[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. O czym?Spoj rza ła na mnie zmę czo nym wzro kiem. O tym, że Braden się wkurzył, bo całowałaś się z Craigiem, że poszedł za tobą dopokoju dla pracowników i nie wracał przez dwadzieścia minut, a kiedy już wrócił,wyglądał jak mężczyzna napastowany przez kobietę, która dziesięć lat spędziław za mknię tym po miesz cze niu bez wi bra to ra albo męż czy zny.Nie mo głam się opa no wać.Wi zja ta wy wo ła ła u mnie atak śmie chu.Ale El lie wca le nie wy glą da ła na roz ba wio ną. Joss! Py tam po waż nie! Co się wy da rzy ło?Zmiech uwiązł mi w gar dle. Po ca ło wał mnie.I to wszyst ko.To się wię cej nie po wtó rzy. Bra den się nie wy co fa, je śli po dej rze wa, że się nim in te re su jesz. Nie in te re su ję się nim.In te re su ję, i to jak. My ślę, że jed nak tak i& Ellie. Odwróciłam się do niej gwałtownie.Nerwy miałam napięte jak postronki.Prze stań, do brze? Pro szę.Nie chcę już o tym roz ma wiać.Mia ła minę jak dziec ko, któ re mu ode bra no ulu bio ną za baw kę. Ale& El lie. No do brze wes tchnę ła.Pró bu jąc zmie nić te mat, opar łam się o blat i z tro ską unio słam brew. Co się dziś dzia ło mię dzy tobą a Ada mem? Tak samo jak ty nie chcę o tym roz ma wiać.Taaa, ja sne. El lie&W wy ra zie nie za do wo le nia zmru ży ła ja sne oczy. Okej, rzeczywiście, że chcę o tym porozmawiać.Cholera, jak ty to robisz, że jesteś takaskry ta? Wy dę ła usta. To strasz nie trud ne.Sze ro ko się uśmiech nę łam i po krę ci łam gło wą. Nie dla mnie.Po ka za ła mi ję zyk i po wlo kła się do krze sła. Je stem wy koń czo na. Stąd ta opry skli wość? Nie je stem opry skli wa. Tro chę je steś. Ty też byś była, gdy byś dziś mu sia ła się uże rać z Ada mem.Usiadłam na krześle obok.Pomyślałam, że w tym tygodniu powinnam bardziej przyłożyćsię na si łow ni, żeby mieć siłę sko pać ty łek Ada mo wi. Co się sta ło, ko cha nie? Przez niego mam zupełny mętlik w głowie. Ellie się skrzywiła i spojrzała na mnie zesmutkiem. Ciągle powtarza, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale jego zachowanie tego niepotwierdza.Braden jest tak zaaferowany tobą, że dziś nawet nie zwracał uwagi na Adama,któ ry to wy ko rzy stał. Zauważyłam, że Adam traktował cię jak swoją własność, siłą posadził obok siebie i takda lej. Jak własność? Im chłodniej go traktowałam, tym bardziej mi się narzucał.KiedyBraden poszedł do ciebie, poruszyłam ten temat.Spytałam o Nicholasa i o to, dlaczego takdziw nie się za cho wu je& I co po wie dział? %7łe Nicholas na mnie nie zasługuje i że jeśli przestanę się zachowywać jak marudnedziec ko, on prze sta nie być taki apo dyk tycz ny.Nie zły jest.Za śmia łam się nie we so ło. Do bry spo sób na uciecz kę od za sad ni czej kwe stii, co? No cóż, ty się na tym znasz mruk nę ła.%7łach nę łam się. O Boże, prze pra szam jęk nę ła. Je stem okrop na. To było cza ru ją ce.Na praw dę.Za chi cho ta ła i po krę ci ła gło wą.Po wie ki opa da ły jej ze zmę cze nia. Wariatka. Wstała. Ale i tak cię kocham. Ziewnęła, a ja zupełnie skamieniałam pojej ostat nich sło wach. Idę spać.Po ga da my rano, roz gry zie my Ada ma, do brze? Ale i tak cię ko cham. Yyy& do brze od par łam oszo ło mio na. Do bra noc. Do bra noc. Ale i tak cię ko cham & Daj spo kój pro siłam Dru. Bę dzie fajnie.Kyle ma przyjść.Dru spojrza ła na mnie z po wąt piewa niem. Joss, na ostat niej im prezie zu pełnie się zbłaz niłam, nie mu sia łam na wet wkła dać bikini.Przewró ciłam ocza mi. Wszyscy się wtedy zbłazniliśmy.O to chodziło.No, daj się namówić.Nate przyjdzie, a mamwiel ką ocho tę się z nim spo tkać. Wpadł ci w oko?Wzru szy łam ra mio na mi. Joss, może po win naś so bie od pu ścić.Ostat nio cią gle im prezu jemy.Szero ko się uśmiecha jąc, ob ję łam ją za szy ję i przy cią gnę łam do siebie. Jesteśmy młode.Powinnyśmy imprezować. Muszę imprezować.Muszę zapomnieć. Niechcę iść bez ciebie.Wiesz co? Dla ciebie obrzygam którąś z cheerleaderek.Już bardziej zbłaznićsię nie moż na.Dru ro ześmia ła się i moc no mnie przy tu liła. Chy ba zwa rio wa łaś& ale i tak cię ko cham.Zciany pokoju zaczęły się na mnie walić, poczułam ucisk w piersi.Z wielkim trudemła pa łam po wie trze.Umie ra łam.Ten atak pa ni ki trwał dłu żej.Sło wa Dru dud ni ły mi w gło wie, nie mo głam od nich uciec.W koń cu wró ci łam do rze czy wi sto ści, od su nę łam od sie bie wspo mnie nia i roz luz ni łam się.Kiedy było po wszystkim, zachciało mi się płakać, ale wtedy udowodniłabym swojąsłabość.Stanęłam na trzęsących się nogach.Przebrałam się i położyłam do łóżka, mogłamjuż uda wać, że o wszyst kim za po mnia łam. Mia łaś ko lej ny atak pa ni ki? spy ta ła mnie ci cho psy cho te ra peut ka.Po co o tym wspomniałam? Teraz będziemy musiały rozmawiać o niej, a żadne słowadok tor Prit chard nie mo gły zmie nić tego, co zro bi łam. Tak, ale to nie istot ne. To bar dzo istot ne, Joss.Co go wy wo ła ło?Wbi łam wzrok w sto py. Moja przy ja ciół ka. Któ ra?Naj bliż sza. Dru. Nie wspo mi na łaś o niej wcze śniej. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]