[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wojsko zapewnia niezrównane mo\liwości do obserwacji takiego efektu.Oczywiście, występował on te\ i w innych epokach.W Kwartalniku Wojskowym ukazała sięseria artykułów o słynnych wybuchach paraneurotycznego popłochu poczynając od klęski tejnocnej operacji Ateńczyków na wzgórzach koło Syrakuz.Hunter zapalił papierosa.- A co nie wyszło tym razem?- Leonard oczekiwał tego Besta, który rzekomo miał pojawić się w okolicy w celachszpiegowskich.Chyba słyszałeś o tym.- Owszem, obiło mi się o uszy.- Wszystkim obiło się to o uszy.Otó\ Best nie zjawił się.Zdaniem Leonarda, powinnibyli go zlokalizować ju\ dwie godziny temu.A jak widzisz, trzeba go szukać.W tym celuściąga się ludzi z kordonu oraz stanowisk obronnych i przerzuca ich do przeczesywania terenu.Mo\na by pomyśleć, \e to proste zadanie, ale w praktyce okazuje się nad wyraz niewdzięczne.- Widzę, \e wezwał do tego równie\ wa\ki - powiedział Hunter, ruchem głowywskazując na Leonarda, który gestykulując rozmawiał z pilotami helikopterów.- Poroniony pomysł.Większość terenu jest tak dobrze zamaskowana, \e nawetniedoświadczony pojedynczy człowiek mo\e uniknąć obserwacji z powietrza.Jedyny wyjątekto ta dolina, - zresztą chyba polodowcowego pochodzenia, nie sądzisz? - i bezpośredniepodejścia do niej, a jeśli on tam dotarł, łatwo będzie dostrzec go i z ziemi.Zagrałbyś partyjkępikiety?- Z przyjemnością.Podeszli do jeepa Rossa-Donaldsona.Samochód posiadał pewne pozaregulaminowewyposa\enie.Niebawem wyładowali z niego i ustawili dwa składane krzesła z zielonego płótnai niepokostowanego drewna, mały stolik karciany oraz zielono-biały pla\owy parasol zteleskopowym trzonkiem.Usiedli, a Ross-Donaldson wyjął z chlebaka dwie nowe talie kart.- Niezle się zaopatrzyłeś - rzekł Hunter.- Cała przyjemność po mojej stronie.Szampana?- Chętnie.Na znak swego szefa, ordynans Rossa-Donaldsona przyniósł z jeepa metalowy cylinderwielkości ośmiocalowego pocisku okrętowego i dwa srebrne kubki.Cylinder był wrzeczywistości termosem i zawierał dwulitrową butelkę wspaniale schłodzonego Kruga 1955.Otworzyli ją i rozlali do kubeczków.- Och - powiedział Ross-Donaldson, sącząc napój.- Chyba nieco za zimny.- Dla mnie w sam raz.- Có\, zaradzimy temu, nie zakręcając pokrywy, lecz jedynie luzno ją nakładając.Mo\ezagramy na razie krótką partię, a potem zobaczymy, co słychać na poligonie.Wolę nieprorokować, jak długo Leonard i jego witezie będą wykonywać swoje akrobacje.Przełó\.- Kiedy ju\ wyruszą, będą mieli do przejścia nie więcej ni\ milę, prawda? Nie potrzebana to całej nocy.Jak myślisz, dwa szylingi za punkt?- Zgoda.Ale teren jest bardzo nierówny, a Leonard ma za mało ludzi i kazał im posuwaćsię zygzakami.Dobieram jedną.- Moim zdaniem - powiedział z roztargnieniem Hunter - Best ju\ dawno prześliznął siępoza kordon.A nawet jeśli jeszcze tego nie zdą\ył zrobić, to teraz ma wspaniałą okazję, boLeonard przerzedził kordon, \eby mieć więcej ludzi do przeczesywania.Pięć punktów.- Mało.Z ust mi to wyjąłeś.Czy sądzisz, \e ten Best rzeczywiście jest szpiegiem? Znaszgo chyba lepiej ni\ ktokolwiek inny.- Trójka do waleta.Nie mam zielonego pojęcia.Brian nie ma co do tego wątpliwości.- Mało.A czy mo\na polegać na jego opiniach?Hunter zawahał się.- Raczej tak.Uwa\am go za bardzo kompetentnego człowieka.- Wiem, \e czasami traktujesz go jak błazna.- Tylko prywatnie.Od oficera Słu\by Bezpieczeństwa nie mo\na przecie\ oczekiwaćzbyt wielkiej inteligencji i tak dalej.- Czy\by? Mo\e to i prawda.Co jeszcze masz?- Przepraszam.Trzy walety.Ale nie znam się na sprawach kontrwywiadu.