[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże małejFrances wśród nich nie było.Linnea odruchowo zwróciła się do tego, do kogozawsze mogła się zwrócić.— Kristian, widziałeś Frances? — zawołała.Kristian uniósł głowę.On i Patricia siedzieli nad rzeką, cicho ze sobąrozmawiając.Rozejrzał się wokół.— Nie, nie widziałem.dalous— A ty, Patricio?— Nie, proszę pani.anWszyscy czworo spojrzeli na rzekę.Woda nie była tu głęboka, Francesnie mogła się w niej utopić.Linnei wszakże serce zabiło z trwogi, kiedyscuświadomiła sobie, że brakuje również Allena Severta.Tego dnia Frances Westgaard cztery razy kąpała się w rzece.Skulonaprzedzierała się teraz przez gęste zarośla do miejsca, gdzie dziewczętazostawiały ubrania.Kiedy dorośnie, postanowiła, zostanie nauczycielką tak jakciocia Linnea.Przy dobrej pogodzie będzie zabierać swoją klasę na takiepikniki przynajmniej raz w tygodniu.Zimą będą gotować zupę, piec króliki naŚwięto Dziękczynienia, a prażoną kukurydzę przyrządzać, ilekroć przyjdzie imochota.Mokre spodenki kąpielowe przyssały się do niej jak pijawka.W końcuzdołała je zsunąć na biodra, a potem do kolan, lecz podskakując na jednejAnula & ponanodze, straciła równowagę i przewróciła się na trawę.— Hej, Frances, co robisz? — dobiegł ją obłudny głos.Frances zadrżała,daremnie starając się podciągnąć spodenki.— Przebieram się.Idź stąd, Allen!Allen wyszedł zza krzaka z ironicznym uśmieszkiem na ustach.— A dlaczego mam iść? Przecież to wolny kraj.Allen przez cały rok nosił w sobie urazę do pani Westgaard i do Frances.Obie wiele razy stawiały go w kłopotliwym położeniu.Nie miał jak odpłacićnauczycielce, ale mógł wyrównać rachunki z tą małą głuptaską.— Lepiej stąd idź, bo powiem cioci Linnei!Frances zapamiętale walczyła ze strojem, próbując go zdjąć.— Naprawdę? — szydził Allen.— A co jej powiesz? Oczy chłopakaprzesuwały się po półnagiej Frances, którawstydliwie zasłaniała się rękami.— Idź stąd! — powtarzała.— Tutaj przebierają się dziewczynki.dalousAllen zaśmiał się złowrogo.— Nie lubię cię, Allen! Poskarżę się na ciebie!an— Skarżyłaś na mnie przez cały rok.Przez cały rok wpędzałaś mnie wkłopoty.Może nie, smarkulo?!sc— Nie, ja.— Teraz ci odpłacę, ty głupia gąsko!Zanim się zorientowała, Allen rzucił się na nią i przewrócił ją na plecy.— Poskarżę się! — krzyknęła, lecz zatkał jej ręką usta i przycisnął głowędo ziemi.— Poskarż się, a już ja cię urządzę! — groził.— Piśnij tylko słówko, tonastępnym razem zrobię coś znacznie gorszego! Teraz chcę tylko popatrzeć.Frances znów wydała z siebie zduszony krzyk.Biła go i kopała, leczAllen był starszy i znacznie większy.Anula & pona— Zamknij się, Frances! Jeśli będziesz wrzeszczeć, wszyscy się tuzbiegną i powiem, że ściągnęłaś przede mną majtki!Wiesz, co się robi zdziewczynami, które ściągają majtki przed chłopakami?Przerażona Frances umilkła.Allen wcisnął kolano między jej nogi,próbując rozsunąć je siłą, lecz mokre spodenki krępowały kostki.Allenowi wkońcu udało się rozewrzeć jej kolana.Przerażona twarz Frances zmieniła kolorna kredowo-biały i tylko czarne, pełne strachu oczy zachowały barwę.Allenprzyssał się do niej w tak silnym pocałunku, aż ząb przeciął jej policzek odwewnątrz.Krew.Frances wyrywała się, zapamiętale walcząc o oddech,wreszcie Allen się uniósł, by zadrzeć do góry jej mokrą koszulkę.Krzyknęłaznowu.Twarz Allena wykrzywiła się złością.