[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej gawrze, z dala od wszelkich dźwięków, nie licząc pohukiwania sowy czytrzasku płomieni, trudno jej było zebrać myśli.Czekając, aż nastanie nowy dzień, powiedziałasobie, że to nagromadzenie nieszczęść musi wynikać z jakiegoś przeznaczenia albo byćostrzeżeniem, jakimś znakiem od Boga.Zastanawiała się, który z jej grzechów mógł być tegoprzyczyną, i w końcu uznała, że być może wszystko jest karą za jej kłamstwa.Przypomniała sobie, jak wmówiła Kornemu, że hrabia będzie na jej egzaminie,oszukała Hoosa, mówiąc, że pracuje jako czeladnik pergamenariusa, zamiast przyznać się, żejest tylko zwykłym uczniem.I podobnie postąpiła z Altharem, zapewniając go, iż uciekaprzed narzuconym wbrew jej woli małżeństwem, podczas gdy naprawdę uciekała jedynieprzed konsekwencjami własnego zachowania.Zastanawiała się, czy pergamenarius nie miał racji.Czy naprawdę kobieta nie jestbulionem, w którym bulgoczą plugawe kłamstwa.Czy naprawdę już od chwili narodzin niejest istotą zepsutą, zdaną na łaskę Wszechmocnego.Setki razy nie zgadzała się z tymi, którzytwierdzili, że córki Ewy są kwintesencją wszelkich przywar: są słabe, porywcze, mają podwpływem menstruacji zmienny charakter i przejawiają skłonność do rozpusty.A jednak wtej chwili zaczynała powątpiewać we własne przekonania.Zastanawiała się, czy jej kłamstwa nie były owocem diabelskich podszeptów? Czy tonie on podstępem uwiódł pierwszą niewiastę? A w takim wypadku, czy ta diabelska dłoń niekierowała nienawiścią Kornego do tego stopnia, że buchnęła ogniem?Ale kogo usiłowała oszukać? Choć było to bardzo bolesne, nie mogła zaprzeczyć, żestała się tym, kim się stała.I co uczyni, gdy Hoos się obudzi? Powie mu, że pomyliłasztylety? Że w ciemnościach nie mogła znaleźć zwykłego skramasaksu, który Hoos jejproponował?Każde kłamstwo pociągało za sobą kolejne, coraz większe.Płakała niepocieszona, ale gdy wylała już wszystkie łzy, obiecała sobie, że odtądbędzie mówić tylko prawdę.Obiecała to w imię swojego ojca.Choć on nie zdoła tegozobaczyć, tym razem go nie zawiedzie.ROZDZIAŁ 8Gdy pierwsze promienie zaczęły sączyć się przez otwór w sklepieniu, Theresa uznała,że czas wstawać.Zdziwiło ją, że Althar i Leonora nadal śpią, choć wkrótce pojęła, że tomiejsce żyje własnym rytmem.Wzięła płaszcz, którym się okrywała, i zbliżyła się doposłania Hoosa.Miał głęboki oddech, i to ją uspokoiło.Było zimno, więc podeszła dopaleniska, poruszyła tlący się żar i ostrożnie wznieciła ogień.Hałas obudził Althara, któryprzeciągnął się, puszczając skandalicznie głośno wiatry.Z na wpół otwartymi oczami czuleobjął Leonorę.- Mmmm.Już jesteś na nogach? - mruknął do Theresy, drapiąc się w krocze.- Jeślipotrzebna ci woda, to jak pójdziesz ścieżką pod górę, trafisz na strumień.Theresa podziękowała.Opatuliła się, przeszła nad źrebakiem, który podobnie jak innezwierzęta spał w gawrze, i wyszła na zewnątrz przez małe drzwiczki broniące dostępu dośrodka.Szatan zaszczekał, po czym ruszył za nią, merdając ogonem.Theresa poczuła, żetemperatura rzeczywiście spadła, tak jak przewidziała Leonora.Owinęła się szczelniejpłaszczem i rozejrzała po okolicy.Naprzeciw wejścia stał pusty wóz rozładowany zapewne przez Althara.Kawałek dalejodkryła obsadzoną głogiem zagrodę, która sprawiała wrażenie niedawno opustoszałej.Wszędzie walały się kawałki drew pomieszane z połamanymi deskami, zużytymi klinami,pniakami najróżniejszych rozmiarów, stosy wiórów i różnych młotków, tworząc dziwaczneśmietnisko.Nigdzie natomiast nie dostrzegła żadnego warzywniaka ani niczego, co by goprzypominało.Kiedy poszła się umyć, odkryła, że ma krwawienie.Była zła, że Szatan kręci jej siępod nogami i ją obwąchuje, więc go pogoniła.Upływ krwi był spory, zatem wpierwporządnie się podmyła, a potem podłożyła sobie złożoną szmatkę, którą zawsze nosiła przysobie na wypadek takiej sytuacji.Potem przeżegnała się i pobiegła do gawry.Altharwyprowadził już zwierzęta, a Leonora zajmowała się Hoosem Larssonem.- Jak się czuje? - spytała Theresa.- Równo już oddycha i jest spokojny.Podgrzewam wodę, aby go umyć.Chodź.Pomożesz mi.Theresa usłuchała.Zdjęła kociołek z ognia i przyniosła mydło z gotowanego tłuszczu.Zarumieniła się, widząc, że Leonora rozbiera Hoosa.- Nie stój tu jak wryta, tylko ściągaj mu spodnie - rozkazała.Theresa pociągnęła zanogawki, odsłaniając dopasowane lniane kalesony.Odwróciła wzrok, widząc, że tę częśćgarderoby Leonora również zdejmuje.- No, podaj mi mydło i pospiesz się, bo jeszcze nam tu zamarznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed