[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gertruda do tej chwili słuchała bez słowa.Teraz nagle odwróciła się i z płonącymi po-liczkami zapytała: Zabroniono panu mówić?Wilder te\ się zaczerwienił.Popatrzył na Gertrudę, pomyślał i odparł: Wiem, \e mogę paniom zaufać. Na pewno powiedziała pani Wyllys. Cokolwiek się stanie, nie zdradzimy pana. Ja się wcale nie boję o siebie.Pani mnie zle zrozumiała. O nic pana nie podejrzewamy! zawołała Gertruda. Boimy się tylko, co będzie znami.Wilder nie zdą\ył odpowiedzieć, gdy\ odezwał się potę\ny głos pierwszego oficera,który wołał do młodszego kolegi stojącego na fokmaszcie: Na tamtym statku zmieniają wachtę.Do tej pory mo\na by ich statek trzymać podkloszem i pokazywać dzieciom szkolnym, jak piękny model! Tak! odkrzyknął tamten. U nich wachta jak słońce w Grenlandii! Pół roku napokładzie, pół roku pod pokładem!Marynarze głośnym śmiechem przyjęli dowcipy oficerów.Wilder wpatrywał się w statek.Korsarza.Marynarz, który tak długo siedział samotnie,zniknął, natomiast po tej samej rei szedł inny marynarz z końcem liny w ręce.Widocznie miałzająć miejsce tamtego.Wilder nie mógł się mylić.Marynarzem przejmującym słu\bę był Fid.Alkohol musiał mu ju\ wyparować z głowy, bo na zawrotnej wysokości poruszał się pewnie,jakby szedł ulicą.Wilder nagle spochmurniał.Pani Wyllys zauwa\yła to i uznała za stosowne podjąć prze-rwaną przed chwilą rozmowę. Niepokoi się pan o nas, prawda? spytała. Tak.Obroniłbym panie kosztem własnego \ycia.Ale nie kosztem honoru. Gertrudo, pójdziemy do naszej kajuty chłodno zakończyła rozmowę pani Wyllys.Obie panie skinęły mu głowami i odeszły.Załoga zwijała liny i sprzątała pokład.Młody kapitan pogrą\ył się w zadumie.Ocknął się, gdy usłyszał plusk wiosła.Wyjrzał za burtę i zobaczył w odległości dziesię-ciu stóp od statku małą łódz rybacką.Siedział w niej jakiś mę\czyzna odwrócony plecami dostatku. Je\eli wybrałeś się, przyjacielu, na okonia zawołał Wilder to niepotrzebniekręcisz się koło statku.Wypłyń na zatokę, a złowisz okonia i niejedną smaczną rybkę! Lepiejci się to opłaci. Ju\ ja wiem, co mi się opłaci odparł rybak odwracając głowę.Wilder ujrzał chytrą gębę osobnika, który przedstawił mu się w Newport jako Bob Bunt. Jak śmiesz, nędzny oszuście, pokazywać mi się na oczy! krzyknął Wilder. Ciszej, zacny kapitanie, ciszej! uspokajał go tamten przykładając palec do ust.Mo\emy sobie pogawędzić, ale nie trzeba zaraz alarmować całej załogi.Bez świadków ła-twiej się rozmawia.Dlaczego to popadłem w niełaskę u pana kapitana? Dlaczego? To dobre.A kto cię opłacił? Zawarliśmy wprawdzie pewną umowę, ale pan zapomniał zapłacić całej nale\ności,wobec czego ja te\ się nie śpieszyłem.I sprawa przeciekła nam między palcami. Jak to? Có\ to za kłamstwa? O czym zapomniałem? Rzekomy rybak wolno wycią-gnął wędkę z wody.Na końcu zamiasthaczyka była ołowiana kulka. O czym pan zapomniał? To dobre.A druga gwinea? Miałeś ją dostać po wykonaniu zadania. Ja pracuję za gotówkę.Wykonałem pół roboty. Ty łajdaku! Nawet nie zacząłeś. Myli się pan.Połowę zrobiłem.Miałem pójść do pewnego domu na górce i jednejpani, wie pan komu, poprzestawiać meble w głowie.Otó\ wlazłem pod tę górę.To było zajedną gwineę. I powiedziałeś tej pani co innego, ni\ było umówione. Owszem.Za to nic nie dostałem.To ju\ jest tylko kwestia zapatrywań. Skończysz, łotrze, na szubienicy! Niech pan za mocno nie dmucha! Jeśli pan steruje statkiem tak jak własną głową, toładnie pan popłynie na południe! Czy naprawdę nie rozumie pan, \e staremu człowiekowitrudniej było wdrapać się na tę górę, ni\ zbujać tę starą i łatwowierną kobietę? Po przyjściu namiejsce postanowiłem od pana nic ju\ nie wziąć, a za fachową opinię zainkasować od bogatejwdowy. Aajdak! krzyknął Wilder.Zrobiło mu się ciemno w oczach. Hej, tam! zawołał. Spuścić szalupę i złapać tego rybaka! Niech krzyczy, ilechce! Mam z nim porachunki, coś mu się ode mnie nale\y.Porucznik, do którego zwrócił się Wilder, skoczył do burty, wyjrzał,, zobaczył łódkę.Nie minęła minuta i ju\ siedział z czterema marynarzami w szalupie spuszczonej na wodę.Okrą\yli rufę i ukazali się po tej stronie statku, gdzie znajdowała się łódka rybaka.Bob Bunt zrobił kilka energicznych ruchów wiosłami i zatrzymał: się w odległości ja-kichś dwudziestu są\ni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]