[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.Ona nieustannie denerwuje się przędzalnią.Wszyscy ciągle się martwimy.Szkoda, że ty i twój brat upieracie się, abykontynuować coś, co nas wszystkich doprowadzi do ruiny.Rand przerwał jej zniecierpliwionym gestem.-Mamo, Sylvan nie czuje sięnajlepiej - zwrócił się do lady Emmie, stojącej u szczytu schodów.- Sylvan, kochanie, co ci jest?Lady Emmie ruszyła w jej stronę, ale Sylvan powstrzymała ją gestem.-Służący mi pomoże.- Gail też może jej pomóc.- Na schodach pojawiła się Betty w wymiętymfartuchu.- Pomóż, panienko Gail.Gail ruszyła z miejsca.- Tak, madam.- Wzięła Sylvan pod jedno ramię, asłużący pod drugie, lady Emmie zeszła jednak na dół wraz z ciotką Adelą iJamesem.- Biedactwo.- Lady Emmie przyjrzała się Sylvan i otworzyła szeroko oczy.-Masz krew na sukni.Jesteś ranna?- Nie, lady Emmie.- Sylvan zrobiła kilka kroków po schodach.- Ja tylkoopatrzyłam ranną kobietę.- Dzięki Bogu! Nie chciałabym tłumaczyć twojemu ojcu, dlaczego zostałaśranna pracując u nas.Dostałaś dzisiaj list od niego i ja również.Gail, ja to zrobię, skrzywisz sobie śliczny, prosty kręgosłup, pomagając pannie Sylvan.- Lady Emmie odsunęła Gail i wzięła Sylvan pod ramię.- Dostałam list od ojca? - Sylvan z trudem powściągnęła niechętny ton.- I dopani także napisał.Czy był niegrzeczny?- Bardzo dba o twoją opinię.To się czuje w jego liście.To nie była odpowiedz i Sylvan doskonale o tym wiedziała.Skuliła się namyśl o żądaniach, które zapewne postawił tej kobiecie jej despotyczny ojciec.- Dostałaś również list od lekarza.- Od doktora Morelanda?- Chyba tak się nazywa - przytaknęła lady Emmie.- Tylko zerknęłam nakopertę.Niegrzecznie jest czytać cudze listy.- A to ulubione zajęcie mojego ojca.Wchodząc po schodach, lady Emmie zaczęła usprawiedliwiać go przedSylvan.- Każdy rodzic ma swoje metody.Powiedz mi, jeśli zrobi ci się słabo,żebym mogła cię przytrzymać.Sylvan spojrzała na drobną postać.- Jestem za panią, panno Sylvan - zapiszczała Gail.- Czuję się teraz całkiem bezpieczna - odpowiedziała Sylvan.- To przykre, że zle się poczułaś podczas pobytu u nas.- Lady Emmie objęłaSylvan wpół, co wyglądało na gest współczucia.- Oczywiście to ty jesteśpielęgniarką i z pewnością znalazłaś się w samym centrum tej tragedii.Ciotka Adela skrzywiła się, gdy koło niej przechodziły i oznajmiła: - Zawszepowtarzam, że kobiety są za słabe, żeby znosić widok krwi i innych strasznychrzeczy, ale dzisiejsza młodzież nie słucha.- Adelo, kochanie, to nie jest do końca prawda.-Lady Emmie poprowadziłaSylvan na szczyt schodów i przystanęła obok Randa.- Pomyśl o tychwszystkich latach, kiedy kobiety były położnymi i uzdrowicielkami.Musiszprzyznać, że kobiety są silniejsze, niż sądzą mężczyzni. Betty chwyciła w ramiona Gail i powiedziała: - Jeśli nie jestem potrzebnawaszej wysokości, pójdę położyć panienkę Gail do łóżka.- Zwietnie.- Lady Emmie puściła Sylvan i ucałowała Gail w policzek.- Zpijdobrze, dziecko.Byłaś dziś dzielną dziewczynką.- Kobiety jako pielęgniarki zachowują się skandalicznie! Wymaga się od nich,żeby patrzyły - ciotka Adela zajęła miejsce lady Emmie i zniżyła głos - namęskie części.Musisz mi przyznać rację.- Matko! - James zatrzymał się przy Randzie i spojrzał zawstydzonyprzebiegiem rozmowy.