[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak.Wyjechałem do Włoch zarobkowo, znałem trochę włoski, więc znalazłem dobrąpracę.W Pomigliano d'Arco, w fabryce samochodów pod Neapolem.Tam poznałem Aldente.Miał jakiś problem z wyliczeniami, pomogłem mu.Na początku nie wiedziałem, co liczę, aleświetnie mi płacił, więc nie zadawałem pytań.Zorientowałem się, kiedy już nie było odwrotu.Byłem w to zamieszany tak samo jak on.Do Polski przyjechaliśmy razem.Cezary poprawił się w fotelu. - Czemu razem? I czemu do Częstochowy?- Aldente pokłócił się z rodziną.Nie wiem, o co, starałem się nie utrzymywać z nimzbyt bliskich kontaktów, więc mi się nie zwierzał.Sprawa była poważna, musiał uciekać, boinaczej przypłaciłby to życiem.Częstochowa była idealnym miastem.Raz, ja i Rico znaliśmyte rejony, dwa, Aldente mógł stąd prowadzić interesy, bo obecność Włochów nikogo tu niedziwi.Zwięte miasto, Jasna Góra, turyści, pielgrzymi.- A właśnie, Jasna Góra - nawiązał Cezary.- Wie pan, co oni takiego ukryli wklasztorze?- Nic mi na ten temat nie wiadomo - rozczarował go Artur.- Interesy prowadzą główniez Olsztyna, chociaż tak naprawdę należy do nich wiele zakładów w Polsce, i to z różnychbranż.Samochody, składy budowlane, zakłady odzieżowe, nieruchomości.Byłem głównymksięgowym.Ja, biedny chłopak z Częstochowy.%7łeby odsunąć od siebie podejrzenia,podjąłem oficjalną pracę.Jako przykrywkę.Poznałem Malwinę, ale spotykaliśmy się wtajemnicy.Nie chciałem, żeby ktokolwiek o niej wiedział, a zwłaszcza oni.- Tu księgowypogłaskał swoją narzeczoną po ramieniu.- Kiedy się mszczą, nie przebierają w środkach.Niema znaczenia, czy mordują kobietę, czy mężczyznę.Nie dla kamorry.O ojcu też nie wiedzą,bo szczęśliwie nosimy inne nazwiska.Dlatego mógł mi pomóc.Postanowiłem zerwać ztamtym życiem, a jedynym sposobem było sfingowanie własnej śmierci.Musiałem się jednakzabezpieczyć.Nagrałem wszystkie obciążające ich dokumenty na pendrive'a i włożyłem godo szabli %7łółkiewskiego, a właściwie do jej obudowy, bo w środku nie ma miecza.Przykleiłem go od wewnątrz taśmą.- Co?! - Cezary złapał się za głowę.- Czemu tam? Nie mógł pan wymyślić jakiegośmniej oryginalnego miejsca? Na przykład czapki Benedykta XVI? Przecież to jest teraz w ichłapach!Księgowy pobladł.- Wiem.Ale mój ojciec pracuje w Bastionie św.Rocha, to miejsce wydało mi sięnajbezpieczniejsze.Moje mieszkanie odpadało, a ojciec siedzi na Jasnej Górze codziennie.- Dobrze, proszę mówić dalej.- Cezary uspokoił się, widząc, że jego rozmówca czujesię winny.- Ukryłem materiały i czekałem na właściwe zwłoki.Julka chrząknęła, ale Artur niezrażony ciągnął dalej:- Oczywiście zamierzaliśmy je oddać, co też się stało.W międzyczasie postarałem się onowe dokumenty i szukałem mieszkania.Wiedziałem, że najlepiej będzie zmienić miasto i tona takie, gdzie jest wielu mieszkańców.Stąd Katowice i to osiedle.W końcu grabarz,któremu zapłaciłem, dał nam znać, że przywieziono ciało chłopaka w moim wieku i o moimkolorze włosów.Zginął w wypadku motocyklowym i miał zniekształconą twarz.Wiedziałem,że taka okazja się nie powtórzy.Wynieśliśmy z mojego mieszkania najważniejsze rzeczy ipodłożyliśmy ogień.Spłonęły zdjęcia, dokumenty; wszystko, co mnie identyfikowało.Wpracy wytarłem nawet biurko, żeby policja nie dysponowała moimi odciskami palców.Alepostarałem się, żeby w mieszkaniu ocalał komputer, na którym robiłem obliczenia.Przypuszczałem, że ludzie Aldente po niego przyjdą, a chciałem, żeby czuli się bezpieczni.Potem wykradliśmy ciało.- Zmy? - Julka uniosła brwi.- Czyli narzeczony mojej cioci również brał w tym udział?- Sam nie dałbym rady - ze skruchą potwierdził księgowy.- A oszukiwać mnie dałeś radę?- To nie tak, ja naprawdę odchodziłem od zmysłów.Pomyślałem, że to niezłerozwiązanie.Znajdę psychologa, rozpocznę terapię.Owszem, nieco cię wykorzystałem ibardzo przepraszam.- Wykorzystałeś? - podchwycił zaniepokojony Cezary, Malwina również spojrzała nanarzeczonego pytająco. - Julka miała być moim alibi.Dlatego tak nalegałem, a nawet podarowałem jejsamochód, który kupiłem już na nowe nazwisko.- Dobrze - ucięła.- I tak będę nim jezdzić.Co z tym wykorzystaniem mojej osoby?- Policja łagodniej traktuje osoby, które się leczą, a ja po tych wszystkich przejściachnaprawdę nadawałem się do wariatkowa.Zgodziłaś się, żebyśmy rozpoczęli spotkania potygodniu, więc miałem jeszcze czas, żeby pojechać do Włoch.- Po co? - zadał pytanie Cezary, a Malwina przytuliła się do księgowego i z podziwemwypowiedziała:- Mój bohater.- Wariat! - Cezary w kwestii bohaterstwa miał swoje zdanie i wyraził je, choć nie byłoto z jego strony zbyt taktowne.- Zrobiłem wydruki faktur i dokumentów i pojechałem przekazać je szefom mafii.BoAldente od lat ich oszukuje.Zgadzam się.Wariat.Nie wiem, jak udało mi się wrócić.Nie mamowy, żeby człowiek z ulicy, a nie mogłem się przecież przedstawić, dostał się dojakiegokolwiek bossa.Pojawiłem się w kilku miejscach i zadałem kilka niewygodnych pytań.Zaczęli mnie szukać.W ostatniej chwili kupiłem bilet i wróciłem.Dzisiaj rano.O kradzieży wbastionie dowiedziałem się już w pociągu.Z gazet.- Ale Jasna Góra? - Julka skrzywiła się z niesmakiem, kiedy opowieść dobiegła jużkońca.- Trup z wieży? Nie lepszy byłby jakiś wieżowiec?- Chodziło o spektakularne miejsce, takie, żeby Włosi na pewno dowiedzieli się osamobójstwie.- Z tym wyjazdem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed