[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałam, że wyglądam dobrze.Mimo to niepokoiłam się i nie mogłam prze-stać myśleć o wieczorze sprzed lat, kiedy tańczyłam z Burlem Wintersonem.Późniejtakże spotykałam go na balach, ale wtedy już towarzyszyłam jego bratu i Burl nigdy nie poprosił mnie do tańca więcej niż raz.Tak jakby robił to z obowiązku, a nie dlaprzyjemności.Przyjechał po mnie o ósmej.Czekał w holu przy schodach i patrzył, jak schodzę.W jego oczach był zachwyt, którego nigdy wcześniej nie okazywał.Pewnie ze wzglę-du na Linasa.Kiedy byłam na ostatnim stopniu, podał mi ramię.Jego stalowe musku-ły dodały mi pewności siebie, jakiej nigdy nie czułam przy jego bracie.Wtedy jawspierałam, teraz byłam otaczana opieką.- Dzisiaj dzień świętego Walentego - powiedział cicho.- Tak.- To było sześć lat temu.- Tak.Zadziwiające, jak wiele może się wydarzyć w ciągu sześciu lat.Każde znas się zmieniło - dodałam pośpiesznie, bojąc się, by nie zaproponował, żebyśmyjeszcze raz zaczęli od początku.Na szczęście nic takiego nie zrobił.- To prawda - przyznał.- Pod wieloma względami.Ale upływ czasu może teżpotwierdzić trafność pierwszego wrażenia.W moich oczach macierzyństwo dodałoR Spani uroku, czyniąc panią jeszcze piękniejszą.- Powinnam chyba podziękować za taki komplement.- Też tak myślę - odparł trochę zbyt szybko.- Chciałbym wiedzieć, jakie po-dziękowanie ma pani na myśli.- Jeśli da mi pan chwilę, zastanowię się nad czymś odpowiednio doniosłym -odparłam, bo Winterson zbyt dosłownie interpretował moje cyniczne uwagi.- Gdzieś tu powinny być moje chodaki - powiedziałam, rozglądając się dookoła.- Nie mogę iść w pantoflach po takim błocie.- Nie potrzebuje pani chodaków.Przed domem czekają ludzie z lektyką, zaniosąpanią na bal.- Winterson zarzucił mi na ramiona czarną aksamitną pelerynę, a bli-skość jego rąk sprawiła, że serce podeszło mi do gardła.- Dziękuję, że pan o tym pomyślał - odparłam.Jeśli macierzyństwo miało pozytywny wpływ na zmianę mojego wyglądu, to oj-costwo sprawiło, że jego ciało było jeszcze bliższe ideału niż przedtem.Postanowi-łam, że w towarzystwie tak zabójczo atrakcyjnego mężczyzny będę się świetnie bawići nie zepsuję sobie wieczoru głupimi sprzeczkami.Wiele razy widywałam go w stroju wieczorowym.Dziś miał świetnie jak zaw-sze uszyty surdut i białe spodnie do kolan, które ładnie podkreślały muskularne uda.Śnieżnobiały fular kontrastował ze zdrową cerą.Zauważyłam, że przyciął włosy, choćciągle jeszcze były zbyt długie.Patrząc na nie, marzyłam, by zanurzyć w nich palce.- Kazałbym im wejść do środka, ale nie chciałem, by nanieśli błota.Wziął mnie na ręce, zniósł po schodach i usadził na poduszkach w lektyce.Ko-łysana rytmem kroków tragarzy, dotarłam cztery domy dalej.Schody prowadzące doAssembly Rooms mieniły się sukniami we wszystkich kolorach tęczy, a ze środka do-biegały dźwięki muzyki.Wszędzie wokół słychać było podniecone piski i śmiechy.Bal budził nadziejena nowy romans lub flirt, czy też na potwierdzenie czyichś uczuć.Można było oglą-dać innych i samemu być oglądanym.Ja też nie pozostałam obojętna na tę atmosferę.Bardzo szybko wypatrzyłam najładniejsze suknie.Kilka z nich sama zaprojektowa-R Słam.Niektóre zyskały dzięki urokowi noszących je smukłych dam, inne nieco zepsułyźle dobrane dodatki.Kolory sukien mieszały się z czernią i bielą męskich strojów.Przyglądałam się przeróżnym fryzurom i nakryciom głowy.Czasem dostrzegłamkostkę w jedwabnej pończosze, czasem dekolt tak głęboki, że zaledwie milimetrydzieliły go od nieprzyzwoitości.I to wszystko w czasie, gdy razem z innymi powoliwchodziliśmy po schodach, by przy wejściu oddać płaszcze do przechowalni.- Lady Osmotherly, cieszę się, widząc panią w tak dobrym zdrowiu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]