[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To tylko wykręt syknął Demetri. Skąd się dowiedziałeśprawdy? Sam do niej doszedłem po jakimś czasie.Ale wszystko stałosię jasne w chwili, kiedy Sofia zjawiła się w moim biurze.Pamiętasz tamten moment, Sofio? Pamiętam wizytę w twoim biurze, ale nie jestem pewna, którydokładnie moment masz na myśli. Ktoś cię śledził i próbował zabić dlatego, że wiesz coś natemat naszego prezydenta, znasz tajemnicę na tyle istotną, że przeznią mógłby stracić swój urząd.Nie chciałaś mi powiedzieć, jakweszłaś w posiadanie tej informacji.Początkowo uznałem, żechcesz się w ten sposób zabezpieczyć.Pózniej przyszło mi dogłowy, że bardziej chcesz chronić Demetriego.Aż w końcuuprzytomniłem sobie, że prawdziwa przyczyna tkwi zupełnie gdzieindziej. O czym ty gadasz? - zdziwił się Grek.Ale Jack go zignorował, rozmawiał dalej z Sofią. Przedmiotem twojej troski był ktoś inny dodał. Zgadzasię? Kto? - zapytał Demetri.- Kto jeszcze zna prawdę? Sofio,mówiłaś o tym jeszcze komuś?388Jack postanowił złagodzić nieco swój ton, lecz nadal ignorowałGreka i rozmawiał tylko z Sofią.- Co cię ostatecznie przekonało przed laty? Wynik badania DNA? Czy tylko obecność znamienia na czole? A może tosamo, co przekonało i mnie, kiedy po raz pierwszy stanęliśmyprzed sobą twarzą w twarz.On ma twoje oczy, twoje usta,prawdę powiedziawszy, jest bardzo do ciebie podobny.Demetri dziwnie przygryzł wargi i tylko gapił się na niego wbezgranicznym zdumieniu.- Czy to ma jakieś znaczenie? - zapytała Sofia.- Nie - odparł Jack.- Naprawdę liczy się tylko to, co zrobiłaś,kiedy poznałaś prawdę.Demetri postanowił ją wykorzystać, żebysię szybko wzbogacić.Ty wybrałaś zupełnie inną drogę.Zareagowałaś w sposób jedyny do przyjęcia dla matki.Oczywiściedla matki, która niespodziewanie odkrywa, że dziecko, jakie wydałana świat, jest.- Synem gwałcicieli! syknął Demetri.Wyraznie było słychać, że na drugim końcu linii Sofia zaczęłaszlochać.- Wybacz mi, Demetri wycedziła przez łzy.- Przecież to nie twoja wina.Zostałaś zgwałcona.- Ty mu powiedz, Jack szepnęła.- Chyba już nie muszę.Ona zdążyła już dać ci to do zro-zumienia, Demetri.Nie było żadnego gwałtu.- Więc dlaczego twierdziłaś, że cię zgwałcili?- Jeszcze nie rozumiesz? - odezwała się Sofia nieco roz-drażnionym tonem, mimo że głos jej się łamał.- Zepchnęli cię zdachu budynku za to, że wykradałeś im po pięćdziesiąt dolarówtygodniowo.Myślisz, że chciałabym wychowywać syna w takimśrodowisku i takim otoczeniu? Powiedziałam ci, że mnie zgwałcili,żeby mojemu dziecku zapewnić lepszy start życiowy, żebyś zgodziłsię bez sprzeciwu oddać je do adopcji.Byłam wtedy w głębokiejdepresji, ciężarna,389doglądająca ciebie w szpitalu.Kto wie, czy w innych warunkachpodjęłabym taką samą decyzję? Wtedy jednak się nie wahałam.Przykro mi.Lecz wcale tego nie żałuję.Tylko sam popatrz, nakogo wyrósł.Demetri cofnął się o krok, w niedowierzaniu mamrocząc podnosem: Czyli szantażowałem własnego syna?.Jack odniósł wrażenie, że Grek nagle zaczyna tonąć.Trzebabyło pomóc mu stanąć z powrotem na nogi. Nie wiedziałeś przecież, że to twój syn rzekł. Ale sprzedałem jego tajemnicę.Zrobiłem z niego marionetkęw rękach wielkiego Josepha Dinitalii.Zdradziłem temuprzeklętemu bandziorowi, że on urodził się na Cyprze.Zdajeszsobie sprawę, Swyteck, co to oznacza? Jesteś prawnikiem, więcchyba rozumiesz.Jack nie odpowiedział. No, powiedz im! - wrzasnął po chwili Grek, wskazując rękąkamerę. Powiedz tym wszystkim durniom, którzy nas terazoglądają, co to oznacza, że prezydent Stanów Zjednoczonychurodził się na Cyprze. Nie może być prezydentem odparł Jack.- Nie jestobywatelem urodzonym w tym kraju. Mój syn - wyjęczał Demetri z pobladłą twarzą. Odebrałemtak wielki zaszczyt własnemu synowi.To nie może być prawdą. To już koniec, Demetri - dodał cicho Swyteck. On nie może być moim synem. Jest odezwała się Sofia. Przykro mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]