[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastanawiała się, czy mama będzie chciała, żeby zwracać się do niej po imieniu.Zastanawiałasię, czy Johnny powinien towarzyszyć jej w czasie tej wizyty, tak jak u Sparksów.Zastanawiała się,jak Gerry Sparks schodził z wózka, kiedy chciał iść do łazienki, zastanawiała się też, czy zamiast iśćspać, nie powinna napisać o tej wizycie cioci Eileen.W drodze do Preston mieli jeszcze wstąpić do trzech domów.Elizabeth nie wypowiedziała się natemat cen za-proponowanych i przyjętych przez wdowę wojenną, duchownego i podstarzałego lekarza.Pomagałachętnie i z zapałem, zapisywała wszystko w swoim notesiku, na stryszku razem z Johnnym wślizgnęłasię pod łóżko, gdzie ich dłonie spotkały się na starych szczotkach w srebrnej oprawie.Na dole starylekarz powiedział, że niejasno przypomina sobie te szczotki z dzieciństwa. Mogę je kupić, jeśli pan chce zaproponował Johnny. Są brudne, włosie przegniłe, wstydziłbym się je sprzedać.Trzeba je wyrzucić. Możemy je odnowić, wypolerować, dać nowe włosie.Johnny pochwycił wzrok Elizabeth, zanimodwrócił głowę. Staną się wtedy bardzo cenne, panie doktorze kontynuował. Sprzedamy je znacznie drożej,niż panu zapłacimy.Stary lekarz uśmiechnął się. Mam nadzieję, mój chłopcze.W przeciwnym razie nie dałoby się prowadzić interesów.Johnny święcił triumf, unikając wzroku Elizabeth.Ze znaków drogowych wynikało, że do Preston pozostało już tylko pięć mil.Elizabeth odwróciła siędo Johnny'ego trochę onieśmielona. Mam nadzieję, że zostaniesz na kolacji.Nie wiem, czy będą mogli cię przenocować.Na pewno nie,skoro Harry włożył tyle wysiłku, żeby przygotować dla mnie pokój gościnny.Ale kolacja to coinnego. Może lepiej odwiozę cię na miejsce, przywitam się z Harrym i Vi, a potem sobie pójdę.Umówięsię, o której po ciebie przyjechać we wtorek, i zostawię rodzinę w spokoju, jak Bóg przykazał. Dobrze wiesz, że to nie rodzina. Elizabeth wydawała się zaniepokojona. Wiem, ale sytuacja jest wystarczająco trudna, nie należy jej pogarszać obecnością nieznajomego. Ale ty.doskonale umiesz zagadać i rozładować sytuację.Proszę cię, zostań. Posłuchaj, pojadę z tobą i zdecyduję na miejscu.Jeśli uznam, że lepiej, żebym sobie poszedł, zrobiętak,a jeśli zobaczę, że moja obecność w czymś pomaga, zostanę.Zgoda?Elizabeth skinęła głową.Johnny poklepał ją po ręku. A w twojej rodzinie nie było.nie było żadnych problemów, no wiesz, z twoją mamą, która siępodpisuje zawsze kochająca matka"? Problemów? Nie, w zasadzie nie. Johnny wpatrywał się w mokrą, śliską nawierzchnię. Ale oco ci chodzi? No wiesz, czy była zbyt kochająca, czy zbyt mało kochająca.Jak w sytuacjach, kiedy rodzice nieodpowiadają naszym oczekiwaniom czy pragnieniom. Och nie, zupełnie nie. Johnny roześmiał się. Mama chciałaby, żebym u niej mieszkał, żebymmiał niewielki samochód i woził ją na wizyty do przyjaciół.ale mnie me odpowiada taki tryb życia,więc nie mam zamiaru się temu poddać.W żadnym razie.Ojciec mojej matki chciał, zeby została wdomu i zajmowała się nim, ale ona uciekła z moim ojcem.Ludzie robią to, na co mają ochotę.Jeśliwiesz o tym i godzisz się z tym, kończą się kłopoty. A twój ojciec? Uciekł z inną, właściwie z dwiema innymi.Uciekał z kimś mniej więcej co dziesięć lat, moja mamabyła drugą osobą.Osiągnął niemal perfekcję w uciekaniu z kimś. Nie widujesz go? A po co miałbym go widywać? On nie chce mnie widzieć.To zupełnie inaczej niż w twoimprzypadku, oni od tygodni malują pokój na twoje przyjęcie.Chcą twojego przyjazdu, ty też chciałaśprzyjechać, więc o jakich problemach może być tu mowa? Nie wchodzą tu w grę kłamstwa, żądaniaczy namiętności. Ty nienawidzisz podobnych rzeczy? Chyba nikt tego nie lubi. Wydaje mi się, że ty bardziej niż inni byłeś wczoraj bardzo zdetonowany moim płaczem.Zauważyłam to. Nie, skarbie, nie byłem zdetonowany.Po prostu nie lubię uczestniczyć wdramatach, łzach i w rozdzierających scenach.Więc zawsze ich unikam. To chyba nie najgorsza filozofia. Ma swoje minusy.Ludzie uważają, że jestem oziębły i samolubny, trochę zbyt lekkomyślny.Chociaż może to prawda.Witaj, Preston, perło północy, jesteśmy na miejscu. Zostań na kolacji. Jeśli mnie zaproszą obiecał.Na widok sypialni Elizabeth o mało się nie rozpłakała.Udało jej się powstrzymać łzy jedynie dziękitemu, że nie chciała, aby Johnny raz jeszcze zobaczył ją z czerwoną, zapuchniętą twarzą.Harryustawił na półce ohydne i kosztowne ozdoby. Dziewczęta lubią ładne drobiazgi", oznajmił patrząc nanie z dumą.Wszystkie meble zostały pomalowane na biało, podobnie jak niebrzydka biblioteczka,która kiedyś miała drzwiczki.Elizabeth dostrzegła zawiasy, które również zostały pomalowane.Nałóżku leżała biało-niebieska narzuta z falbankami, na ścianach w błyszczących nowych ramkachwisiały obrazki, które Elizabeth kojarzyły się ze strasznym stylem bombonierek.W okresiepowszechnych braków i niedostatków Harry'emu udało się pomalować wszystko.Niebieski dywaniksięgał od ściany do ściany, widać było, że został pozszywany z kawałków.Twarz Harry'egopromieniała zadowoleniem z dokonanych osiągnięć.Pierwszy odezwał się Johnny.Zachwycał się wszystkim, czym należało się zachwycać, tym, jakabsolutnie gładkie są pomalowane powierzchnie.pewnie trzy, tak, na pewno trzy razy malowane.Johnny zachwycał się również tym, jak zręcznie rozwiązano sprawę instalacji elektrycznej, światłonad łóżkiem, a drugie nad umywalką.Chwalił jasne, czyste kolory, dzięki którym w pokoju będzieprzytulnie nawet w zimie.Tymczasem Elizabeth znalazła odpowiednie słowa, by wyrazić zachwyt ipochwały.Położyła na łóżku torbę i rozglądała się po pokoju z wyrazem wdzięczności, którawywołała na ustach Harry'ego uśmiech tak radosny, że trudno było się nie wzruszyć.Elizabethuścisnęła Harry'ego wiedziona impulsem, a kiedy zobaczyła zachwyt na twarzy mamy, ją równieżprzytuliła.Przy powitaniu jedynie cmoknęły się w policzek na progu nędznego narożnego sklepiku. Och, mamo, to wspaniałe! wykrzyknęła.Mama odpowiedziała uściskiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]