolor.Tymczasem Estorzi i Ante, w radosnym nastroju zbliżali się do drzwi sklepu.Stojący na czatach konspirator spanikowałi wbiegł na zaplecze krzycząc:- To wsypa!!! Leci tutaj cały batalion faszystów!!! Ratuj się kto może!!!Przyszli członkowie KC KPA zaczęli pod wpływem paniki wyskakiwać przez jedyne okno pomieszczenia na zapleczu.Estorzi i Ante stali zdezorientowani na środku pustego sklepu.- Halo! Proszę pana! - wołał Włoch.- Cigareten! - wtórował mu Chorwat.Nikt jednak nie odpowiadał.Albańscy komuniści bijąc olimpijskie rekordy biegli w stronę pobliskich zarośli.- Wygląda na to, że nikt nas nie obsłuży - stwierdził Estorzi.- Co za dupek prowadzi ten sklep? - spytał Ante.Wziął sobie zza lady paczkę papierosów i jako zapłatę zostawił drobnąmonetę.Sklep ten należał do Envera Hoxy - pózniejszego komunistycznego dyktatora Albanii.Rozdział V.Herr HimmlerWinnica na Ukrainie, VIII 1941Trzask!!! Trzask!!! Trzask!!! Leśną ciszę rozdarła seria strzałów z niemieckich Mauserów.Kule esesmanów zEinsatzgruppe rozbijały czaszki %7łydów zgromadzonych nad dołem śmierci.Reichsfuehrer mógł przysiąc, że widział jak wpowietrzu przelatuje kawałek mózgu hebrajskiego starca.Kolana zaczęły mu odmawiać posłuszeństwa.Plask! Plask! Plask! Nagie ciała stoczyły się do dołu.W powietrzu unosił się zapach prochu, krwi i świeżo przekopanejziemi.Himmler poczuł, że coś ściska go za gardło.Patrzył przerażonymi oczyma na scenę zbrodni.Zauważył dziwneporuszenie w dole.Wygrzebywał się z niego niedobity hebrajski chłopiec.Dowódca plutonu egzekucyjnego spojrzał zwyrzutem na podwładnych.Jego wzrok wyrażał jedną myśl: "%7łeby tak spierdolić akcję przy Reichsfuererze! Wstydzcie sięchłopcy!".Wyjął Lugera z kabury i wolnym krokiem podszedł do dołu.Bang! Strzelił żydowskiemu dziecku w twarz.Plask! Ciało chłopca osunęło się z powrotem do masowego grobu.Himmler poczuł, że traci zmysły.Obraz przedoczyma zaczął mu się rozmazywać.Usłyszał głosy mówiące coś do niego w obcych językach.Zemdlał.Walter Schellenberg, jego najbliższy doradca i powiernik, niemal w ostatniej chwili zdołał go powstrzymać przedupadkiem.Zawołał dra Kerstena - osobistego medyka Himmlera.Ten podbiegł na miejsce, szybko sprawdził puls i oddechReischfuehrera, następnie uśmiechając się wyciągnął ze swojej torby lekarskiej kapsułkę soli trzezwiących.Przełamał ją ipodsunął pod nos Himmlerowi.Ten, po kilkunastu sekundach, ocknął się przerażony.Po chwili się opanował się i szepnąłSchellenbergowi:- Takie coś strasznie działa na psychikę.Jeżeli nasi chłopcy będą przez wiele miesięcy zabijać w ten sposób, po wojniedo Niemiec wrócą psychopaci i dewianci.Musimy znalezć na to jakieś rozwiązanie.Esesmani przerwali egzekucję.Zbaranieli obserwowali tę niecodzienną scenę.Czyżby ich szef był mięczakiem?Krępujące milczenie przerwał Schellenberg zagajając do nich:- Herr Reichsfuehrer, pracuje dzień i noc nad zwycięstwem Rzeszy.Jest bardzo wyczerpany fizycznie.Esesmani ustawili się w rządku i pozdrowili swojego przełożonego głośnym:- Sieg Heil!Himmler od niechcenia odwzajemnił gest, po czym udał się ze świtą do przygotowanych dla niego kwater.Poodświeżeniu się i chwili odpoczynku, Reichsfuehrer odbył długą rozmowę z Schellenbergiem dotyczącą koniecznościnawiązania rozmów pokojowych z Zachodem.Pod koniec tej konwersacji do pokoju wkroczył oczekiwany trzeci rozmówca -Otto Rahn.Zasalutował po hitlerowsku.Himmler kazał mu usiąść na fotelu, po czym spytał:- Czym pan wytłumaczy swoją klęskę w Grecji?- W naszych szeregach działa agent Canarisa.Wiedzą o każdym naszym celu.Informacje przeciekająnajprawdopodobniej z centrali - referował Rahn.- Myślałem, że po dezercji Webera oczyściliście swój oddział z obcych agentów? - odparł Himmler.- Weber stworzył nasz oddział i przeszkolił ludzi Canarisa.Tak, że znają wszystkie nasze słabe punkty - wyjaśnił Rahn.- Jakie podjęliście przeciwdziałania?- My też mamy agenta w ich szeregach.Dzięki temu zdołaliśmy zabezpieczyć sumeryjską bibliotekę.- Doskonale.He, he.- zaśmiał się Himmler.- Oni wiedzą wszystko o nas.My wiemy wszystko o nich.Ta zagrywka z Canarisem jest jakaś ustawiana - stwierdziłSchellenberg porozumiewawczo uśmiechając się do Himmlera.Aluzja ta wyraznie nie spodobała się Reichsfuehrerowi.Potym, jak Otto opuścił ich grono, Himmler obrugał swego paladyna:- Nigdy więcej nie rób takich uwag przy osobach postronnych.Ktoś może wyciągnąć z nich nieodpowiednie wnioski.- Nasz plan jest zbyt misterny, by został przejrzany - uspokoił go wierny akolita.- Może masz rację, ale musimy być ostrożni - odparł zamyślonym głosem Himmler, po czym wyraznie odmienionyspytał: - Walter, kim chcesz zostać, gdy uda nam się zbudować Nową Europę?- Naturalnie kanclerzem Rzeszy.- Zawsze wiedziałem, że jesteś ambitną bestyjką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]