- Och, może i kiedyś przyznałabym ci rację, ale to było zanim poznałam pannęSylvan.- Lady Emmie podeszła, odsunęła służącego i wzięła Sylvan pod ra-mię.- Jest taka urocza, czarująca i posiada nienaganne maniery.No i jestbardzo dzielna!- Ale teraz coś jest z nią nie w porządku - powiedziała ciotka Adela zsatysfakcją.Weszła razem z kobietami do gabinetu.- Najwyrazniej więczadanie ją przerasta.- Nic mi nie jest.- Sylvan czuła się jak kość, o którą gryzą się dwa psy.-Izapewniam panią, lady Adelo, że chociaż mogłam oglądać męskie narządy,to jednak trudno nie zwracać uwagi, gdy leje się krew.- Tak - odparła lady Adela - chyba tak jest.- Widzisz, Adelo.- Lady Emmie przyniosła Sylvan sherry.- Chociaż uważam,że lekceważysz swój stan, Sylvan, bo gdyby nic ci nie było, Rand nic by namnie powiedział.- Rand po prostu chce, żeby dla odmiany martwiono się kogoś innego.-Sylvan upiła łyk sherry i westchnęła.Malkinowie mieli wyborną sherry.Te-raz delektowała się jej działaniem.- Nasza panna Sylvan wygląda dobrze.- Ciotka Adela nalała sherry dla ladyEmmie i dla siebie.Obie kobiety przyjrzały się Sylvan.- Gdy się pomyśli o trudach i.hm.wydzielinach ciała przy porodzie, trudno uwierzyć, że takwielu ludzi uważa kobiety za nieprzygotowane do zawodu pielęgniarki.- Jesteśmy słabą płcią - powiedziała lady Emmie.- Nie można jednak tego zostawić mężczyznom.- Ciotka Adela skrzywiła się, gdy w gabinecie pojawili się Rand i James, jakbybyli osobiście odpowiedzialni za fanaberie mężczyzn.- Cóż, mój drogi mąż,brat zmarłego księcia, niemal mdlał, gdy James skaleczył sobie kolano.Iwiem, że twój mąż, zmarły książę, również tak reagował.- To prawda, ale Roger był najszczęśliwszy, gdy mógł walczyć i utoczyćkomuś krwi.Nie, kochana, kobiety nie są przystosowane do zawodupielęgniarki.- Ależ są, kochanie.Sylvan kręciła głową zdezorientowana, a po minie Randa i Jamesa poznała,że oni czują się podobnie.Najwyrazniej jednak byli przyzwyczajeni do takichsytuacji, ponieważ Rand przerwał kobietom jednym krótkim zdaniem.- PannaSylvan zemdlała.Kobiety zamilkły gwałtownie.- Garth ją przytrzymał, więc nie upadła - ciągnął Rand - ale sądzę, że powinnanatychmiast położyć się do łóżka.- Położę się, kiedy będę gotowa - warknęła.W tej chwili na jego ustachpojawił się uśmieszek i zdała sobie sprawę, że Rand lubi, gdy uwagaotoczenia skupia się na kimś innym, nie na nim.To był znak, że wraca dozdrowia, a to ją cieszyło.- Kolacja jest gotowa - powiedziała lady Emmie.- Sylvan, czy wolisz zjeść coś lekkiego w swoim pokoju, czy przyłączysz siędo nas jako gość honorowy?Sylvan nie mogła odrzucić takiego zaproszenia.Po godzinie spędzonej nadpysznym jedzeniem i winem rodzina wróciła na plotki do gabinetu.Sylvan pozostała z tyłu, przeglądając listy rozrzucone na stoliku przy wejściu.Wiedziała, że nie powinna ich teraz czytać, ale niepokoiła się o to, co napisał jejojciec, więc schowała listy do kieszeni i poszła do gabinetu, gdzie tymczasemrozgorzała kolejna kłótnia.Stojąca przy kominku ciotka Adela skrzyżowała ramiona na piersi.- Takie sąskutki posiadania przędzalni.Siadając, Sylvan wzięła kieliszek sherry i wyjęła listy.Rand westchnął głośno.- Och, ciociu Adelo, nie będziemy przez to znowuprzechodzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed