[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem na scenę weszła przepiękna Hawajka, by zademonstrować taniec hula.Kay i Shelby nie mogły oderwać od niej wzroku.Gdy Hawajka zaprosiła wszystkich chętnych na scenę, Kay i Shelby spojrzały na siebie, a potem ruszyły do tańca.W pewnym momencie Shelby szepnęła coś do tancerki, a ta kiwnęła głową i podeszła do mikrofonu.– Gorąco zapraszam pana Petera Campbella, by do nas dołączył.Peter najchętniej ukryłby się pod ziemią, ale Dan ochoczo skinął na rozglądającą się hostessę.Po krótkiej namowie Pete zgodził się wejść na scenę.– Nie daruję ci tego, Shelby – mruknął do niej.Uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi.Tancerka pokazała im kilka podstawowych kroków, a potem odwróciła się twarzą do publiczności.Peter patrzył jak zahipnotyzowany na Shelby.Odziana w spódniczkę z trawy, poruszała biodrami tak zmysłowo, że zrobiło mu się gorąco.– Dołącz do nas! – krzyknęła tancerka.Postanowił udawać, że nie słyszy, niestety dziewczyna wyraźnie wskazała go palcem.Rzucił Shelby zgnębione spojrzenie, po czym z ociąganiem dołączył do tancerzy.– Muszę cię trochę podszkolić.– Tancerka podeszła i położyła dłonie na jego biodrach.Peter najchętniej zapadłby się pod ziemię.Co gorsza Dan, zamiast wesprzeć go moralnie, dostał ataku histerycznego śmiechu.Urażony w swej dumie Peter postanowił pokazać wszystkim, na co go stać i zaczął rytmicznie poruszać biodrami.– Świetnie ci poszło, Peter – pochwaliła go tancerka, kiedy skończyli.– Dzięki.– Miał nadzieję, że Shelby usłyszała tę pochwałę.– A zatem naprawdę znasz sekret tańca hula – z uśmiechem skomentowała Shelby.Trzymając się za ręce, zeszli ze sceny.Gdy doszli do stolika, Peter spojrzał z wyrzutem na Dana i powiedział:– Chyba jesteś mi winien przeprosiny.– Pewnie tak – przyznał Dan.– Nie miałem wątpliwości, że Shelby i Kay świetnie sobie poradzą, ale twój talent sceniczny jest dla mnie prawdziwym zaskoczeniem.– Dziękuję.– Peter z godnością skinął głową.Na scenie tancerze rozpoczęli następny pokaz.Tym razem był to taniec z pochodniami i nożami.– Dobrze, że tym razem nie wciągnęli nikogo na scenę – szepnęła Shelby.– Racja, bo niezbyt dobrze sobie radzę z ostrymi narzędziami.– Ja też nie.– Shelby zaśmiała się.– Czy jeszcze się na mnie gniewasz?– Owszem, ale kilka buziaków załatwi sprawę.– Ojej, nie wiedziałam, że aż tak bardzo cię zraniłam.– Przecież cię ostrzegałem.– To co proponujesz? Mam cię pocałować tutaj, przy wszystkich?– Wolałbym romantyczny spacer po plaży.Te pokazy zazwyczaj kończą się zbiorowymi tańcami albo występem jakiegoś piosenkarza.To chyba możemy już sobie darować, prawda.– Dobra.Zapytam tylko Kay, czy nie ma nic przeciwko temu.– Nie jesteś dzieckiem i nie musisz pytać o pozwolenie.– Oczywiście, chcę tylko, by Kay dobrze się czuła.– Uwierz mi, poradzi sobie.Zresztą rób, jak uważasz.Na scenę wszedł piosenkarz.Shelby szeptała przez chwilę z Kay, a potem wstała.Gdy Peter się nie ruszył, spojrzała na niego zdziwiona i rzuciła:– Idę.– Poderwał się od stolika i wziął ją za rękę.– Co się dzieje? – spytał Dan, patrząc za oddalającymi się Peterem i Shelby.– Poszli na spacer po plaży.Powiedziała, żebym na nią nie czekała.– Uważa nas za starców, którzy zaraz pójdą spać? – spytał Dan, nie kryjąc sarkazmu.– Co ty gadasz.Shelby po prostu nie chce, żebym się o nią martwiła.– A zatem masz teraz czas dla siebie i możesz robić, co chcesz.– Oczywiście, chociaż nie bardzo wiem, na co mam ochotę.