[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była przygnębiona i niespokojna, lecznie z powodu nierozważnego postępku Willa.152RS Snując się z kąta w kąt myślała tylko o jednym  Will wziął ją wramiona i pocałował naprawdę słodko.A ona niczego nie poczuła.Co z nią było nie tak, skoro nie podziałał na nią mężczyzna łagodny iuprzejmy, przystojny i miły w obyciu, taki, któremu nie oparłaby się żadnadziewczyna, a dawała się ponieść namiętności, gdy obejmował ją ponurygbur, który uwielbiał z niej drwić i brutalnie zmuszał do amorów, mającnadzieję złamać jej opory.Tak, de Montregnier miał rację: była kobietąperwersyjną.153RS ROZDZIAA CZTERNASTYW dniu wyjazdu do wsi załadowane wozy stały już na dziedzińcu, gdyprzez bramę wjechał Lucien ze swoimi ludzmi. Widzę, że wywiązujesz się z danego słowa, mój panie mężu stwierdziła Alayna gdy zatrzymał konia obok jej wierzchowca. Chociażczekałeś z tym do ostatniej chwili. Nie dało się inaczej. Lucien wzruszył ramionami. Jedzmy. Spiąłrumaka ostrogami i ruszył na czele grupy, nie zważając na wyniosłą minęAlayny.Najwyrazniej była tego ranka w bojowym nastroju, lecz niezamierzał dać się sprowokować.Oczywiście nie chciał też traktować jej niegrzecznie.Cały kłopotpolegał na tym, że ilekroć wysuwała swoją bródkę w buntowniczy sposób igniewnie spoglądała zielonymi oczami, zaraz miał ochotę coś palnąć.Dlaczego, na litość boską, musiała wyglądać tak pociągająco, nawet odzianaw skromną, szarą suknię i z włosami ściągniętymi w gładki węzeł?Po przybyciu do wsi zatrzymali się na targowisku.Lucien uważniewypatrywał wszelkich oznak niechęci, z jakimi Alayna spotkała siępoprzednio, lecz tym razem na twarzach wieśniaków malował się wyraznieśmiałej nadziei. Zajmijcie się rozładowywaniem wozów  polecił, a ludzie skurczylisię, usłyszawszy jego ostry ton.Lucien zmarszczył brwi.Rzeczywiściebudził taki postrach? Przecież wcale nie chciał przerazić tych biedaków.Jest wiele do zrobienia  dodał nieco łagodniej. Każdy z was będzie miałzajęcie.Zobaczył, jak Alayna wita się z wieśniaczką tulącą dziecko.Chwyciłaje w ramiona i roześmiała się radośnie, gdy maluch pomachał rączkami.154RS Kobieta poszła za Alayną i chłopczykiem do jednej z chat, a Lucien stałchwilę bez ruchu, pełen zdumienia.Pierwszy raz widział, jak Alayna się śmieje.Wyglądała tak beztrosko ibez cienia goryczy.Przy nim nigdy jej się to nie zdarzyło. Wcale nie jest łatwiej, co, przyjacielu?  Agravar posłał muszelmowski uśmiech i zachichotał, gdy Lucien łypnął na niego groznie. Poco uparcie prowadzisz te swoje gierki, skoro wystarczyłoby tylko ją wziąć iraz na zawsze uzdrowić sytuację? Wielkie dzięki za te wyrafinowane mądrości  parsknął Lucien.Ale znając swoje doświadczenia z białogłowami, chyba zrozumiesz,dlaczego nie skorzystam z twoich światłych rad.Agravar drgnął, jakby Lucien poruszył czułą strunę, i zaraz znów sięroześmiał, a jego druh zrobił jeszcze bardziej ponurą minę. Milordzie  odezwał się Pelly  jest ze mną człowiek, który chciałbyzamienić z tobą słówko.Mężczyzna, krzepki dzierżawca około pięćdziesiątki, był wyrazniezdenerwowany, dlatego Lucien spróbował się rozchmurzyć.Od swoichpoddanych oczekiwał szacunku, a nie strachu, jaki budził w nich Edgar duBerg. Milordzie i nowy baronie, kilku tutejszych mieszkańców pragnie ztobą porozmawiać  powiedział mężczyzna, mnąc w dłoniach czapkę.Zgodzisz się, panie, dołączyć do nas w izbie spotkań nad karczmą?Lucien gestem zachęcił dzierżawcę, aby wskazał mu drogę, następniezsiadł z wierzchowca i poszedł za swym przewodnikiem Wąskie schodyprowadziły do niewielkiego, pełnego kurzu wnętrza, gdzie na drewnianychzydlach siedziało kilku wieśniaków.Wszyscy umilkli na widok Luciena iAgravara.155RS Jeden z nich, starzec z imponującą grzywą śnieżnobiałych włosów igęstą, długą brodą, wskazał wolne krzesło.Lucien podziękował, ale nieusiadł. A więc to ty, panie, jesteś naszym nowym baronem  zaczął starzec. Dziękujemy ci za twoją hojność, jaką okazałeś, dając nam nową odzież. Nie dawałem wam żadnej odzieży  odparł Lucien, a jego rozmówcalekko uniósł brwi. Twoja pani małżonka, zanim ją poślubiłeś, ofiarowała biedakom znaszej wioski dużo ubrań.Powiedziała, że to dary od ciebie. Ach tak. Lucien skinął głową. W takim razie to ona była hojna. Oznajmiła nam również, że jesteś zupełnie inny niż lord Edgar.Dobry i sprawiedliwy.Słyszeliśmy też od mieszkańców zamku podobneopinie.Pragniemy tylko wiedzieć jedno.jak zamierzasz nas traktować,panie?Lucien podziwiał tego człowieka za jego odwagę i bezpośredniość.Rozluznił się trochę i usiadł wreszcie na zydlu. Opowiedz mi o swej wiosce  polecił krótko.Starzec wymownie spojrzał na tego, który przyprowadziłLuciena, i dzierżawca wysunął się do przodu, nadal gniotąc w dłoniachnieszczęsną czapkę. Jeśli taka twoja wola, panie.Nazywam się John.Mieszkam tutaj odurodzenia.Nie skłamię, mówiąc, że nigdy nie cierpieliśmy tak bardzo jak zarządów poprzedniego milorda. John pospiesznie się przeżegnał, jakbynagle uświadomił sobie, że mówi zle o zmarłym. Niech Bóg ulituje się nadjego duszą  mruknął. Powiedz o dziesięcinach, John!  zawołał ktoś z grupy.156RS  A jakże, panie.prawie nas zagłodzili.Zamkowi ludzie zabieralinam dużo więcej niż dziesiątą część naszych plonów. I wciąż do czegoś zmuszali  dodał rudzielec o wyglądzie Szkota.Słuchając kolejnych opowieści o straszliwie trudnych latach za rządówEdgara du Berga, Lucien nabrał szacunku dla zgromadzonych ludzi.Wwiększości byli uczciwi, przyzwoici i nie bali się ciężkiej pracy, leczwieloletni wyzysk sprawił, że mocno upadli na duchu.Gdy zakończyli swe relacje, wstał z zydla i zaczął chodzić po izbie. Kilka problemów mogę rozwiązać od ręki  oświadczył. Takichjak naprawa domostw i dostarczenie zapasów dla waszych rodzin.Zresztąjuż się tym zająłem.Gdy zostaną załatwione, będzie wam łatwiejsamodzielnie zadbać o poprawę własnego losu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed