[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jankes zakichany.- Czuła się głupia, znękana i bezgranicznieupokorzona.Niemal wyskoczyła ze swojej spoconej skóry, kiedy Win objął ją zaramiona.- Belle, niech pani nie płacze.Nie miałem pojęcia, że tak ciężko pani pracuje, bypomagać rodzinie.Belle przygarbiła się, skuliła i złościła się dalej, chociaż bardzo chciała przestać.- Oczywiście, że pan nie wiedział.Przekonany pan był, że tylko tacy ludzie jakKate starają się o poprawę sytuacji materialnej, prawda? Przez to, że jestem dobrzeAnula & ponaousladansc wychowana i cenię sobie zasady przyzwoitości, nigdy panu przez myśl nie przeszło, żemogę wykorzystywać swoje życie w wartościowy sposób.O, nie! Nie ja! %7łebyzasłużyć sobie na pana szacunek, trzeba nosić skandaliczne stroje i wyginać się w tańcuprzed całą kupą obcych ludzi.- Własnym uszom nie wierzyła, że powiedziała cośtakiego.- Belle, proszę.- Och, niech mi pan da spokój! - I całkowicie na przekór własnym słowomodwróciła się i objęła ramionami Wina, który natychmiast wykorzystał sytuację iprzycisnął ją mocno do piersi.- Wszystko będzie w porządku, kochanie.Dopiero kiedy słowo  kochanie" dotarło do głowy Belle poprzez włosy, o któreWin delikatnie się ocierał, zdała so- bie sprawę, co zrobiła.Usiłowała się odsunąć, alemocno ją trzymał.- Niech się pani uspokoi, Belle - błagał łagodnie.- Tak mi przykro, że rodzinapani nie docenia.- Nikt mnie nie docenia! - pojękiwała Belle.Przerażona była własnym żałosnymi skamlącym tonem.Ale to, co mówiła, brzmiało prawdziwie, a samo wypowiedzenietych słów przyniosło jej ulgę.- Ja panią doceniam.- Ha! Pan mnie nienawidzi.- Wcale pani nie nienawidzę.- Poczuła, że Win głęboko zaczerpnął powietrza.-Wcale.- Pan u.uważa mnie za mizdrzącą się Rowenę, bo nie ubieram się jakulicznica!- Co? - Zabrzmiało to tak, jakby Win był szczerze zdumiony.Belle uprzytomniła sobie, że właśnie wyraziła się paskudnie o Kate, i uznała, żegodna jest pogardy.A ponieważ już wcześniej bardzo skutecznie traciła resztkisympatii do siebie, ta dodatkowa porcja pogardy przechyliła szalę.Znienawidziła się zaAnula & ponaousladansc to, że jest takim podłym, ograniczonym zadufkiem i że tak wielką przyjemność(chociaż przegrzaną i zapoconą) sprawia jej uścisk ramion Wina Ashera.Wtuliła twarz w wygodne zagłębienie pod ramieniem Wina, zadowolona, żezdjął marynarkę, ponieważ w ten sposób lepiej czuła jego zapach.Podkreślała tenzapach dodatkowo nutka aromatycznego płynu do włosów i Belle żałowała, że niemoże upajać się nim przez resztę wieczoru i jutro, i jeszcze przez kilka miesięcy,chociaż nie była pewna, czy nawet wtedy miałaby dosyć.- Miał pan przez cały czas rację co do mnie - powiedziała, starając się podjąćdecyzję, czy bardziej chce umrzeć, czy trwać tak przez całą wieczność.- Jestemokropna.Jestem krytyczna i paskudna.I złośliwa.- Usiłowała wymyślić jeszcze jakieśnegatywne określenia, ale umysł odmówił jej posłuszeństwa.- Nigdy nic takiego nie mówiłem.- Ale myślał pan.- Wcale nie.- Uważa mnie pan za głupiutką ślicznotkę z Georgii, która wszystko mawszystkim za złe.- No.Belle uczepiła się tego wahania i niemiłosiernie zaczęła się obwiniać.- Widzi pan? Mam rację.Nienawidzi mnie pan.