[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jednej chwili nasze twarze zalał strumień palącego aerozolu.Gaz nie oszczędził samej Claire, która w panice zaczęła z krzykiemwymachiwać rękami.Padłam na ziemię, kaszląc jak gruzlik, a łzy jakgrochy ciekły mi z oczu.Piekło mnie bardziej niż minetka Drew poskrzydełkach z piri-piri.Miałam wrażenie, że oczy zachodzą mi krwią,i za żadne skarby nie mogłam przestać kaszleć.W pandemonium wrzasków, charkotów i płaczu namacałam wtylnej kieszeni telefon komórkowy, wyciągnęłam go i nacisnęłamprzycisk wybierania głosowego, bo przez zapuchnięte oczy kompletnienic nie widziałam. ZADZWOC DO DREW! NIE, KURWA, ZADZWOC POKARETK!Czy powiedziałaś: zadzwoń do Claire ? NIE! CLAIRE JEST TUTAJ, KRETYNIE!POWIEDZIAAAM: POACZ MNIE Z DREW, CO ZA ZMIE!Czy powiedziałaś: przeglądaj sieć ? I TO MA BY INTELIGENTNY ASYSTENT?! WYPCHAJSI, KOLEZ!Czy powiedziałaś: wyślij wiadomość ? NIE, DUPKU! ZOSTAAYZMY ZAATAKOWANE IUMIERAMY! ALBO ZARAZ, TAK! TAK, WYZLIJ DO DREWWIADOMOZ, PODYKTOWA CI J? MA ZCIGN POLICJ.I JESZCZE KARETK.I WZI KAJDANKI!Wysyłam wiadomość do: doktor Madison.Cisnęłam telefon na bok i zwinęłam się na trawie w pozycjiembrionalnej, nie zwróciwszy większej uwagi na to, że wysłałam bliżejnieokreślonej treści wiadomość do nowej mediator rodzinnej, z którąchciałam się umówić na spotkanie wraz z Drew.Dałam jej do niegonumer, więc może ona wyśle mu wiadomość albo do niego zadzwoni?Nadal zewsząd dobiegało mnie pokasływanie, a gdy udało mi sięotworzyć szparki oczu na tyle, by cokolwiek widzieć, wszyscygremialnie płakali.Po mojej twarzy też płynęły łzy, ale nawet przez ichmgłę dostrzegłam, że Liz trzyma Claire za szyję, a mój prześladowcastoi na czterech i wymiotuje pod krzakiem. RANY BOSKIE, MOJE OCZY! płakał facet.W tej samej chwili uświadomiłam sobie, kim jest mój cień.Kilkalat temu krzyknął dokładnie tak samo na widok stojącego na rękachprzy ścianie obok kanapy Drew i mnie, robiącej mu w tej pozycji loda.Z półprzymkniętymi powiekami dzwignęłam się na kolana i,pomagając sobie rękoma, podpełzłam do osobnika, który nadal ciężkodyszał w zaroślach. Tato? To ty? spytałam. To jest absolutna hańba! Główka nie pracuje, kretynie? Dałeśsię obezwładnić bandzie cherlawych ślicznotek?! Masz naprawdę ostroprzesrane! mamrotał do siebie w przerwach między kaszlnięciami askurczami żołądka.Tak, to był mój teść.W takiej chwili nie będę go osądzać, niechsobie nawet rzuca tekstami niczym z filmu Full Metal Jacket.Ale jaktylko wróci mi czucie w twarzy i będę cokolwiek widziała, zamierzamwyciągnąć z niego informacje na temat tego całego zamieszania. RAZ, DWA, TRZY, CZTERY, MASZERUJ OFICERY! Chyba z tym jeszcze trochę poczekam, bo zdaje się, że gaz rzuciłmu się na mózg.Bardziej niż dziewczętom. JASNA DUPA, LIZ! Puścisz wreszcie moje włosy? To byłwypadek! krzyczała Claire za moimi plecami. I dobrzesłyszałam, jak wyzywałaś mnie od głupich dziwek.Może guzik widzę,ale na słuch mi nie padło! To bardzo dobrze, bo jesteś głupią dziwką! Od dziś śpij zotwartymi oczami.Gdy tylko odzyskam wzrok, zadzgam cię tępymnożem zagroziła Liz z zaciśniętymi powiekami, próbującnieporadnie dopaść Claire, której udało się wyrwać z jej uścisku, paśćna ziemię i odpełznąć na bezpieczną odległość.No dobrze.Chyba wszyscy nawdychali się trochę za dużo tegoświństwa. 11.Kochaj penisa, przytul swe łono %7łE CO ZROBIAEZ?!Aż się skrzywiłem na skrzek, jaki wydała z siebie Jenny, gdyzdjęła mokry ręcznik z głowy i spróbowała skupić na mnie wzrok.Mimo wszystko nie mogłem nie zachichotać na jej widok.Wyglądała tak, jakby ktoś zrobił jej malinki dookoła oczu.Były taknapuchnięte i czerwone, że nie sposób było na nią patrzeć. Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię!Cholera.Naprawdę było mi przykro z powodu tego gazu.Wyglądałaupiornie i pewnie czuła się podobnie.Kiedy zadzwoniła do mnie jakaś kobieta, która przedstawiła sięjako doktor Madison i powiedziała, że otrzymała od mojej żonywiadomość treści: Naciągnąć policję.Pieszczę karetkę, liżąc kajdankibyłem nieco zagubiony, ale jednocześnie zaintrygowany.Mogłemjeszcze wiele nie wiedzieć o perwersjach swojej żony.Od razuzadzwoniłem do Jenny, ale w tle usłyszałem tylko jakieś krzyki, płacz icoś o wypływających oczach.Na miejscu zastałem swojego ojcazwiniętego w pozycji embrionalnej na parkingu, dokąd odpełzł oddziewcząt najdalej, jak tylko zdołał.Kazał mi obiecać, że będępilnował Liz, by nie zbliżała się do niego na pięć metrów, bo zagroziła,że wydłubie mu oczy sprzączką od paska, i był przekonany, żerzeczywiście to zrobi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]