[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo wrażenia, jakie wywarło pojawieniesię Klementyny, mimo zalewu propozycji, była przez pierwsze dniwściekle zazdrosna.Nie znała wcześniej tego uczucia.Co gorsza, wiedziała, że jej zazdrośćjest nieuzasadniona.Wszystko poszło przecież zgodnie z planem.A Alexnie dorównywała jej nawet urodą.Szczerze mówiąc, gdy Klementynapopatrzyła na nią naprawdę krytycznym okiem, musiała przyznać, że wogóle nie wydała się jej ładna.Miała za duży nos, zbyt pełne usta, zanadtowyraziste brwi, a jej niemal czarne włosy były zbytnio kędzierzawe.Mimoto, jeśli Alex znajdowała się w grupie innych osób, a tak przeważnie było, iw centrum zainteresowania, co również zwykle miało miejsce, wKlementynę wstępował szatan.Kiedy Alex rozprawiała o czymś zroziskrzonym wzrokiem i żywą gestykulacją, jej cechy zespalały się wnajbardziej oryginalną i urzekającą urodę, jaką Klementynie zdarzyło sięRS23oglądać.W takich razach miała właściwie pewność, że nigdy nie widziałaosoby równie atrakcyjnej.To było w Alex intrygujące.Zmieniała sięnieustannie jak kameleon.Miała w sobie tyle życia, entuzjazmu i energii,że Klementyna czuła się przy niej jak przekłuty balonik.Klementyna wiedziała, że zdoła opanować swoją zazdrość dla dobrapracy z techniki.Ku jej zdumieniu, jak tylko zabrały się do dzieła iwspólne pragnienie zwycięstwa skłoniło je do współpracy, zawiść osłabła.Aż pewnego dnia Klementyna roześmiała się głośno z jakiegoś dowcipuAlex i zrozumiała, że zazdrość zupełnie wygasła.Ma się rozumieć zpoczątku były wobec siebie nieufne i każda chciała być górą.W gruncierzeczy Klementyna była przekonana, że gdyby nie Megan, która odgrywałarolę rozjemcy, nigdy by się im nie powiodło.Już po kilku dniach wspólnej pracy Klementyna zrozumiała, ilezaangażowania jest w Alex.Cokolwiek robiła, dawała z siebie wszystko.Klementyna sądziła przedtem, że Alex zawdzięcza dobre stopnienadzwyczajnemu szczęściu, ale jak zobaczyła ją w akcji, zmieniła zdanie.Alex lubiła żartować, często mówiła różne rzeczy bez ogródek izachowywała się skandalicznie, ale kiedy miała coś do zrobienia, skupiałasię na tym całkowicie i nie dawała za wygraną, dopóki nie dopracowałanajdrobniejszego szczegółu.Widząc, jak bez najmniejszych wahań iwątpliwości pracuje, myśli, porusza się i śmieje, Klementyna odkryławreszcie powód swej zazdrości: Alex nie bała się.Choć wiele osóbpowiedziałoby to samo o niej, Klementyna wiedziała, że nie mają racji.Obawiała się wielu rzeczy.Tyle że nie chciała tego okazywać.Po tygodniu pracy nad labiryntem zaczęły w trójkę wracać ze szkoły.Inicjatywa wyszła od Megan, która rzuciła zdawkową uwagę, że dziękitemu lepiej by się poznały i oszczędziły jej trudu podejmowania decyzji,komu towarzyszyć w drodze ze szkoły.Jako że ani Klementyna, ani Alexnie chciały przyznać się do obaw i skrępowania, wyraziły zgodę.Początkowo szły w dużej odległości od siebie, jakby oddzielał jeniewidzialny mur nie do pokonania.Powoli jednak dystans między nimizmniejszał się, a teraz wręcz wpadały na siebie ze śmiechem.Klementyna miała z początku wrażenie, jakby ona i Alex były dwomanie pasującymi do siebie sznurami paciorków, zwisającymi po dwóchstronach Megan, ale z czasem zaczęły się do siebie dostosowywać -tryskająca energią Alex, ambitna Klementyna i Megan, która chciała tylkospokojnie i miło spędzać czas.Trudno było uwierzyć, że tak różnymosobom w ogóle udaje się znalezć wspólny język.NiewyjaśnionymRS24sposobem wyzwalały w sobie nawzajem najlepsze cechy, jak dopełniającesię kolory tęczy.Co najbardziej zdumiewające, Klementyna darzyła obiecoraz większą sympatią.Po raz pierwszy w życiu zrozumiała, co to znaczymieć przyjaciół.Powróciła w pamięci do porannej uroczystości wręczania nagród zaprace z techniki.Cała szkoła zebrała się w sali konferencyjnej podczas tejceremonii, a kiedy już było po wszystkim, wybiegły na zewnątrz iwyściskały się tak mocno, że rozbolały je ramiona.- Udało się - powiedziała Alex.- Byłam tego pewna.Oczywiście to byłmój pomysł.Megan i Klementyna roześmiały się.- Niech będzie, panno Doskonała - odparła Megan.- Ale to Klementynaprzeprowadziła większość doświadczeń, a ja wpadłam na pomysł, żebysprawdzić, czy szczury pamiętają, gdzie jest jedzenie.Napracowałyśmy sięwszystkie tak samo.- Wiem, wiem.Byłyście wspaniałe.Klementyna zapragnęła nagle powiedzieć im, jak bardzo jest imwdzięczna.Nigdy wcześniej nikomu tego nie mówiła.Właściwie szczyciłasię tym, że potrafi być sama.Ale pojawiły się one, zaczęły ją przytulać,powierzać jej swoje sekrety, prosić o wspólne powroty do domu.Czuła sięprzy nich tak komfortowo, jakby ktoś owinął ją w ciepły, puszysty kocchroniący przed zimnem.Rozmyślała o tym wszystkim, wracając ze szkoły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]