[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdrada polega na czymÅ› innym, jak zawsze jest to zrezygnowanie zcentrum, zainstalowanie siÄ™ na peryferiach, cudowna radość z poczucia braterstwa zludzmi zaangażowanymi w podobnych dziaÅ‚aniach; i tam, gdzie inny typ czÅ‚owiekamiaÅ‚ szansÄ™ stania siÄ™ bohaterem, Oliveira czuÅ‚ siÄ™ skazany na granie komedii.Wtakim wypadku lepiej już grzeszyć przez omisjÄ™ niż przez komisjÄ™.Być aktoremoznacza nie siedzieć na widowni, podczas gdy on czuÅ‚ siÄ™ stworzony na widzaoglÄ…dajÄ…cego z pierwszego rzÄ™du. Niestety - ganiÅ‚ siÄ™ Oliveira - równoczeÅ›nie chcÄ™być oglÄ…dajÄ…cym i aktorem; w tym caÅ‚y dramat.HoglÄ…dajÄ…cy haktor.Ta historia chyba nie hobejdzie siÄ™ bez hanalizy.Obecnieniektóre obrazy, niektóre kobiety, niektóre wiersze dawaÅ‚y mu nadziejÄ™, że kiedyÅ›osiÄ…gnie strefÄ™, w której bÄ™dzie mógÅ‚ przyjąć siebie samego z mniejszymobrzydzeniem i mniejszÄ… nieufnoÅ›ciÄ… niż teraz.KorzyÅ›ciÄ… nie do pogardzenia byÅ‚aokoliczność, że jego najwiÄ™ksze wady w koÅ„cu mogÅ‚y stać siÄ™ użyteczne w tym, comoże jeszcze nie bÄ™dzie drogÄ…, lecz już przystankiem, nieodzownym przedwyruszeniem w jakÄ…kolwiek drogÄ™.Moja siÅ‚a tkwi w mojej sÅ‚aboÅ›ci - myÅ›laÅ‚ Oliveira.-Ważne decyzje zawsze byÅ‚y jedynie zamaskowanÄ… ucieczkÄ….PrzeważajÄ…ca część jegoimprez (jego himprez) koÅ„czyÅ‚a siÄ™ not with a bang but a whimper95; wszelkiezerwania, bezpowrotne bangi i dramatyczne finaÅ‚y byÅ‚y ugryzieniami osaczonegoszczura,.niczym wiÄ™cej.Zwiat innych ludzi wirowaÅ‚ uroczyÅ›cie, rozpÅ‚ywajÄ…c siÄ™ w czasie i w przestrzeni,i w sposobie bycia, bez wybuchów, po prostu ze zmÄ™czenia - podobnie jak finaÅ‚ymiÅ‚osnych przygód Oliveiry - lub przez stopniowe wycofywanie siÄ™ jak wtedy, gdyczÅ‚owiek zaczyna coraz rzadziej odwiedzać przyjaciół, coraz rzadziej czytać wierszejakiegoÅ› poety, coraz rzadziej bywać w kawiarni, delikatniej odmierzajÄ…c dawkinicoÅ›ci, aby nie zrobić sobie krzywdy. Co tu mówić, na mnie nawet mucha nie siÄ…dzie - myÅ›laÅ‚ Oliveira.- Mnie niespadnie cegÅ‚a na Å‚eb.Wobec tego czymże byÅ‚ ten niepokój, jeżeli nie zastarzaÅ‚ympociÄ…giem do sprzecznoÅ›ci, tÄ™sknotÄ… do powoÅ‚ania lub dziaÅ‚ania? Analiza niepokoju95Not with a bang.(ang.) - nie z hukiem, a ze skomleniem.zwykle wskazywaÅ‚a na jakieÅ› przesuniÄ™cie, oddalenie od centrum jakiegoÅ› porzÄ…dku,którego nie umiaÅ‚ okreÅ›lić.CzuÅ‚ siÄ™ spektatorem poza spektaklem, tak jakby siedziaÅ‚ wteatrze z zawiÄ…zanymi oczami.Czasami docieraÅ‚o do niego wtórne znaczenie jakiegoÅ›sÅ‚owa, jakiejÅ› muzyki, napeÅ‚niajÄ…c go niepokojem, bo przez nie odgadywaÅ‚ wtedy ipierwotne znaczenie.W takich chwilach czuÅ‚ siÄ™ bliższy centrum niż wielu ludziżyjÄ…cych w przekonaniu, że sÄ… osiÄ… koÅ‚a, lecz jego bliskość byÅ‚a bezużyteczna, momenttantalowy nie osiÄ…gajÄ…cy nawet rangi mÄ™czarni.KiedyÅ› wierzyÅ‚ w miÅ‚ość jako wewzbogacenie, jako w ekstensyfikacjÄ™ potÄ™g rozjemczych.Pewnego dnia zrozumiaÅ‚, żemiÅ‚oÅ›ci jego byÅ‚y nieczyste dlatego wÅ‚aÅ›nie, że zakÅ‚adaÅ‚y tÄ™ nadziejÄ™, podczas gdyprawdziwy kochanek kocha dla samej miÅ‚oÅ›ci, Å›lepo wierzÄ…c, że przez to dzieÅ„ staniesiÄ™ bardziej niebieski, noc sÅ‚odsza, tramwaj wygodniejszy. Nawet z zupy jestem wstanie zrobić operacjÄ™ dialektycznÄ… - myÅ›laÅ‚ Oliveira.W koÅ„cu z kochanek robiÅ‚przyjaciółki, wspólniczki w jakimÅ› specyficznym kontemplowaniu otaczajÄ…cegoÅ›wiata.Kobiety z poczÄ…tku uwielbiaÅ‚y go (hobÅ‚Ä™dnie go huwielbiaÅ‚y), potemadmirowaÅ‚y (hautentyczna hadmiracja), potem coÅ› nakazywaÅ‚o im podejrzewaćpustkÄ™ i cofaÅ‚y siÄ™ gwaÅ‚townie, on zaÅ› uÅ‚atwiaÅ‚ im ucieczkÄ™, otwierajÄ…c drzwi, abyposzÅ‚y bawić siÄ™ gdzie indziej.Dwa razy byÅ‚ o krok od litoÅ›ci i zostawienia im zÅ‚udzeÅ„,że rozumiaÅ‚y go, ale coÅ› jednak podszeptywaÅ‚o mu, że nawet ta litość nie byÅ‚aprawdziwa, że byÅ‚a raczej wybiegiem jego egoizmu, lenistwa, przyzwyczajeÅ„. Wyprzedażowa litość - mówiÅ‚ sobie Oliveira i pozwalaÅ‚ im odejść, szybko onich zapominajÄ…c.(20)91Papiery rozrzucone na stole.CzyjaÅ› rÄ™ka (Wonga).CzyjÅ› glos czytajÄ…cy, mylÄ…cysiÄ™, l niby haczyki, niewyrazne e.Notatki, fiszki, na których jest jakieÅ› jedno sÅ‚owo,wiersz w jakimÅ› obcym takim czy innym jÄ™zyku - kuchnia pisarza.Inna rÄ™ka (Ronald).GÅ‚Ä™boki, dobrze czytajÄ…cy gÅ‚os.MilczÄ…ce powitanie skruszonych Osipa i Oliveiry(Babs, która poszÅ‚a im otworzyć, przyjęła ich z nożem w rÄ™ku).Koniak, zÅ‚otaweÅ›wiatÅ‚o, legenda o sprofanowaniu hostii, maÅ‚y de Staël.Palta można zostawić wsypialnym.JakaÅ› rzezba (chyba Brancusi) zagubiona w gÅ‚Ä™bi sypialni, pomiÄ™dzymanekinem w stroju huzara a stosem pudeÅ‚ek peÅ‚nym druków i kartonów.Nie starczakrzeseÅ‚, ale Oliveira przynosi taborety.Zapada milczenie, przypominajÄ…ce zdaniemGeneta sytuacjÄ™, gdy ludzie dobrze wychowani milknÄ…, ponieważ w peÅ‚nym salonieusÅ‚yszeli ciche pierdniÄ™cie.Wreszcie Etienne decyduje siÄ™ otworzyć teczkÄ™ i wyjąćpapiery.- UważaliÅ›my, że lepiej bÄ™dzie, jeżeli poczekamy na ciebie z posegregowaniemich - mówi.- Tymczasem przeglÄ…daliÅ›my luzne kartki.Ta chamka wyrzuciÅ‚a do Å›mieciwspaniaÅ‚e jajko.- ByÅ‚o zgniÅ‚e - mówi Babs.Gregorovius kÅ‚adzie drżącÄ… wyraznie rÄ™kÄ™ na którejÅ› z teczek.Na dworze jestchyba bardzo zimno, wiÄ™c podwójny koniak.Oliveira wpatrzony jest w Å›rodek stoÅ‚u;popiół z jego papierosa Å‚Ä…czy siÄ™ z popioÅ‚em, którego peÅ‚na jest popielniczka.(82)92Teraz zaczynaÅ‚ rozumieć, że w momentach najwyższego pragnienia nie umiaÅ‚rzucić siÄ™ gÅ‚owÄ… w grzywÄ™ fali i przeniknąć poprzez wspaniaÅ‚y Å‚omot krwi.KochanieMagi staÅ‚o siÄ™ niejako rytuaÅ‚em, od którego trudno już byÅ‚o oczekiwać olÅ›nieÅ„.SÅ‚owa igesty nastÄ™powaÅ‚y po sobie wÅ›ród pomysÅ‚owej monotonii, taniec tarantul na zalanejksiężycem podÅ‚odze, powolne, lepkie wykorzystywanie ech.Przez caÅ‚y czas oczekiwaÅ‚,że zbudzi siÄ™ z tego bÅ‚ogiego zamroczenia, że lepiej rozezna siÄ™ w tym, co go otacza(poczÄ…wszy od tapet na hotelowych Å›cianach aż do pobudek ich wÅ‚asnych czynów), niechcÄ…c zrozumieć, że ograniczywszy siÄ™ do czekania, przekreÅ›la siÄ™ wszelkÄ… możliwość,skazuje siÄ™ z góry wyÅ‚Ä…cznie na ograniczonÄ… nÄ™dznÄ… egzystencjÄ™ w terazniejszoÅ›ci.OdMagi do Poli przeszedÅ‚ jednym skokiem, nie dotykajÄ…c ni Magi, ni siebie samego, niezadajÄ…c sobie nawet fatygi, by podrażnić różowe uszko Poli podniecajÄ…cym imieniemMagi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]