[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymała się na chwilę i z grymasem niezadowolenia przyjrzała się frontowejelewacji tawerny.Drgnęła, gdy z wnętrza dobiegł ją ryk śmiechu.Sprośne słowawypowiedziane przez kobietę o niskim, szorstkim głosie zmroziły ją do głębi.Oto do czegownuk ją doprowadził.Najpierw przekupienie nieuczciwego prawnika, żeby zaaranżowałaresztowanie i skazanie Shemaine, potem cała masa innych czynów, którymi żadna dama zarystokracji nie splamiłaby sobie rąk.A teraz jeszcze taki afront! Ma mieszkać wśród pijakówi ladacznic, jak kobieta z gminu! Na samą myśl o tym poczuła niechęć do ukochanego wnuka.Tyle trudu i wysiłku, którego on nie doceni!Westchnęła ciężko.Walcząc z obrzydzeniem, pchnęła drzwi i z wyniosłą miną weszłado tawerny.Hałas tu panujący sprawił, że aż się zatrzęsła.Po jej wejściu jednak zapadła cisza,a wszystkie głowy obróciły się w jej kierunku.Morrisa siedziała przy stole, opierając się na łokciu.Widok nowo przybyłej wprawił jąw zdumienie.Nigdy jeszcze nie widziała tak lśniącej tkaniny jak ta, z której uszyta byłasuknia damy, czarna jak włosy Morrisy.Był to z pewnością najkosztowniejszy strój, jakizdarzyło się jej w życiu oglądać.- I taka stara wrona nosi taką suknię! - mruknęła z zawiścią.Wstała i mrugnęłaporozumiewawczo do dziewczyny siedzącej obok.- Może przyszła obsłużyć niektórych chłopców, co? Koleżanka zachichotała, zasłaniając usta dłonią.- Idz, spytaj, na którym łóżku chce pracować.Morrisa odwróciła się do Freidy,wskazując stojącą w drzwiach damę.- Skąd wzięłaś tę nową, Freido? Rajfurka wykrzywiła czerwone wargi w parodiiuśmiechu.- Z pałacu Buckingham.Zamówiłam cały statek takich.Morrisa niedbałym krokiempodeszła do drzwi.Okrążyła z dala starszą damę w czerni, mierząc ją wzrokiem od stóp dogłów.Każdy szczegół stroju przybyłej był niezwykle kosztowny.- Czy wielmożna pani szuka kogoś?- Nic podobnego - odparła wyniośle Edith.Pociągnęła lekko nosem i przyłożyła dotwarzy koronkową chusteczkę.Ladacznica musiała używać tanich perfum, gdyż zapach, jakiją otaczał, wywoływał mdłości.- Skierowano mnie tutaj, gdyż macie podobno pokoje dowynajęcia.- Oho! - wykrzyknęła Morrisa, reagując tak na wykwintny sposób wysławiania się.-Cóż za elegancka mowa! Edith omiotła kruczowłosą dziewkę ironicznym spojrzeniem.- Nigdy dotąd nie spotkałaś damy?- Owszem - odparła ochoczo Morrisa.- Teraz też czasem widuję, ale tu nie ma ichzbyt wiele.Jeśli przychodzą, to z mężczyzną.Inaczej mogą trafić do pracy.- To znaczy do rozpusty? - upewniła się Edith.Jeżeli ta ladacznica myśli sobie, żetrafiła na naiwną, to grubo się myli.W końcu Edith dożyła siedemdziesięciu czterech lat inauczyła się paru rzeczy o świecie.- Jestem za stara, żeby wzbudzić zainteresowanie twoichprzyjaciół, więc chyba mogę czuć się bezpieczna.Trzeba mi jedynie osobnego pokoju, wktórym mogłabym się przespać, gorącej kąpieli i przyzwoitego posiłku.Czy to dużo? Odwagastarszej pani zrobiła wrażenie na Morrisie.- Jeśli tylko wielmożna pani zapłaci.- O to nie musisz się martwić - odparła Edith z wyższością.- Jeżeli zajmiesz się tymwszystkim, o czym była mowa, a ponadto poślesz kogoś na statek po moje bagaże, zapłacę zatwój czas.Chyba że wolisz zabawiać mężczyzn? Pytanie spotkało się z pogardliwymprychnięciem.- Chętnie usłużę wielmożnej pani, ale muszę dostać tyle, żeby zadowolić tę starą.- Dostaniesz - obiecała Edith.- Ale pośpiesz się.Nie zmrużyłam oka od wyjazdu zAnglii i chciałabym jak najszybciej odpocząć.Rozumiesz? Morrisa doszła do wniosku, że nicsię nie stanie, jeżeli raz w życiu zabawi się w służącą.Poza tym była ciekawa.Rzadkozdarzało się, aby bogata dama podróżowała samotnie, więc tym bardziej warto było się dowiedzieć, po co przyjechała.Co też mogło skłonić starą kobietę do znoszenia trudówsamotnej podróży?Skinęła zatem głową, przyjmując warunki, i natychmiast zażądała podwójnegowynagrodzenia, planując ukryć przed Freidą rzeczywistą wysokość zarobku.Otrzymawszypiękną skórzaną sakiewkę, pobiegła do gospodarza i wróciła w okamgnieniu.- Wielmożna pani ma pokój na górze, ostatni z prawej strony.Służebne przygotująkąpiel, a ja poślę kogoś po bagaże.Kapitan pewnie będzie wiedział, o kogo chodzi, ale nawszelki wypadek może wielmożna pani zechce podać swoje nazwisko.- Lady Edith du Mercer.Morrisa przekrzywiła głowę i spojrzała z uwagą na starsządamę.- Tak też sobie pomyślałam, że wielmożna pani jest dobrze urodzona.- Miło, że to zauważyłaś - rzekła markiza wyniośle.Morrisa otworzyła usta, chcąc daćjakąś celną odpowiedz, lecz całkiem rozsądnie wstrzymała się.Stara wiedzma nie wyglądałana taką, co to bezkarnie pozwala służbie na uwagi.Morrisa pojęła w lot, że jeśli będzieuszczypliwa, może to wpłynąć na jej zarobek.Na pewno zyska więcej, trzymając język zazębami.- Jak się nazywasz? - spytała dama.- Morrisa.Morrisa Hatcher.- Czy to prawdziwe nazwisko, czy też przybrane? Morrisa poruszyła się niespokojnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed