[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłdzwięk, dziwny dzwięk, który naprawdę tam nie był, w ogóle tak naprawdę nie byłożadnego dzwięku a ona poczuła się& Zagubiona.Poczuła się taka zagubiona isamotna i przerażona.To było jakby miała psychiczny, podwójny obraz.Znała tychludzi na jakimś zasadniczym poziomie, ale także zapomniała ich.Nie znała/znałamężczyznę z przerażającą twarzą i chłopaka, który docierał do niej i dziewczynę zciemnymi włosami i bladą twarzą i innego chłopaka o złotych włosach.Mogła ich zjednej strony zobaczyć, z imionami i historiami, ale nadal one blakły.Znikały.Nie.Nie znała tutaj nikogo i nigdy w swoim życiu nie czuła się tak wrażliwie iokropnie.Chciała iść do domu.Był jeszcze inny dziwak ubrany w śmieszne stare Wiktoriańskie ubrania, jakjakiś steampunk (nie wiedziałam jak to dokładnie przetłumaczyć steampunk odmiana fantastyki naukowej przypuszczenie tłumacza) wannabe (również niewiedziałam jak to dokładnie ująć w jednym słowie wannabe osoba o wysokichaspiracjach, osoba chcąca być kimś innym przypuszczenie tłumacza) wpatrującysię w nią wielkimi, ciemnymi oczami.Dotarł do niej a ona wiedziała, że to nie byłodobre.Wiedziała, że musi od niego uciec w ramiona chłopaka.Inny, starszy, siwy mężczyzna zepchnął ją z drogi i przytrzasnął do ścianyWiktoriańskiego mężczyznę, potem przeciągnął go w dół tunelu.Wrzeszczał do nichaby za nim podążali.Claire nie chciała; nie ufała im, żadnemu z nich.Ale chłopakwziął jej rękę i powiedział, - Zaufaj mi, Claire. a ona poczuła coś w środku, cowyło ze strachu aby cicho poszła.Inna ściana bólu uderzyła w nią a ona prawie upadła.Wszystko odchodziło,wszystko czym była, wszystko&Upadła na kolana i zdała sobie sprawę, że klęczała obok mężczyzny z blizną natwarzy.Był zatrzaśnięty pod przewróconym, metalowym filarem i wyglądał zle,naprawdę zle.Spróbowała go przesunąć, ale obrócił się i złapał jej rękę swoją.Claire. powiedział. Wydostań się stąd.Zrób to teraz.Puścił ją i poszperał w torbie, która upadła obok niego.Wyjął coś okrągłego iciemnozielonego, mniej więcej w rozmiarze jabłka.Granat.Słowo przeleciało przez jej umysł i rozwiało się w mgłę.Był jakiśpowód, dlaczego powinna się tego bać, ale nie mogła naprawdę myśleć, co to było.Ciemnowłosy chłopak teraz do niej wrzeszczał, ciągnąc ją na nogi.Spojrzał wdół i zobaczył rzecz, granat. Tato. wyszeptał. Tato, co ty robisz?- Wydostaję nas stąd. powiedział mężczyzna. Nie zamierzam ciebie teżstracić, Shane.Wszystko zaczyna odchodzić a ja nie mogę pozwolić aby to się stało.Muszę to zatrzymać.To jedyny sposób.Chłopak stał tam, patrząc w dół na niego a potem upadł na kolana i położyłswoją rękę na głowie ojca. Przepraszam, - powiedział. Tato, przepraszam.- Nie przepraszaj. powiedział mężczyzna. Potrzebuję odrobinę pomocy apotem ty musisz wydostać stąd swoich przyjaciół.Rozumiesz?Chłopak płakał i drżał ale skinął głową.Pochylił się i chwycił metalowy pierścień w granacie a jego ojciec szarpnął rękęw przeciwnym kierunku.Zatyczka odskoczyła.- Idz. powiedział mężczyzna. Kocham cię, synu.Chłopak nie chciał iść.Claire praktycznie przeciągnęła go przez pokój wkierunku, w którym wszyscy inni już poszli.Zatrzymali się na wejściu tunelu a Clairezobaczyła jak mężczyzna poturlał granat powoli po podłodze póki nie zabrzęczał ometal ogromnego splotu kabli, zegarków, rur i klawiatur Frankensteina.Znała go.Była prawie pewna, że tak kiedy obrócił swoją głowę i uśmiechnął się do niej.Nazywał się Frank Collins.Frank powiedział. Do widzenia.Claire z trudem odetchnęła i szarpnęła Shane a do tunelu.Potknął się i zszedł wdół a ona zrobiła tak samo a to było dobrą rzeczą.W następnej chwili, świat za nimi wybuchnął.Przywykła do dzwoniącego dzwięku w jej uszach.Jej całe ciało ją bolało i czułajakby jej głowa była wypełniona kwasem akumulatorowym, ale była żywa.I poczuła& wszystko.Poczuła znowu siebie.Kiedy się poruszyła , zorientowała się, że była przygnieciona ciężkim, ciepłymciężarem.Shane.Wykręciła się spod niego i obróciła go, oszalała ze strachu, że zostałranny, ale potem zobaczyła, że oddycha a jego oczy otwarły się trzepocząc, patrzącna chwilę pusto a potem dziwnie zdziwiony.Skupiły się na jej twarzy.Powiedziałcoś, ale wskazała swoje uszy i potrząsnęła głową.Pomogła mu wstać i niespokojnieprzebiegła swoimi rękoma dookoła niego.Miał jakieś przecięcia i siniaki, ale nicpoważnego.Shane wskazał na nią i podniósł brwi aby zrobić z tego pytanie.Zrobiła znak, żejest okej.W swoim własnym imieniu zrobił kciuki w górę.Nagły wybuch światła wlał się do środka.Smukła postać w białym kostiumieupadła, lądując lekko na jej stopach na wysokich obcasach i rozejrzała się dookołaszkód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]