- Czy twoim zdaniem inni tak\e uwa\ają Leonarda za kompetentnego?- Myślę, \e tak.A ty co o nim sądzisz?Hunter wzdrygnął się gwałtownie, słysząc kolejny wystrzał i zwielokrotniony dzwiękwybuchu, ale nie rozlał swego szampana.Ross-Donaldson nawet nie drgnął.- Dolej sobie jeszcze - zaproponował, kiedy Hunter doszedł do siebie.- Na czym toskończyliśmy? Za mało.- O, rany.Muszę chyba zacząć licytację.Pod koniec tej krótkiej partii Hunter przegrywał o ponad czterysta punktów.- Obawiam się, \e nie potrafisz właściwie oceniać swych szans - oświadczyłRoss-Donaldson.- I masz strasznie krótką pamięć.- To wielka zaleta w większości \yciowych sytuacji, choć niestety nie w pikiecie.Gramy dalej?Ross-Donaldson wyjął z górnej kieszeni kurtki wojskowy notatnik.- W tym miesiącu jesteś mi winien dokładnie.trzysta czterdzieści osiem funtówjedenaście szylingów.Chyba przespaceruję się i zobaczę, co słychać.Poczęstuj się tymczasem.Dzięki słońcu, szampanowi i zawartości swej manierki Hunter czuł miłe oszołomienie.Gra znudziła go, choć nie swym przebiegiem.Teraz \ałował, \e ustalił stawkę na dwa szylingi,a nie na sto funtów, chocia\ i to nie zwiększyłoby jego zainteresowania o sto tysięcy procent.Dolewając sobie szampana, stwierdził, \e \ycie dzieli się na \ałowanie, i\ gra się o nic, i\ałowanie, i\ gra się o zbyt wielką stawkę.Tak minął mu kwadrans.Wreszcie wrócił Ross-Donaldson.- Na razie nic - powiedział.- Skończyli poszukiwania i zaczęli nowe, wzdłu\prostopadłych tras.Przyleciały dwa nowe helikoptery.W radiu straszna kłótnia, bo piloci niechcą zejść tak nisko, jak \yczy sobie tego Leonard.- A gdzie on jest?- W polu, pośród swych \ołnierzy.- Wiesz - powiedział w zamyśleniu Hunter - jest jeden bardzo dobry sposób, \ebywykurzyć Besta z jego kryjówki.- To znaczy, strzelanie z tych karabinów? Od tego mógłby wylecieć w powietrze.- Nie myślę o strzelaniu.Wystarczy powymachiwać nimi, tylko celować.- Coś mi się nie podoba w twoim pomyśle.- Co ci się nie podoba?- Nie wiem.Po prostu coś mi się nie podoba.- W ten sposób te cholerne giwery przynajmniej na coś by się przydały.Ross-Donaldson spojrzał na niego surowo.- Ju\ się przydały - powiedział.- Czy\by? Dwa próbne strzały? To było dziwne ćwiczenie.- W tej chwili badają efekty.Samo strzelanie nie wyró\nia się niczym specjalnym.Liczy się to, co dzieje się na drugim końcu.- To chyba działka Venablesa.- Zagramy jeszcze partyjkę? Zdaje mi się, \e mamy mnóstwo czasu.- Dobrze.Pomyśl, on wcale się nie odzywał podczas instrukta\u.To znaczy, Venables.- Omawiano tam jedynie sprawy techniki.On jest technologiem.- Przełó\.- Jeszcze szampana?W drugiej partii Hunterowi wiodło się znacznie lepiej: stracił jedynie nieco ponadpiętnaście funtów.Zanim Ross-Donaldson zdą\ył zapisać to w notatniku, pojawił się goniec zwiadomością o zakończeniu ćwiczeń.Nie wiedział, czy Leonardowe poszukiwania do czegośdoprowadziły.- Gdyby go złapali, dowiedzielibyśmy się o tym.- Zgadza się.Muszę iść dopilnować załadunku.I trzeba rozmieścić tablice ostrzegawczewokół celu.- Po co? Myślałem, \e to coś w zasadzie nie jest radioaktywne.- Przepisy, Hunter.Bardzo ci dziękuję za grę.Powinieneś zacząć trenować pamięć.Wiesz, to da się zrobić.- Być mo\e.Odegram się na tobie w trik-traka.Na dró\ce pojawił się samochód Leonarda i podskakując na wybojach podjechał doHuntera.Leonard wysiadł powoli.Przez dziurę w spodniach widać było umazane błotem iskrzepłą krwią kolano, zaś koszula była sztywna od potu.Bez słowa spojrzał na Huntera.- Nie martw się, Brian.Przynajmniej masz teraz dowody przeciw niemu.- Nadal nie mogę go aresztować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]