— Krzyknij jeszcze raz, a pożałujesz, bo wszyscy pomyślą, że robisz tuze mną brzydkie rzeczy!Chwycił ją za szyję i zacisnął ręce, klęcząc między jej nogami.Naraz cośgo uniosło jak marionetkę i czyjaś pięść wylądowała na jego twarzy.dalous— Ty obrzydliwy gnoju!Tym razem pięść trafiła go w splot słoneczny, aż zgiął się w pół, zarazanjednak następny cios go wyprostował, kolejny zaś rzucił na ziemię.Na trawępolała się krew.Nadbiegły dzieci.sc— Kristian, w tej chwili przestań! — krzyknęła Linnea.— Przestań!Allen Severt, obiema rękami trzymając się za krwawiącą twarz, ujrzałnad sobą Kristiana ze wzniesioną pięścią.Libby Severt wpatrywała się w brataz pełnym przerażenia niedowierzaniem.— Zostaw go, Kristian — włączył się Raymond.— Teraz moja kolej!— I moja! — dodał Tony, idąc w ślady brata.Gdyby sytuacja nie byłataka dramatyczna, widok Tony'ego zaciskającego słabe piąstki i prężącegokościste ramiona byłby nawet zabawny.— Chłopcy! Wystarczy!Anula & pona— Ten wstrętny wypierdek nie zapomni dnia, kiedy położył łapy namojej siostrze! — wołał Raymond, powstrzymywany teraz przez Kristiana.Oddawszy płaczącą Frances w ręce Patricii, Linnea wyprostowała się istanęła przed trzema chłopcami.— Pilnujcie języka w obecności maluchów inie podnoście na mnie głosu! — Była rozdygotana, nogi pod nią zmiękły, leczdobrze to skrywała.— Allen, wstań! — rozkazała.— Idź do szkoły i czekaj namnie i na Boga! lepiej, żebym cię tam zastała, kiedy wrócę! Patricio, pomóżFrances się wytrzeć i ubrać.Kristian, zapnij koszulę i biegnij do domu pokonia dla Raymonda i Frances.Pozostali przebiorą się w suche rzeczy ipozbierają swoje woreczki śniadaniowe.Zdecydowane i szybkie polecenia Linnei uspokoiły uczniów, onawszakże jeszcze pół godziny później kipiała z furii, gdy maszerowała ścieżkąwiodącą do frontowych drzwi państwa Severtów.Do środka weszła za Libby,Allen podążał na końcu, wycierając krew kapiącą mu z nosa.— Mamo? — zawołała Libby i po chwili w łukowym wejściu pojawiładaloussię Lillian Severt.— Allen! — zawołała, podbiegając do syna.— Wielki Boże, co ci sięanstało?— Dostał dokładnie to, na co zasłużył — odparła Linnea, po czymsczapytała chłodno: — Gdzie pani mąż?— Jest zajęty w kościele.— To niech go pani tu sprowadzi.— Ale twarz Allena.— Natychmiast!— Jak pani śmie.— Natychmiast!Wściekłość Linnei w końcu skłoniła Lillian do ustępliwości.Przebiegłaprzez pokój, rzucając przez ramię pełne bólu spojrzenie na krwawiący nosAnula & ponaAllena.Libby stała ze spuszczoną głową.Chwilę później zjawili się oboje Severtowie.Pchnąwszy chłopaka na krzesło z wysokim oparciem, Linneastanęła nad nim niczym więzienny strażnik.Allen miał spuchniętą twarz,prawe oko tak obrzmiałe, że nie mógł go otworzyć.— Allen, mów! — twardo rozkazała Linnea.— Nie mogę.boli — wymamrotał, trzymając się za szczękę.Szturchnęła go mocno.— Powiedziałam: mów!Zwiesił głowę i milcząc, wsparł ją na rękach.— Dobrze, sama opowiem — oświadczyła Linnea, przeszywającwzrokiem rodziców Allena.— Państwa syn zaatakował dzisiaj na szkolnympikniku Frances Westgaard.Ściągnął jej kąpielówki i.— Nie zrobiłem tego! — krzyknął Allen, zrywając się z krzesła, alenatychmiast chwycił się za szczękę i jęknął z bólu.— Poszedł za nią tam, gdzie przebierają się dziewczęta, i zaatakował ją.dalousŚciągnął jej kąpielówki i groził, że dopadnie ją znowu i zrobi coś gorszego,jeśli ośmieli się poskarżyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]