– Proponuję przechadzkę po plaży.– Zgoda, ale pod warunkiem, że pójdziemy w przeciwnym kierunku niż Peter i Shelby.– Nie wykazujesz zbyt wiele entuzjazmu.– Obiecuję, że na plaży będę bardziej towarzyska.– Z trudem powstrzymała uśmiech.– Brzmi obiecująco.– Dan mrugnął do niej wesoło.– Plaża w blasku księżyca wygląda bajkowo – westchnęła Shelby.Trzymając się za ręce, szli powoli brzegiem morza.– Nie jest nawet w połowie tak piękna jak ty.– Och, Peter, nie przesadzaj, chociaż miło, że to powiedziałeś.– Ślicznie wyglądasz z rozpuszczonymi włosami.Mam ochotę wziąć cię w ramiona i nigdy nie puścić.– Nic z tego, Peter.Niedługo wracam do Clevelandu.Przywiozę do domu cudowne wspomnienia.– Shelby była w tej chwili szczęśliwa, jednak myśl o rozstaniu z Peterem napawała ją smutkiem.– W takim razie, kochanie, muszę się postarać, żebyś miała co wspominać.– Pociągnął ją w stronę palm.– Chciałabym z tobą porozmawiać o Shelby – powiedziała Kay podczas spaceru po plaży.– Jak myślisz, w którą stronę poszli? – Dan ujął Kay za rękę.– Myślę, że tam.– No to my idziemy w przeciwną.– Czego oczekujesz od Shelby? Chciałbyś, żeby tu została? – spytała po chwili milczenia.– Zrobi, co uzna za stosowne.A dlaczego pytasz? Wspomniała coś na ten temat?– Dziś spytała, mnie, czy wiem, jak bardzo tutejsze prawo różni od tego obowiązującego w Ohio.– I co jej odpowiedziałaś?– Prawdę, czyli że nie mam o tym pojęcia i że powinna poszukać książek na ten temat.– Bardzo słusznie.– Pocałował ją w skroń.– Po prostu nie wiem, czego oczekujesz.Czy mam ją zachęcać do pozostania na Hawajach?– Przecież nie wróciłabyś do Clevelandu bez niej.Nawet nie umiem sobie tego wyobrazić.– Tak, to byłoby trudne dla nas obu, ale musiałabym uszanować jej decyzję.Shelby jest przecież dorosła, a poza tym chyba naprawdę polubiła Petera, choć początek tej znajomości tego nie zapowiadał.– Gdyby tak się stało, po powrocie do domu czułabyś się bardzo samotna.– Oczywiście.Bardzo bym tęskniła za Shelby, ale.mam przyjaciół.– Naprawdę? Na przykład kogo?Spojrzała na niego ze złością i krzyknęła:– Co takiego? Mam ci wymienić moich przyjaciół, żebyś mi uwierzył? To przesłuchanie?– Spokojnie, nic z tych rzeczy.Wiesz co, mam lepszy pomysł.Może ty też zostaniesz na Hawajach? Spotkasz jakiegoś miłego mężczyznę, wyjdziesz za mąż, urodzisz dzieci i nauczysz je tańczyć hula.– Nie bądź śmieszny! – Puściła jego dłoń i energicznie ruszyła naprzód.– Peter – szepnęła Shelby, gdy zaczął pokrywać pocałunkami jej szyję.– Chyba powinniśmy przestać.Po co przysparzać sobie bólu przy pożegnaniu.Nie róbmy niczego, czego byśmy potem żałowali.– Kochanie, jak mógłbym żałować tych słodkich pocałunków? Wiesz co, mam lepszy pomysł.Zostań na Hawajach.– Nie mogłabym opuścić Kay.Poza nią nie mam żadnej rodziny.– A jeśli ona na jutrzejszym przyjęciu spotka kogoś interesującego, to co wtedy? – Uniósł delikatnie jej brodę.– Nie wiem.Może wtedy przedłużymy nasz pobyt o kilka dni, żeby mogła lepiej poznać tego mężczyznę.Z drugiej jednak strony przecież nikt nie podejmuje tak szybko ważnych życiowych decyzji.– Ja mógłbym podjąć taką decyzje nawet dzisiaj.– Nie gadaj głupstw.Na pewno umawiałeś się z wieloma kobietami, ale czy którąś z nich chciałeś poślubić po tygodniowej znajomości?– A zatem nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?– Nie wierzę, tak samo jak ty.Rozmawialiśmy o tym podczas pierwszego spotkania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]