- Wcale pani nie nienawidzę!Win głęboko zaczerpnął tchu i Belle znowu poczuła, jak rozszerza się jego pierś.Miała ochotę wdrapać mu się na kolana i zwinąć się tam w kłębuszek jak jakiś tłustydomowy kot.Ależ się z niej zrobiła skandaliczna bezwstydnica! Północ siałaspustoszenie we wpojonych jej zasadach przyzwoitości.Matka miała całkowitą rację.- Och! - wykrzyknęła, kiedy uderzyła ją boleśnie ta upokarzająca prawda.- Onama rację!- Co się, u diabła!, dzieje w tej pani ślicznej główce, Belle? - zapytał Winumiarkowanie sfrustrowanym tonem.- Kto ma rację? I wcale pani nie nienawidzę!Belle jakoś w końcu znalazła moralne i fizyczne siły, by wyrwać się z jegoAnula & ponaousladansc uścisku.Ależ zrobiła z siebie skończoną idiotkę.Jak oparzona przeniosła się na drugikoniec ławy, rozpaczliwie ściskając chusteczkę i równie rozpaczliwie starając sięodzyskać poczucie moralnej wartości.- Przepraszam pana, panie Asher - powiedziała.- Win - poprawił ją Win.- Win - powtórzyła Belle i się zarumieniła.Win posuwistym ruchem przysunął się do niej.Belle zerwała się z ławy.Wystarczająco się już wygłupiła jak na jeden dzień.Niestety, list od matki został naławie.Win wziął go do ręki.Belle usiłowała mu wyrwać kartkę, ale podniósł ją takWysoko, że nie mogła dosięgnąć.- Pani matka musi być gorsza od mojej ciotki Theo, jeżeli wywołała w pani takąreakcję.- %7łeby się pan nie ośmielił czytać tego listu! - Belle ponownie sięgnęła popapier, ale Win znowu się przed nią uchylił, również zerwał się z ławy i tanecznymkrokiem odsunął się, po drodze czytając list.- O rany, ona rzeczywiście się na nas, Jankesów, uwzięła, prawda? Można bypomyśleć, że każdy z nas osobiście podpalał tę stodołę.- Niech pan przestanie! - Belle uświadomiła sobie ze zgrozą, że zaczynawrzeszczeć.- To moja prywatna korespondencja!- Akurat - powiedział Win, uśmiechając się jak kot z Cheshire w  Alicji wkrainie czarów".- To pani zaczęła mi o nim opowiadać.Ja tylko posunąłem się o krokdalej.- Oooooch! - Rozumiejąc, że nic jej już nie uratuje i że Win Asher przeczyta listniezależnie od tego, czy będzie mu broniła, czy nie, Belle opadła na kłodę na podium iwtuliła brodę w dłonie.Pewnie na nic innego nie zasługuje po tym, jak pozwoliła musię tak ze sobą spoufalić.Czuła się przygnębiona, że dopuściła do tego, by wyprana z kultury Północpodkopała jej południową moralność i standardy.A dokładnie coś takiego jej sięprzydarzyło.Dopóki mieszkała w Georgii, nigdy w życiu nie dopuściłaby, żeby jakiśAnula & ponaousladansc mężczyzna ją objął.Poza ojcem i krewniakami, ale to całkowicie inna sprawa.- O Boże - pojękiwała, wpatrując się w noski swoich małych, białychtrzewiczków, które wyglądały spod spódnicy.Na dodatek to ona go pierwsza objęła,czyż nie? A wszystko zaczęło się od gorsetu.Bez namysłu się go pozbyła.To prawda,że w pierwszej chwili czuła się nieswojo, ale zaraz jej to minęło.Potem staczała się już szybko.Może powinna zrezygnować z pracy i wrócić dodomu.Całe jej wnętrze gwałtownie zaprotestowało.- A niech mnie diabli, jeżeli coś takiego zrobię - wymamrotała do trzewiczków inatychmiast aż się skuliła: wypowiedziała na głos przekleństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed