[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pachniała gotowanązupą, a stary proboszcz przy kominku odmieniał rosa, rosae.I cień chłopca, któryorientował się według liczącego pięć wieków światła starej gwiazdy, zarysował się nacienkiej ścianie, która chroniła go przed straszliwym chłodem panującym nazewnątrz.I ten sam cień podszedł do innego cienia, czekającego wśród bugenwilli idrzew pomarańczowych, poczuł jej zapach, ciepło, oddech.Na chwilę przed tym, jakzanurzył palce w jej włosach, by na jedną noc umknąć samotności maleńkieczerwone krople w ogromnym zmierzchu cień, chłopiec, mężczyzna patrzący nanagie ciało w smugach światła wpadających przez żaluzję, opuszczony i zmęczonytemplariusz, wszyscy razem w jednej chwili spojrzeli wstecz i do góry, na słabooświetlone okno w gołębniku.Tam, gdzie szorstki ksiądz, sceptyczny i odważny,rozszyfrowywał straszliwą tajemnicę nieba pozbawionego uczuć, w towarzystwieducha kobiety, która poszukiwała na horyzoncie białych żagli.XIIGniew BożyW sposób niepojęty zniknęła na oczach nas wszystkich.(Gaston Leroux, Upiór opery)*Zza dymu fajki oczy arcybiskupa błyszczały satysfakcją. To znaczy, że Rzym się poddaje powiedział.Quart odstawił filiżankę na spodek i otarł usta serwetką haftowaną przez siostry zZakonu Adoracji.Jego uśmiech przypominał westchnienie. Można i tak to nazwać, Ekscelencjo.Arcybiskup Corvo wypuścił kolejne kłęby dymu.Siedzieli naprzeciwko siebie,oddzieleni niskim stolikiem z dwoma nakryciami stojącymi na srebrnych tacach.Arcybiskup miał zwyczaj zapraszać na śniadanie pierwszą osobę, jaka go ranoodwiedzała.Kawa z grzankami z masłem i dżemem z gorzkich pomarańczy naprawdębyła przeznaczona dla diakona katedry, ale niespodziewana wizyta Quarta, któryprzyszedł się pożegnać, zmieniła protokół.A arcybiskup nie znosił zimnej kawy. Mówiłem księdzu, że rozwiązanie tej sprawy nie jest proste.Quart rozparł się w fotelu.Chętnie pozbawiłby arcybiskupa przyjemnościpożegnania go złośliwościami i uśmieszkami wędzonymi w dymie angielskiegotytoniu; normy jednak wymagały, by złożyć uszanowanie przed odjazdem.I właśnie torobił. Przypominam Jego Ekscelencji, że nie przyjechałem tu niczego rozwiązywać,tylko przekazać do Rzymu informacje.I to właśnie zrobię.*G.Leroux, Upiór opery, przekład Bożena Sęk, Wyd.Alfa, Warszawa, 1990.Arcybiskup Corvo był zachwycony. Nie odkrył ksiądz jednak, kim jest Nieszpory powiedział z naciskiem. To prawda Quart spojrzał na zegarek. Ale problemem nie jest jedynietożsamość Nieszporów.Pirat informatyczny to zaledwie część anegdotyczna tejsprawy i wcześniej czy pózniej dowiemy się, kto to.Najważniejsza jest sytuacjaksiędza Ferro i kościoła Matki Boskiej Płaczącej.Mój raport pozwoli na podjęcieodpowiednich decyzji z pełną znajomością sprawy.%7łółty kamień w arcybiskupim pierścieniu błysnął, kiedy prałat uniósł dłoń,przerywając Quartowi. Niech mi tu ksiądz nie pokazuje jezuickich sztuczek.Pośliznął się ksiądz na tejsprawie popatrzył na niego z radością, kiepsko maskowaną dymem z fajki.Nieszpory zakpił sobie z księdza i z Rzymu.Quarta drażniła swoboda wynajdowania prochu w cudzym oku. To jeden z wielu punktów widzenia przyznał, nie ukrywając niechęci. Aleskoro ksiądz arcybiskup już o tym mówi, pozwolę sobie przypomnieć, że ani Rzym,ani ja nie musielibyśmy interweniować, gdyby Jego Ekscelencja obudził się trochęwcześniej.Kościół Matki Boskiej Płaczącej i ksiądz Ferro należą do diecezjikierowanej przez księdza arcybiskupa.A znane jest ewangeliczne powiedzenie:owieczki w szkodzie, kiedy pasterz śpi.Arcybiskup Corvo omal nie podskoczył na fotelu, słysząc te słowa.Fakt, że cytatbył apokryficzny, nie przynosił wielkiego pocieszenia.Agent ISZ-u zobaczył, jakwściekły prałat gryzie ustnik fajki. Proszę posłuchać, Quart jego ostry głos wydostawał się zza zaciśniętychzębów. Tu jedyną owcą w szkodzie jest ksiądz.Czy ksiądz uważa, że jestemgłupcem? Wiem o wizytach księdza w Domu z Okiennicami i o całej reszcie.Ospacerach i kolacyjkach.I zaraz potem, kiedy już puściły tamy, arcybiskup Corvo, którego talent oratorskiceniony był w całej diecezji w podziwu godny sposób dał wyraz swemurozczarowaniu i złości w cierpkiej homilii trwającej około półtorej minuty, któraopierała się na tezie, że wysłannik ISZ-u dał się omotać proboszczowi od MatkiBoskiej Płaczącej i jego dziwnemu Greenpeace owi złożonemu z zakonnic,arystokratek i dewotek, do tego stopnia, że zatracił jasność widzenia i porzucił swojąmisję w Sewilli.Uwiedzeniu temu winna była córka księżnej del Nuevo Extremo.Która nadal dodał z wyrazną złośliwością w głosie jest żoną Gaviry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]