[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było dnia,by w jakiś sposób nie znęcał się nad Ruti.Cztery siostry rozmawiały o tych sprawach w ukryciu czerwone-go namiotu, do którego zawsze wchodziły dzień wcześniej ni\ innemieszkanki obozu.Być mo\e ich pierwsze wspólne lata, kiedy tobyły jedynymi kobietami w obozie, wytworzyły w ich ciałach na-wyk, który przywoływał strumień krwi na kilka godzin przed87słu\ebnicami.Albo mo\e była to zwyczajnie potrzeba ich serc, abyspędzić dzień we własnym towarzystwie.W ka\dym razie słu\eb-nice nie narzekały, a zresztą nie uchodziło, by coś mówiły.Poza tym\ony Jakuba zawsze witały je łakociami, kiedy tamte przychodziłycelebrować nadejście nowego księ\yca i spoczywać na słomie.Ruti nic nie mówiła, ale czyniła im wymówki swymi podbitymioczyma i sińcami.Ruti, która nie była starsza od Lei, na ich tle wy-dawała się nadzwyczaj wynędzniała.Dopóki rodziła synów, Labantraktował ją dobrze - ten kozioł o twardych pięściach kupował nawetbransolety, by mogła zdobić swe nadgarstki i kostki.Kiedy jednakprzestała rodzić, zaczął ją bić i obrzucać wyzwiskami tak pa-skudnymi, \e moje matki za nic nie chciały ich powtórzyć na móju\ytek.Ramiona Ruti obwisły z rozpaczy, a kilka jej zębów połama-ło się od siły ciosów Labanowych pięści.Mimo to wcią\ wykorzy-stywał jej ciało do zaspokojenia własnej przyjemności, na myśl oczym moje matki a\ się wzdrygały.śony Jakuba współczuły tamtej, ale nie przyjęły jej do swegokręgu.Ruti była matką rywali ich synów, a więc ich wrogiem.Nie-wolnice widziały, \e siostry trzymają się z dala od tamtej, i brałyprzykład.Nawet synowie Ruti naśmiewali się z niej i traktowali jąjak psa.Tak więc osamotniona trzymała się na uboczu.Po czasiestała się takim złachmanionym kłębkiem nieszczęść, \e ju\ nikt jejnie dostrzegał.Kiedy przyszła do Racheli, rozpaczliwie szukającpomocy, wyglądała bardziej jak duch ni\ kobieta.- Błagam cię, o pani.Daj mi ziół, abym mogła pozbyć się dziec-ka, które noszę w sobie - wyszeptała lodowatym, beznamiętnym88sykiem.- Ju\ raczej wolałabym umrzeć, ni\ ofiarować mu jeszczejednego syna, a jeśli będzie to dziewczynka, utopię ją, nim dorośnie,by znosić cierpienia z jego rąk.Dopomó\ mi przez wzgląd na synówtwego mę\a - błagała Ruti, głosem jakby zza grobu.- Bo ja wiem, \enie zrobisz tego dla mnie.Nienawidzisz mnie, wszystkie mnie nie-nawidzicie.Rachela przekazała siostrom słowa Ruti; wysłuchały ich w mil-czeniu i zdjął je wstyd.- Potrafisz to zrobić? - spytała Lea.Rachela machnęła ręką, odrzucając pytanie jako niegodne zasta-nowienia.Nie była to trudna sprawa, tym bardziej \e Ruti była do-piero w pierwszym miesiącu.Oczy Bilhy płonęły.- Nie jesteśmy lepsze od niego, pozwalając jej cierpieć w poje-dynkę, nie dając \adnej pociechy, nie udzielając wsparcia.Zilpa zwróciła się wtedy do Racheli, pytając:- Kiedy to zrobisz?- Musimy zaczekać na następny nowy księ\yc i przyjściewszystkich kobiet - odparła Rachela.- Laban jest zbyt głupi, abycokolwiek podejrzewać.Moim zdaniem nawet najsubtelniejsza po-śród nich nie zdaje sobie sprawy z tego, co my wiemy i robimy mię-dzy sobą, ale lepiej uwa\ać.Z pozoru siostry nie zmieniły sposobu, w jaki traktowały Ruti.Nie odzywały się do niej ani nie okazywały jej specjalnej dobroci.Ale nocą, kiedy Laban ju\ chrapał, jedna z czterech odszukiwała ją,tuliła na jej brudnym kocu w zakamarku namiotu i karmiła rosołemalbo chlebem z miodem.Zilpa traktowała cierpienie Ruti jak własne.Nie mogła znieść pustki w oczach tamtej ani te\ rozpaczy, która89unosiła się wokół niej niczym mgła ze świata zmarłych.Nabrałazwyczaju odwiedzania jej ka\dej nocy i szeptania słów zachęty douszu Ruti, ale ona tylko tam le\ała, głucha na wszelkie nadzieje.W końcu ubyło księ\yca i wszystkie kobiety weszły do czerwo-nego namiotu.Lea stanęła przed niewolnicami i skłamała z czystymsercem:- Ruti zachorzała.Jej krew się opóznia, brzuch ma gorący i oba-wiamy się, \e tej nocy poroni.Rachela zrobi, co w jej mocy, postarasię ziołami i zaklęciami uratować dziecko.Pozwólcie, \e zajmiemysię naszą siostrą Ruti.Ju\ po kilku chwilach jednak stało się oczywiste dla większości,\e zabiegi Racheli nie mają na celu ratowania dziecka, lecz pozbyciesię go.Przyglądały się, z drugiego krańca czerwonego namiotu, nietykając ni wina, ni placków, gdy Rachela sporządzała ziołowy od-war, który Ruti wypiła potem w milczeniu.Le\ała nieruchomo, z zamkniętymi oczami.Zilpa mruczała imio-na Anat uzdrowicielki i pradawnej Guli, która wspomaga rodzącekobiety, a Rachela tymczasem szeptała słowa pochwał dla Ruti,której odwaga objawiała się, w miarę jak upływała ta noc.Kiedy zioła zaczęły działać, powodując straszliwe, rozdzierająceskurcze, Ruti nie wydała z siebie \adnego dzwięku.A kiedy popły-nęła krew, czarna i pełna skrzepów, Ruti nawet nie rozchyliła warg.Mijały godziny, krew lała się ciurkiem, a ona wcią\ milczała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]