[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wytarła czoło i poczuła krople potu spływające jej po karku.Nigdy się nie pociła: to zapewne ta przytłaczająca słabość, która ogarnęła ją rano i dotąd nieminęła.Zostawiła na chwilę ciasto i poszła do pokoju.Przeciąg przewiał pokój, powirował ażRL za kuchenną ladę.Po powrocie do kuchni Reine spojrzała na zegar i nagle zaczęta się spieszyć;porozstawiała filiżanki na tacy.Za jej plecami zgasła jedna z siedmiu świeczek stojących nablacie, ta, która była najbliżej kuchenki gazowej.Ford skręcił w Van Ness, Lucas skorzystał z zakrętu i spojrzał na zegarek, mieli jeszczepięć minut, żeby przyjechać punktualnie, wskazówka szybkości nagle skoczyła w górę.Reine podeszła do starej szafy i otworzyła drzwi, które zaskrzypiały na całej długości.Jejręka, bardzo naznaczona wiekiem, wśliznęła się pod stos bielizny z koronkami z dawnych cza-sów, wątłe palce natrafiły na album oprawiony w popękaną już skórę.Przymknęła powieki ipowąchała okładkę albumu, po czym położyła go na podłodze, na dywanie pośrodku salonu.Jeszcze tylko zagotować wodę i wszystko będzie gotowe, Zofia przyjdzie dosłownie za chwilę;poczuła, że serce bije jej szybciej, starała się opanować ogarniające ją podniecenie.Poszła dokuchni, zaczęła się zastanawiać, gdzie też mogła położyć zapałki.Zofia złapała się jak najmocniej uchwytu nad drzwiami, Lucas uśmiechnął się do niej.- Gdybyś wiedziała, ile już samochodów prowadziłem, nigdy żadnego nawet nie zaryso-wałem! Jeszcze tylko dwa światła i będziemy na twojej ulicy.Rozluznij się, do piątej jeszczedwie minuty.Reine grzebała w szufladzie kredensu, potem w szufladzie szafki na naczynia, wreszciew spiżarni - bez rezultatu.Zaciągnęła zasłonkę pod blatem i uważnie przypatrywała się półkom.Gdy się wyprostowała, poczuła jakby lekki zawrót głowy, potrząsnęła głową, po czym podjęłaposzukiwania.- Gdzież ja je mogłam położyć? - mruczała.Rozejrzała się wokół i w końcu dostrzegła pudełeczko, leżące na skraju kuchenki.- Nie widzi się wody, gdy obok jest morze - powiedziała, przekręcając kurek palnika.Koła samochodu zapiszczały na łuku drogi, Lucas wjechał właśnie w Pacific Heights; dodomu pozostało nie więcej niż sto metrów.Z dumą oświadczył Zofii, że w najgorszym raziebędzie miała zaledwie piętnaście sekund spóznienia.Wyłączył syrenę.a w kuchni Reine zapa-liła zapałkę.Wybuch natychmiast zdmuchnął wszystkie szyby w oknach domu.Lucas obiema stopa-mi przycisnął pedał hamulca, ford raptownie skręcił, w ostatniej chwili omijając drzwi wej-ściowe wyrzucone na środek ulicy.Zofia i Lucas popatrzyli na siebie ze zgrozą, parter zionąłpłomieniami, nie dało się przekroczyć tego muru ognia.Była godzina siedemnasta.i kilka se-kund.RL Matylda została wyrzucona na środek salonu.Wokół niej wszystko było powywracane:stolik na jednej nóżce teraz leżał, rama znad kominka rozbiła się, spadając, rozprysnęła się nadywan tysiącami kawałków szkła.Drzwi lodówki zwisały na zawiasach, wielki żyrandol koły-sał się niebezpiecznie uczepiony gmatwaniny przewodów elektrycznych.Gryzący zapach dymuprzenikał już przez legary podłogowe.Matylda podniosła się i przetarła rękami twarz, żebyusunąć z niej pył.Gips pękł na całej długości.Z determinacją rozchyliła krawędzie gipsu i od-rzuciła go jak najdalej.Zebrała wszystkie siły, oparła się na wywróconym krześle i wstała.Przeszła, kuśtykając po gruzie, dotknęła drzwi wejściowych - nie były gorące, więc wyszła naklatkę schodową i dotarła aż do balustrady.Wychyliła się, dostrzegła drogę, jaką mogłabyprzejść pomiędzy licznymi ogniskami pożaru, po czym zaczęła schodzić na dół, nie przejmującsię gwałtownymi bólami w nodze.Temperatura w korytarzu była nie do zniesienia, bała się, żejej brwi i włosy lada chwila spłoną.Tuż obok niej rozżarzona belka odpadła od sufitu, pociąga-jąc za sobą deszcz czerwonawych węgli.Trzask palącego się drewna był ogłuszający, powie-trze, którym oddychała, parzyło płuca, przy każdym oddechu Matylda się dusiła.Wejście naostatni schodek wywołało jeszcze silniejszy ból, zgięła się i wywróciła jak długa.Leżąc napodłodze, złapała odrobinę tlenu, jaka jeszcze została w pokoju.Wdychała i wydychała z wiel-kim wysiłkiem, odzyskała przytomność umysłu.Po prawej stronie ściana była rozpruta, wy-starczyło podczołgać się kilka metrów dla uratowania życia, ale po lewej, w tej samej odległo-ści, leżała na plecach Reine.Ich spojrzenia spotkały się poprzez woal dymu.Ruchem ręki Re-ine kazała jej odejść i wskazała przejście w murze.Matylda podniosła się, wyjąc z bólu.Zacisnęła szczęki, o mało nie połamała zębów,przysunęła się do Reine.Każdy krok był jak cios nożem w ciało.Odpychała kawałki boazeriipokrytej językami ognia i starała się iść naprzód.Weszła do mieszkania i położyła się obok Reine, żeby zaczerpnąć powietrza.- Pomogę pani wstać, niech się pani mnie złapie - powiedziała Matylda, dysząc.Reine odpowiedziała mrugnięciem powiek.Matylda wsunęła rękę pod kark starszej panii spróbowała ją unieść.Ból był nie do zniesienia, oślepiła ją konstelacja gwiazd, straciła równowagę.- Uciekaj - rzekła Reine - nie dyskutuj i uciekaj.Powiedz ode mnie Zofii, że ją kocham,powiedz jej też, że uwielbiałam rozmowy z tobą, że jesteś osobą bardzo ujmującą.Jesteśświetną dziewczyną, Matyldo, masz serce wielkie jak ananas, więc postaraj się lepiej wybraćtego, któremu zaofiarujesz swe wdzięki, no, uciekaj, póki czas.Tak czy inaczej, zawsze chcia-RL łam, aby rozsypano moje prochy wokół domu, więc, z wyjątkiem kilku drobnych spraw, zosta-nę wysłuchana.- Jak pani myśli, jest jakaś nadzieja, że w pani wieku będę trochę mniej uparta? Nabiorępowietrza i za chwilę zaczynamy od nowa, wyjdziemy stąd obie.albo żadna!W drzwiach pojawił się Lucas; szedł w ich kierunku.Uklęknął przy Matyldzie i wytłu-maczył jej, w jaki sposób wszyscy troje wyrwą się z tego żaru.Zdjął tweedową marynarkę, nakrył głowę Reine, aby ochronić jej twarz, wziął ją na ręcei podniósł się z podłogi.Kiedy dał sygnał, Matylda chwyciła go za biodra i poszła w ślad zanim, przylepiona do jego ciała, które stanowiło dla niej tarczę ochronną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed